http://graphtv.kevinformatics.com/tt0141842
Widać tu wyraźnie spadek formy w czwartym sezonie, podczas gdy ja odpuściłem już przy trzecim.
Już mówię czemu:
Jak brałem się za ten serial to myślałem, że dostanę naprawdę porządny serial z wyraźnie
nakreślonymi liniami fabularnymi, z których każdy do czegoś zmierza i, co najważniejsze, wciąga.
No, heh, nie bardzo. Co jest nie tak (o pozytywach potem):
Mamy spory nacisk na postacie Carmeli (OK, nawet lubię tę postać, jest interesująca inne
spojrzenie na wszystko) oraz rodziny Soprano. Ktoś powie, 'a czego się spodziewałeś skoro
masz to w tytule?' Umm, że będzie to coś innego niż obyczajówka z mafią w tle?
Poważnie, nie mogę znieść tych dzieciaków, a przecież co jakiś czas dostajemy, a
właściwie dostawaliśmy, urywki z Livią i Janine, a z całej rodziny to jest podium najbardziej
irytujących postaci w tej produkcji. No, było, ale wciąż mamy Meadow i AJa, którzy nic nie wnoszą i
jedynie, 'mają swoje momenty'. Z tym że te momenty to za mało żeby mi się chciało oglądać dalej
ten serial, bo sam motyw rozdartego Tony'ego choć był naprawdę ciekawy, to po dwóch
sezonach się wypalił.
No, ale ej, mamy jeszcze przecież mafię, co nie? No niby tak, ale co to za mafia, kiedy
reprezentuje ją kilku podstarzałych dziadów w dresach, którzy jedyne co robią to grają w karty i
gotują... OK, zapędziłem się trochę, ale na dobrą sprawę też specjalnie ich nie zapamiętałem,
IMO pełnią stricte pretekstową funkcję żeby np. nadać na głowę rodziny (patrz: Vincent). Jest
Christopher, którego imię jest jedynym jakie pamiętam z głowy bez zerkania do spisu postaci. Z
nim próbowano coś zrobić, szkoda że troszkę ten wątek pisarski był nieudolny, a sam Chris to
niemożliwy do polubienia dupek, no ale OK do przeżycia. Przynajmniej ma JAKIŚ charakter. I tak
jakoś to przerwałem w okolicy trzeciego sezonu. Serial miał jednak fajne sceny jak montaż The
Police z motywem przewodnim Gunna, czy ostatnią scenę I sezonu, gdzie do bitu rodem z
czerwonych dywanów dzieje się wielka mafijna uczta. Drugi sezon w ogóle jednak to olał i wolał
zająć się flirtowaniem Juniora z jakąś babeczką z sąsiedztwa.
'Klasyka klasyką' ale dzieje się tam coś, czy kolejne sezony to dalej 8 odcinków wypychaczy i 3-4
sensownej fabuły? Pytam was więc, czy jest sens oglądać to dalej? Czy może nie ma co liczyć,
że mi się spodoba skoro to mi się nie podobało? A może z góry któreś odcinki pominąć...?
Ten wykres jest kompletnie niemiarodajny. Nie sugeruj się nim. Kompletnie go dyskwalifikuje uznanie "Whitecaps" za najgorszy odcinek całej serii gdy tymczasem jest zupełnie na odwrót. Ścisły top najlepszych odcinków. Jeśli do tej pory serial Cię nie wciągnął to raczej nie ma sensu się męczyć. Osobiście jednak od czwartego sezonu zaczyna się coraz wyższy poziom, a piąty to już klasyczna 10/10.
"Umm, że będzie to coś innego niż obyczajówka z mafią w tle?"
Hmm... powiem szczerze że nigdy się nad tym nie zastanawiałem i faktycznie masz rację. tyle że nie wyobrażam sobie tego serialu w innej formie. Pokazywać tylko robotę Tony'ego? takie trochę bez sensu zwłaszcze żę gangster nie idzie do roboty od 8 do 16 więc nie pokzaywanie życia prywatnego byloby na pewno źle odebrane. Poza tym obyczajówka ale za to jaka! to nie jest przeciez M jak miłość. Jest genialnie pokazana natura człowieka, nie ma banałów i oklepanych wątków. I w tej obyczajówce urzekło mnie to że Tony to w sumie normalny gość. Ze zwykłymi problemami dnia codziennego, z porannym rytułałem itp. Dlatego stwierdzenie "obyczajówka z mafią w tle" tylko utwierdza mnie w stwierdzeniu że to najlepszy serial jaki powstał
No ok, ale napisałem właśnie że sam wątek Tony'ego jest pociągnięty w porządku. To natłok spraw postaci drugoplanowych mnie irytuje. Zamiast scen z dzieciakami (bez rodziców) wolałbym zobaczyć więcej fillerów (no bo są to zwykłe zapychacze, nie oszukujmy się) pokroju tego, w którym stary znajomy wpada w karciane długi i Tony musi sobie z tym poradzić, tym bardziej że długi są zaciągnięte u niego. TO było fajne, to bym oglądał chętniej niż potyczki Christophera z aktorstwem i jego dziewczyny w przemyśle muzycznym -.-'
Jak uważasz. Dla mnie budowało to pewną więź z postaciami. A co do irytujących postaci to są one wg mnie konieczne w serialach bo jednak co jak co ale w życiu też cię wiele osób irytuje (np. pewnie ja w tym momencie :P)
Myślę, że twoja ocena jest umotywowana subiektywnym odczuciem postaci drugoplanowych. Zwyczajnie nie pasują do twojej wizji Rodziny wielkiego mafiozy i denerwuje cię ich zachowanie/historie. Nie powinno się na tej zasadzie oceniać serialu, ale to tylko filmweb, nikt ci nie zabroni.
Zgadzam się za to z Maciejoks, w życiu jest mnóstwo irytujących postaci, nic nie jest czarno białe (w serialu świadczy o tym chociażby rozwój każdej z postaci z sezonu na sezon) i ten serial oddaje to genialnie. Gangsterska obyczajówka na najwyższym poziomie, myślę że największym atutem w serialu jest właśnie realizm zachowań każdej odgrywanej roli.