Pomijając fakt, że serial jest pełen przekłamań i bzdur, to poza pierwszym planem, biedny. Tzw. w serialu lud, common people, poubierany w stylizowane na biedne ubrania, czasami poza Ironsem i jednym towarzyszącym mu aktorem nie ma nikogo chyba na planie, nawet w tle, jakiegoś statysty i takie tam niby szczegóły, czy też czepianie się, ale jednak trochę rażą. Część aktorów uprawia swój zawód z Bożej łaski, reżyseria też raczej typowo serialowa. W porównaniu z Tudorami, jeśli chodzi o dbałość o szczegóły, fabułę, narrację, czy też wierność faktom, nie daje rady.
W podsumowaniu: jest w serialu, a oceniam dwa sezony, pare elementów, które jednak zachęcają do obejrzenia następnego odcinka. Ale oparcie fabuły na tym, że papież sobie rucha, czy też ma dzieci, które mordują lub zlecają mordy, sorry, to żadna rewolucyjna wiedza, nikt tego nie tuszował dawniej i nie tuszuje obecnie, ot kawałek historii, ludzie swojej epoki, żyjący według innych niż my standardów, co nas może szokować - nas ludzi żyjących w epoce wszechobecnej pornografii i kure***a - a jednak szokuje, to jednak troszkę za mało, żeby określić całość wykur****ą produkcją.
Nihil novi jeśli idzie o budżet i skromność wielu scen. Współcześnie niejedna wielka wysokobudżetowa produkcja okazuje się klapą, a seriale dostają zwykle proporcjonalnie mniejszy budżet który muszą rozłożyć na ileś odcinków. Na razie widziałem dopiero 4 odcinki i dopiero wrócę do reszty serialu ale domyślam się że niejedno wydarzenie historyczne jak np. inwazja Francuzów na półwysep Apeniński są pewnie dość w okrojony sposób. Proponuję porównać to np. z Rzymem - w pierwszym nie uświadczyło się takich widowisk jak kampania galijska, bitwa pod Farsalos i td, a takie starcia jak Filippi i Akcjum powodowały tylko politowanie. Gra o Tron też ma pecha pod tym względem - całe starcia się omija albo jak już są to ukazywane są na odwal się - jak np. jedna duża bitwa ukazana z perspektywy karła Lannistera który stracił na samym początku stracił przytomność i nic nie widział. To jest po prostu smutny standard w serialach.
Swoją drogą zazdroszczę pozytywnego odbioru Tudorów - ja sam na nich śmiertelnie umierałem z nudów i miałem dość w połowie 3 odcinka - ewenement po wspominane wyżej seriale zdecydowanie lubiłem lub lubię. A mam również kilku znajomych którzy mieli podobne doznania z Tudorami więc to raczej nie jest jakiś wyjątek.
Co do historii Borgiów to była znana od dawna. Po prostu teraz jest duża chęć oglądania filmów które są mniej życzliwe historii kościoła, co zaczęło się chyba na dobre wraz "Agorą" która chociaż nie jest antychrześcijańskim filmem to jednak tak jest odbierana przez tępy plebs. Borgiowie są idealnym tematem do dowalania kościołowi i zarabiania na części widowni która uważa Watykan za największe zło w dziejach ludzkości:P. Na podobnych resentymenrtach korzystali Brown ze swoimi książkami czy poniekąd zdecydowanie dobra seria Assasin Creed której dwie części korzystają na ukazywaniu rządów Borgiów. Wymienione tytuły również nie są antychrześcijańskie - po prostu tępy plebs tak je odbiera poprzez pojedyńcze fragmenty. Takie były po prostu czasy i postać w którą wcielił się Jeremy Irons jest odbiciem swojej epoki - niejeden duchowny grzeszył płodząc swoje bękarty, czasy były okrutne, a za ideał dobrego władcy powszechnie wtedy uznawano świeżego "Księcia" Machiavellego. Trzeba mieć po prostu na uwadze że temat obecnie jest chwytny, ale taka po prostu była epoka:).
