Jestem świeżo po obejrzeniu finału, jakie macie odczucia, ja mam kilka pytań bo dużo rzeczy jest niezrozumiałych....
Jak to się stało że brat Betty Charles który narkotyzował sie z Chickiem wstąpił do FBI i wyszedł na ludzi ? XD
Moze to ściema? znając logikę w serialu to całkiem mozliwe, choc mam nadzieje, ze jednak nie :P
Jest wiele pytań, jak np. serio od trzech lat wszyscy maja po 17 lat? Xd to ile tam będa siedzieć w tym liceum?
Nastepna sprawa to dlaczego FBI nie ujawniło się wcześniej? Przeciez tak byłoby duzo wygodniej dla wszystkich.
I kolejne pytanie to; kiedy Alcie zaczeła współpracować z FBI w sprawie Farmy? I na jakich zasadach?
W sumie w ostatniej scenie mamy zapowiedz kolejnych wydarzeń, a raczej ich przedsmak. Jestem ciekaw co znowu ich im grozi.
No i czy młody Jones wtedy zginął?
Cóz, trzeba czekać do jesieni ;P
Serial ma podobno już kontrakt do 6 sezonu a Jug jest ulubieńcem rzeszy fanów więc na pewno będzie żył.
Mnie wkurza, że dzieci Polly są takie małe, a tyle się od ich urodzin wydarzyło, ale jakby czas leciał szybciej to byłby problem, żeby zatrzymać wszystkie postacie na miejscu, w końcu po skończeniu szkoły któreś z nich na pewno opuściłoby Riverdale
Podobno to jest typowe dla CW , że podpisuje się z aktorami kontrakty na 6 sezonów. Inna sprawa, że jeśli spadnie oglądalność to kolejne sezony nie będą zamawiane.
Ja podzielę się wrażeniami z całego serialu, gdyż dusić tego w sobie dłużej nie dam rady.
Zaczęło się od całkiem niezłego pierwszego sezonu, który oczywiście nie był jakimś objawieniem, ale mi się podobał. Przygody nastolatków w małym amerykańskim miasteczku, w którym dzieją się dziwne rzeczy to zdecydowanie moje klimaty. Potem jednak przyszedł sezon drugi, który jeszcze ledwo ledwo do któregoś tam odcinka dawał radę, by następnie stopniowo robić z siebie coraz to większe pośmiewisko.
Riverdale stało się serialem, który regularnie obraża inteligencję widza, jest nastawiony na bezsensowne i absurdalne plot twisty (nieważne jakie są, ważne by były), to samo cliffhangery, fabuła jest niespójna i niekiedy idiotyczna, rozwój niektórych bohaterów i ich działania są nieprzekonywujące, część wydarzeń (często wręcz traumatycznych) w ogóle nie wpływa na dane postacie, zdarzają się sceny, które są kręcone jedynie pod zwiastun (aby trochę narobić szumu w Internecie), a sezony niemiłosiernie się dłużą. Krótko mówiąc, zwykła papka dla mało wymagający widzów, która stara się udawać poważną i ciekawą opowieść (z mizernym skutkiem).
Oczywiście czasu nam nie starczy, aby wymieniać wszystkie głupoty, ale postaram się tu zawrzeć te, które utkwiły mi w pamięci najbardziej:
1. Postać Blackhooda i... ech, Króla Gargulców są idealnym przykładem jak w Riverdale tworzy się plot twisty - mamy nowego antagonistę, którego tożsamości oczywiście nie znamy, ale nasi bohaterowie do jej poznania aktywnie dążą. Próbują, próbują aż tu nagle BAM! A więc to jest BH/KG (woźny/Tall Boy)! A nie! To jednak nie jest prawdziwy BH/KG - szukamy więc dalej. Tego typu zabieg jest w porządku na jeden raz, ale twórcy stosują go nagminnie i zapewne nie przestaną.
2. Innym przykładem durnego zwrotu akcji może być również "powrót" Clifforda Blossoma. "Ale jak to?! Przecież on nie żyje!" - krzyczą z niedowierzaniem fani. A nie! To nie jest CB! Tylko jego brat bliźniak (o którym oczywiście Cheryl nic nie wiedziała, a ci co wiedzieli trzymali tę wiedzę w tajemnicy)! Wiecie, kiedy słyszy się o tajemniczym i złym bracie bliźniaku, aby uzasadnić obecność jakiegoś bohatera, to zazwyczaj oczywiście jest to żart, ale nie tu... nie w Riverdale - to jest w końcu poważny serial. Dno.
