PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=124092}
6,3 74
oceny
6,3 10 1 74
Roughnecks: The Starship Troopers Chronicles
powrót do forum serialu Roughnecks: The Starship Troopers Chronicles

Paul Verhoeven byłby reżyserem, którego wszystkie filmy obowiązkowo kupiłbym na DVD, gdyby zawsze kręcił filmy S-F. Konsekwentne podobieństwa zupełnie różnych od siebie historii, jakie przeniósł na ekran każą mi się domyślać, że ma wiele wpływu na scenariusze. Właśnie to w Paulu uwielbiam - konsekwencja. Wszystkie jego filmy S-F mają rzesze fanów - ludzi, którym jego filmy nie tylko się spodobały - oni po prostu są ich wyznawcami, kolekcjonerami, maniakami. Tak było z "Pamięcią Absolutną", "RoboCopem" i podoba się to komuś czy nie - także z "Żołnierzami Kosmosu". Oczywiście - "Nagi Instynkt" czy "Człowiek Widmo" albo nawet "Showgirls" nie przeszły bez echa, jednak dla mnie kino S-F jest tym, co uwielbiam najbardziej. Tak więc kiedy ktoś zamiast robić z tego gatunku kino klasy B, potrafi nadać mu charakter uniwersalny, połączyć optymalną ilość kiczu, brutalności, z poważnym charakterem i jeszcze uda mu się ubrać wszystko w bardzo drogą oprawę - tak, że zamiast śmiechu na sali, w kinie panuje nastrój uniesienia i ekscytacji, - jak dla mnie zasługuje na miano wybitnego reżysera S-F. Filmy Paula wgniatały mnie w fotel, jeszcze kiedy byłem dzieckiem i nadal to robią. Sukces "Pamięci Absolutnej" doczekał się serialu w TV (nieznanego w Polsce) oraz ma się doczekać remake'u. "RoboCop" doczekał się dwóch kontynuacji, serialu TV, mini-serialu oraz serialu dla dzieci i niebawem remake'u. "Żołnierze Kosmosu" - historia mniej lub bardziej związana z nowelą o tym samym tytule - chociaż krytykowana, doczekała się póki co dwóch kontynuacji i serialu, o którym tutaj nieco napiszę. Pomijam wersję japońską wersję anime z dawnych lat.

"Twardziele: Kroniki Żołnierzy Kosmosu" (w Polsce póki co serial nie pojawił się na półkach sklepowych, więc tytułu oficjalnego po prostu nie ma) to nietypowy serial, który nie jest kontynuacją żadnego z filmów, stanowi raczej alternatywną wersję i po części rozszerzenie oryginalnej historii. Nie jest także ponoć historią mająca na celu adaptację historii książkowej, tak więc odbiega od niej znacznie - podobnie jak filmy. Odniosłem jednak subiektywne wrażenie, że warto znać filmy, zanim zabierzemy się za oglądanie animowanych serii. To dlatego, iż nawet pomimo wielu znaczących sprzeczności pomiędzy serialem a filmami, serial w przeciwieństwie do filmu prawie od razu rzuca nas w centrum akcji. Odniosłem wrażenie, że nie znając dobrze fabularnych wersji "Żołnierzy Kosmosu" nie znałbym dobrze historii postaci serialowych, - w końcu wiele z nich to te same osoby z filmu Paula Verhoevena tylko wyglądają kompletnie inaczej. Sam wielki Verhoeven został producentem wykonawczym serialu, a reżyserów było sporo, kręcili oni odcinki oddzielnie.

Fabularna wersja filmu to historia grupy najlepszych przyjaciół, którzy po ukończenu szkoły trafiają do służby wojskowej, skąd od razu przychodzi im brać udział w wojnie z niezwykle agresywną rasą Arachnidów z planety Klendathu. W serialu pomimo nieporównywalnie większej ilości czasu, znacznie mniej poświęcono miejsca na pochodzenie bohaterów, ich przyjaźń z czasów sprzed wojny, tak więc warto wcześniej znać film.