Co do Tudorów: jednego nudzi, drugiego nie, jako argument z tej samej półki podam swoich znajomych, których serial nie wynudził :)
Co do scen batalistycznych: nawet nie o to mi chodziło. W każdym serialu są biedne, w Tudorach pokazano zaledwie oblężenie miasta, Rzym jak słusznie wspomniałeś też specjalnie się nie wybija, podobnie jak Gra o tron, choć to nie historyczny serial. Ale co najważniejsze, powyższe seriale, poza Grą, próbują oddać klimat epoki: w Rzymie, zatęchłe, zaludnione uliczki, porozstawiane kramy, facet ogłaszający nowe edykty, napisy na murach - codzienny folklor; w Tudorach cała etykieta(angielska nie tak rozbudowana jak hiszpańska, ale jednak jakaś tam była), krzątająca się wszędzie służba, potomstwo szlachty wyrabiające się w życiu politycznym, artyści objęci patronatem władcy itd., widać, że dwór tętni życiem. Natomiast w Borgiach odnoszę wrażenie jakby aktorzy łazili po pustych salach muzealnych, nie mogą niczego dotknąć bo zabytek, całe to tło, które tak mi się podobało w poprzednich seriach, w Borgiach nie istnieje, albo jest bardzo biedne.
Co do reszty twojej wypowiedzi: nic dodać nic ująć. Jest moda na dorywanie Kościołowi, to się dosrywa, bo to się sprzedaje. A że, jak sam to określiłeś, plebs, kupuje bele gówno, to i taki serial idzie już w 3 sezon. Wracając do porównań, Borgów zestawiłbym bardziej z Filarami ziemi, kolejnym równie biednym serialem, namnażającym bzdury, współczesne normy przenosząc o 900 lat wstecz. Zmęczyłem może jednego odcinka i pół.
Chodziło mi o pobudki którymi kieruje się część widzów - że zainteresowała się daną produkcją jak Borgiowie i Agora czy inne tylko dlatego że ktoś napisał że w jakiś sposób obrywa Kościół i stąd ich zainteresowanie. Raczej 8/10 sugeruje że lubię ten seria:D. Tym bardziej utwierdziłem się w tym zdaniu bo już nadgoniłem 1 sezon.
Według mnie codzienne tło w Borgiach zadowala - jest trochę scen z życia ulicznego Rzymu - acz mniej z prostych przyczyny - główni bohaterowie żyją w Pałacu Apostolskim, czy też odwiedzają rody przywódcze miast włoskich. Nie brakuje scen imponujących jak np. ślub Lukrecji gdzie jak się chce można wyszukiwać się dziesiątków rzeczy. A że czasem widać mało statystów - w dzisiejszych Pałacach premierów czy prezydentów też raczej nie ma całej zajętej przestrzeni więc tu się nie dziwię że bywa mniej ludzi wokół - tym bardziej że raczej mądrością jest nie wtajemniczanie potencjalnych szpiegów pośród straży czy służby w swoje plany wpływające na życie setek tysięcy ludzi:). Ale to moja opinia więc siłą rzeczy możesz się z nią nie zgodzić.
A cóż to za bzdury. Tudorowie wcale nie byli kręceni z większym rozmachem, ba, efekty komputerowe (wirtualne miasta) były wręcz żałosne. Serial sam w sobie był bardzo dobry, ale tak samo przekłamany i z fabułą wyssaną z palca. Rodzina Borgiów w tej kwestii się niczym nie różni. Który serial jest lepszy? Jak dla mnie mocno porównywalne, ze wskazaniem jednak na Rodzinę Borgiów - ciekawsza tematyka, ciekawsze czasy (choć mocno zbliżone), lepsza realizacja. Niemniej drastycznych różnic nie ma, chyba dawno widziałeś Tudorów i idealizujesz.
Czytamy ze zrozumieniem ural - nie o rozmach i efekty chodzi, a o dbałość o detal i klimat epoki. Po drugie osią fabuły Tudorów są starania Henryka VIII o męskiego potomka i odprawianie kolejnych żonek, które nie mogą go zapewnić - co tutaj jest wyssane z palca? Przekłamania są, z pewnością, ale nie tak rażące jak w Borgiach, wystarczy sprawdzić sobie choćby wątek Savonaroli, żeby dostrzec, że w serialu niemal wszystko postawiono na głowie, a jest tego znacznie więcej. Tania sensacja i tyle.