3. Twórcy kompletnie pogubili się w wątku BH i dowodzi to tego, że nie planują fabuły od A do Z zanim zaczną kręcić, a jedynie wymyślają sobie jakiś ogólny szkic i wypełniają go w trakcie (to widać). Przykładowo:
a) BH atakuje w Pop's, a Archie zapamiętuje jego oczy.
b) Betty wiedząc już, że jej ojciec jest BH zarzuca mu wszystkie ataki, w tym na pana Andrewsa. Hal nie przyznaje się tylko do jednego zarzutu i nie był to ten dotyczący ojca Archiego. Mamy więc odpowiedź kto był w Pop's, prawda? No nie do końca.
c) W tym samym czasie inny BH atakuje w domu Archiego, gdzie ten rozpoznaje go po oczach. Ta scena jest dość wymowna więc możemy spokojnie założyć, że to jednak ten napastnik był tak naprawdę w Pop's, ale w takim razie dlaczego Hal się przyznał do czegoś czego w rzeczywistości nie zrobił?
d) Twórcy zauważyli ten błąd i starali się go wytłumaczyć w sezonie trzecim. Nie wyszło. Archie, podchodząc do nieprzytomnego Hirama, mruczy coś tam pod nosem, że Lodge nasłał "jakiegoś zbira" na jego ojca (tu: retrospekcja ataku w domu). Mamy więc rozumieć, że to ten właśnie zbir był w domu. No okay, w zasadzie to dlaczego nie? A to dlatego, że mamy tę cholerną scenę rozpoznania go po oczach. Czyli co? Ten "jakiś zbir" był w Pop's i ten "jakiś zbir" udawał BH zanim prawdziwy BH zaczął atakować? Czy Wy dostrzegacie co tu się stało i to jak bardzo ten serial jest niespójny?
4) Hal jako BH - seryjni mordercy zazwyczaj odznaczają się bardzo wysoką inteligencją, a akurat tej cechy u Hala ja nie dostrzegam. Wystarczy wspomnieć, że podczas swojej "mrocznej przemowy" daje się sprowokować żonie, a jego córka uderza go szufelką do pieca i w ten sposób unieszkodliwia. Ed Kemper, Zodiak i Kuba Rozpruwacz z pewnością biliby brawa. I jeszcze te późniejsze rozmowy Betty z ojcem o mroku i ciemnej stronie... Jakież to głębokie i genialne! Świetnie napisana postać! [sarkazm] Jeśli szukacie dobrego serialu o seryjnych mordercach bądź z wątkiem seryjnego mordercy... to szukajcie dalej. Gdyż tu temat jest spłaszczony, przesłanie banalne, a sam morderca niespecjalnie intersujący. Polecam Hannibala i Mindhuntera.
5) Pamiętacie jak Jughead na końcu odcinka zostaje prawie pobity na śmierć i w sumie nie wiadomo czy żyje? W zwiastunie następnego epizodu widzimy Archiego, Betty i Veronicę stojących nad grobem. Fani zamarli. Jak się okazało, niepotrzebnie, gdyż był to jedynie sen Jonesa. Nie ma to jak kręcić scen pod zwiastun. Nasz bohater oczywiście po tym jak miał zostać załatwiony na amen (dowodzi tego rozmowa Hirama i Penny) wychodzi ze szpitala bardzo szybko i kontynuuje walkę o Riverdale. Śmiech na sali. Doug Stamper w "House of Cards" był w podobnej sytuacji, z tą różnicą, że on musiał przejść rehabilitację i ciężko pracować aby wrócić do zdrowia. Tu tego nie ma - wydarzenie kompletnie nie wpłynęło na bohatera i służyło jedynie wprowadzeniu kolejnego cliffhangera, który nie niósł za sobą absolutnie nic. Takich momentów w całym serialu jest po prostu mnóstwo np. Cheryl u sióstr Miłosierdzia.
Dodatkowo na wyróżnienie zasługują: kłótnia Archiego z kierownikiem w pracy (po tym kiedy postanowił dojrzeć), aresztowanie Hermione w finale (widzę, że aresztowania na koniec sezonu się twórcom nie znudziły), nieprzekonywający wątek Farmy (głównie "spotkania ze zmarłymi" - absurd), ochrzczenie Chica imieniem Jason (tak aby zrobić szum w Internecie - już to znamy), zrobienie z Alice szpiega FBI (dostałem ataku śmiechu), pojawienie się znikąd prawdziwego brata Betty i Juga (tak aby na szybko zamknąć wątek, o którym zapomnieliśmy) i ogólnie cała fabuła trzeciego sezonu, gdzie wszyscy nagle zainteresowali się RPGami. Absurd goni absurd.
Masz rację we wszystkim, szczególnie jeśli chodzi o Hala, który zamiast budzić niepokój, wywołuje zażenowanie.
Błyskawiczny powrót do formy Jugheada po pobiciu strasznie irytował.
Cliffhangery i fabularne dziury to chyba już tradycja seriali młodzieżowych. Na razie mimo tych niekiedy idiotycznych i żenujących momentów przyjemnie się ogląda, Riverdale to typowe guilty pleasure, niby wszyscy wiedzą że obraża inteligencję widza, a jednak wciąż oglądają. Mam nadzieję, że nie osiągnie jednak takiego dna jak ostatnie sezony Pretty little liars.