Nie lubię rozpisywać się o fabule, szczególnie, że można tu pisać o tym dniami i nocami. Napiszę więc ogólnie. Serial jest zlepkiem kolejnych kampanii wojskowych rozgrywanych na rozmaitych planetach, kampanii w któryh udział bierze oddział żołnierzy zwących siebie "Twardziele" (dosłownie " twarde karki") - oddział dowodzony przez porucznika Jeana Rasczaka (tutaj Razak), a w którym poza znanymi z filmu osobami - Johnnym Rico oraz "Dizzy" Flores, Zander Barcalow znajdują się nowe osoby. Spotykamy też znaczną ilość postaci z filmu, jednak wszystkie te postacie zwykle łączy nieco inna więź, niż ta znana z fabularnej wersji (dlatego warto się od razu na to przygotować, żeby nie było niemiłych zaskoczeń). Serial podzielono na pojedyncze odcinki składające się z ponad trzydziestu intensywnych odcinków, gdzie około półtorej godziny to oddzielna pojedyncza kampania na innej planecie. Tak więc serial składa się z paru kampanii. Aby nie było nudno postanowiono podzielić kampanie na różne planety, które są od siebie skrajnie różne. Od takiej przypominającej księżyc, przez dżunglę, lodową planetę, inną - w całości pokrytą wodą, upalną, znaną z filmu rodzimą planetę Arachnidów - Klendathu, oraz w końcu naszą - Ziemię. Na każdej planecie poznajemy rozmaite odmiany stworzeń, nie tylko tych z Klendathu, ale także nieznane ludziom gatunki. Planety skolonizowane są przez "robale". Zdecydowanie najlepsze wydały mi się misje na naszej planecie. Chociaż niespecjalnie przemawia do mnie pomysł przenikania Arachnidów w społeczność ludzi, to sama walka na naszej planecie jest najbardziej interesująca, bowiem pokazuje, jak niewiele potrzeba gatunkowi Arachnidów do całkowitego zaadaptowania się do warunków losowej planety i zdobycie na niej szybkiej dominacji. Nie oszukujmy się, skoro komary przetrwały Epokę Lodowcową, ludzie nie mają większych szans z naturą.
Inny jest także sposób narracji, bowiem narratorem jest Robert Higgins - reporter, który w oddziale jest wstępnie jedynie słabym ogniwem, a będzie musiał wiele przejść i udowodnić swoim towarzyszom, zanim zyska wśród nich szacunek. Nikt bowiem nie bierze go na poważnie, do oddziału przydzielono go odgórnie, w ramach propagandy telewizyjnej. Odnośnie tejże propagandy, w przeciwieństwie do filmów, nie ujrzymy w serialu żadnych jej przejawów.

Pierwsze, co odepchnie wielu ludzi, zanim jeszcze zapoznają się dobrze z serialem będzie jego oprawa wizualna. "Roughnecks: Starship Troopers Chronicles" to serial animowany komputerowo. Jeżeli do kogoś nie przemawia fakt, że serial złożony jest z trzydziestu paru odcinków animowanych komputerowo - a to było niemożliwe do zrealizowania w wysokiej jakości animacji i nadal wierzy w cuda, że da się przy budżecie znacznie mniejszym niż na przykład "Star Wars" Clone Wars" nakręcić efektowny serial animowany, prawdopodobnie zostanie zaskoczony relatywnie złą jakością. Nie ukrywam, że ja sam byłem naiwny i niemile się zaskoczyłem widząc słabą jakość postaci i nie tylko. Liczyłem jednak na serial animowany metodą tradycyjną, wspierany tylko komputerami. Uczciwie pisząc, strona wizualna serialu mocno przypomina cut-scenki z jakiejś gry komputerowej. Z jednej strony lepiej renderowane, ale z drugiej to po prostu zwykła animacja z gry, która nie istnieje. Brak jest większej ilości detali, wygląda to raczej jakby ktoś nakręcił filmik grając w grę typu "Half-Life" i pokazał wszystko ujęciami kamery nie z perspektywy pierwszej osoby. Na początku trudno mi było odróżnić twarze bohaterów, dopóki się z nimi nie zżyłem. Do samego końca niezwykle irytowała mnie animacja ognia z karabinów. Zamiast dosłownie przenieść prosto z filmów pomysł ostrej amunicji w karabinach, strzelanie do "robali" wygląda dosłownie tak samo jak strzelanie w grze komputerowej do postaci, z tym że nie pokazano nawet efektu krwi. Efekt jest bardzo sztuczny i sceny akcji tracą na atrakcyjności. Karabiny wydają irytujący dźwięk, strzelają niemal nieskończoną amunicją, z ziemi, powietrza, pod wodą itp... Ogólnie rzecz biorąc można się czepiać animacji, ale to nie ona jest powodem dla którego warto obejrzeć całą serię.

Prędkość akcji serialu, szybkie tempo, kapitalna muzyka i profesjonalny dubbing nadają mu charakter poważnej produkcji, której nie można traktować jak chociażby dziecięcej wersji "RoboCopa". Brak krwi i znacznie zaniżona przemoc w stosunku do kinowej wersji nie powodują, że nie warto polecić serialu dorosłym. Nie dało się z powodzeniem przenieść na ekran TV "RoboCopa", z podobnych przyczyn nie dało się do końca z powodzeniem sprzedać "Żołnierzy Kosmosu". Widownia nie może być ograniczona wiekowo, a filmy Paula Verhoevena nie mogą być z powodzeniem cenzurowane. Dlatego też serialu nie dokończono. Dla dzieci był niezrozumiały, dla dorosłych za dziecinny. Tak więc jest to serialtylko dla fanów, a tych na pewno jest mniej, niż potencjalnych widzów, którzy mieli śledzić serialw telewizji, a nie znali jego fabularnej wersji kinowej. Najgorsze jest, że przerwano go w najciekawszym momencie. Dla skrajnych fanów pozostanie więc do przeczytania scenariusz serialu i wytężenie wyobraźni.

_Michal

Myślę, że podobałby mi się. Z twojego wpisu to wnioskuję. Z Chrystusem chłopcze.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones