W czym mu przeszkadzają? Lucy po zakończeniu kadencji wójta mogłaby zabrać córkę i wyjechać razem z Kusym do Warszawy. Ona zajmowałaby się córką a on mógłby spokojnie pracować. Nie widzę żadnego problemu.
Ale zanim zakończyłaby się jej kadencja, to Kusy jako artysta zostałby zapomniany. Zresztą nie mogłaby zrezygnować z tej posady, bo straciłaby źródło dochodu.
Ale Kusy nie musiałby czekać aż ona skończy kadencję. Mógłby wyjechać do Warszawy i pracować, a gdy ona skończyłaby kadencję to pojechałaby do niego. Źródłem dochodu byłaby praca Kusego, przecież taki malarz sławny na całym świecie będzie zarabiał dużo forsy i spokojnie może ich utrzymywać.
i co w 9 sezonie nagraliby jak Lucy i Kusy mieszkają w Warszawie, jak Kusy maluje obrazy i wyjeżdża na wystawy a Lucy opiekuje się Dorotką ??! przecież w tym momencie serial straciłby sens...
Oczywiście. Ale nie zmienia to faktu, że rodzina nie jest przeszkodą dla kariery i zrobienie tego czegoś jest po prostu głupie i niedorzeczne. Mimo wszystko myślę, że i tak nic z tego nie będzie (tzn. z rozłąką) bo jeśli Kusy wyjedzie do Warszawy to już go w serialu nie zobaczymy, no chyba, że twórcy chcą się pozbyć tej postaci w następnym sezonie.
Hmmmmmm, czemu rodzina przeszkadza w karierze artysty? Średnio sobie wyobrażam Lucy chodzącą po bankietach, pijącą winka, gadającą o sztuce nowoczesnej, na której się nie zna. Lucy to kobieta czyny i musi coś konkretnego robić. Agentką męża by być nie mogła, bo właśnie to nie jej świat. Ponadto nie wiem, czy takie życie dobrze by wpłynęło na małą, a dragów i straty dziewictwa przed 13. urodzinami nikomu nie życzę.
Najlepiej by było, by Kusy mieszkał trochę tu, trochę tam, tym bardziej, że chyba lepiej maluje mu się na wsi, na świeżym powietrzu. I pewnie na tym się skończy ;)
Nie musiałaby z nim chodzić na bankiety, wystarczy, że razem by mieszkali. Mąż pracuje a żona gotuje i zajmuje się domem.
Z resztą nawet mogłaby sobie mieszkać w tym domu w Wilkowyjach, Kusy jeździłby do tego Paryża, Nowego Jorku itd. A w wolnych chwilach wracałby do Wilkowyj, do rodziny. Przecież w prawdziwym życiu jest wiele takich przypadków, że rodzina jest w Polsce a ojciec wyjeżdża za granicę pracować przez kilka miesięcy, potem wraca do domu na jakiś czas i znowu jedzie za granicę. Nie potrzebny jest żaden rozwód, tylko taka głupia Lucy mogła wpaść na ten pomysł. Monika jej powiedziała, że inaczej się nie da i ona w to uwierzyła. Z resztą nie od dziś wiadomo, że zbyt bystra to ona nie jest, łatwo nią manipulować, łatwo ją złamać. Zawsze przegrywa, nie dała rady jakimś tępym chłopom ze strajku, ugięła się pod ich żądaniami.