Po Urusei Yatsura z tego samego studia jak i autorki, miałem spore nadzieje na obejrzenie czegoś w tym stylu. Niestety, zawiodłem się. W Ranmie humor z poziomu czystego, bardzo zabawnego absurdu w UY, przeszedł na prymitywny, wręcz można powiedzieć, że amerykański wręcz humor. Nie przypadli mi również zbytnio do gustu bohaterowie, którzy stopień 'popierdolenia', że tak to ujmę, mieli na miernym poziomie w stosunku do Urusei. Jedyne co mi się w zasadzie spodobało w Ranmie to nabijanie się z sztuk walki - walka wielką szpachlą do omletów? wtf :P ?
Anyway, dotrwałem w zasadzie do piątego sezonu - było to moje pierwsze w życiu anime, którego miałem zwyczajnie dosyć i każdy odcinek od ok 4 sezonu, zamiast mnie relaksować - męczył.
Mam nadzieję Ranmę kiedyś jeszcze dokończyć. Życzcie mi solidnego Ganbatte :D