Co o niej sądzicie? W 4 odcinku na pewno dowiemy się czegoś więcej na jej temat i uważam, że może być jedną z podejrzanych osób w sprawie zabójstwa Jasona. Z drugiej strony, w tym czasie była z Archie'm (nie wiem czy to dobra odmiana? nvm), więc taka teoria odpada. Jednak od samego początku mam wrażenie, że kazała mu siedzieć cicho, bo sama ma w tym jakiś interes i wcale nie chodzi o relację z chłopakiem. Wiem, że jeszcze dosyć wcześnie na jakieś większe teorie, ale może ktoś z was coś zauważył?
W 4.odcinku wyszła na jaw prawdziwa tożsamość pani Grundy. Swoją drogą,to chyba takie mrugnięcie okiem do fanów komiksu, bo tam pani Grundy była siwowłosą starszą panią :D Wreszcie się więc wyjaśniła nagła zmiana jej wyglądu w serialu.
Uważam, że wcale nikt jej maltretował, wymyśliła to,by Archie jej współczuł i więcej nie wypytywał. Myślę, że może być zamieszana w zabójstwo Jasona. To, że była z Archie'em nic nie znaczy - ktoś inny mógł go zabić, podczas gdy ona to zleciła. Wtedy Archie posłużyłby jej jako alibi.
Dlaczego uciekła z poprzednich miejsc pracy i co robi w Riverdale? Tu już trudno mi stwierdzić. Może ciągle miała romanse z uczniami. Może kogoś tam zabiła. Może ktoś ją czymś szantazowal. Wpadł mi do głowy też świadek koronny,ale chyba zbyt naciągane, zresztą wtedy pewnie nie trzymałaby starego dowodu w aucie.
Rowniez uwazam, ze jej historia o znęcającym się mężu jest zmyślona. Dziwi mnie fakt, że tak po prostu wyjechała z miasta i cały jej wątek poszedł w niepamięć. Jej osoba nie została do końca wyjaśniona... Mam nadzieje, ze jeszcze się pojawi lub będzie jakieś nawiązanie do niej, bo dziwnie sie skonczyla cała sprawa.
Też czekam na jakiś jej powrót, bo w sumie o tej postaci można powiedzieć tyle, co nic. Czuję, że mogłaby wiele dać do całego rozwoju zdarzeń i aż żal, że tak szybko się jej "pozbyto".