Nie różni się zbytnio od innych tego typu produkcji Disneya, wciąż ten sam styl żartów i zachowań, jednak ma w sobie coś takiego co sprawia, że nawet fajnie się to ogląda. Czasami dziecinna i naiwna fabuła, teksty i styl bycoa, mimo wszystko bywa nieszablonowy.
Nie ma przed sobą pewnie zbyt długiej przyszłości i 35 sezonów każdy z wielkim finałem, bo każdy odcinek to inna historia, a ilość pomysłów ograniczona, a szkoda bo bohaterowie potrafią do siebie przyciągnąć, na początku wydawało się że będą oni tylko tłem, a cała produkcja - show Jenny Ortegi, a tutaj niespodzianka, każda inna osoba, również odkrywa swoje tajemnice i frustracje, nie są może one tak wyeksponowane jak bóle głowy głównej bohaterki o wszystko i wszystkich, ale każdy z nich zyskuje po głębszym poznaniu.
A tak poza tym nie słychać tu wkurzających i wymuszanych rechotów publiki co jest wg mnie plusem, sam styl prowadzenia narracji również zasługuje na uwagę, ciekawym rozwiązaniem jest pokazać i skomentować akcję z perspektywy środkowego dziecka, które to wiecznie czuje się pokrzywdzone i pomijane. Tak w nawiasie, moim skromnym zdaniem Harely Diaz zbytnio robi z siebie "męczennice", zamiast tego powinna wykorzystać bardziej kreatywnie swój potencjał, bo tak naprawdę tworzy bałagan, który musi posprzątać, co daje jej okazję do kolejnych fali narzekań na swój los, mniej kombinowania więcej normalnego działania.
No ale suma sumarum, seria nawet niezła, niby podobny do pozostałych a inny, aha i wreszcie serial którego akcja, praktycznie nie wychodzi (jak narazie) poza rodzinę :) i kwestia promowania tych właśnie rodzinnych wartości :)
Dobra, pożyjemy zobaczymy, jak na razie byłbym na TAK