PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=878161}

Rozdzielenie

Severance
2022 -
8,3 48 tys. ocen
8,3 10 1 47921
8,3 46 krytyków
Rozdzielenie
powrót do forum serialu Rozdzielenie

Zastanawiam się, co tu poszło zupełnie nie tak. Pierwszy sezon Severance był naprawdę świetny – spokojny, skupiony na żałobie, piękne kadry, wszystko równiusieńkie, dopracowane. Serial był wyciszony, refleksyjny, bez zbędnych postaci, a świat przedstawiony miał się powoli rozwijać. Tajemnice miały być odsłaniane powolutku. A tu nagle wchodzi drugi sezon i wszystko zaczyna pędzić. Już pierwsza scena, gdzie Mark biega, wygląda jak z zupełnie innego serialu. Jakby była robiona na green screenie, chociaż nie mam pewności.

W ogóle zamiast perfekcjonizmu to zaczął być wpychany w wielu przypadkach CGI. Na przykład w odcinku, gdzie Harmony odwiedza swoje rodzinne miasto. Tam wszystko wygląda sztucznie. I jeszcze te napisy na tablicy pożegnalnej do miasta niemal na pewno dorabiane w postprodukcj. To samo logo na tej fabryce drzwi, gdzie Dylan chciał się zatrudnić po tym, jak go wywalili z Lumon – widać, że to dodane później. Strasznie to raziło i psuło klimat. Same już kadry nie są idealnie równiutkie jak na początku.

No i sam Mark – zupełnie inna postać. W pierwszym sezonie był uległy, trochę cringowy, taki typowy korpos. A tu nagle – po obu stronach – robi się z niego pewny siebie, luzacki koleś. Jasne, rozumiem, że żałoba może się skończyć, ale on dowiaduje się, że jego żona chyba żyje i niemal zero emocji. Zero zawahania, żadnego dylematu, tylko od razu hojrak. Jakby żałoba była tylko wymówką na pierwszy sezon. W ogóle niby dla tego Marka z pracy ta sytuacja jest tuż po imprezie, gdzie na końcu krzyczał, ale on nagle się staje pewnym siebie Markiem, który wywalcza powrót swojego zespołu (pomijajać jak głupi był pomysł z nowym zespołem, szybko odsuniętym). Dopiero co się przymilał żałośnie do męża siostry, a potem jest już samiec alfa.

Co więcej, ten wyjazd integracyjny to był już totalny bezsens, żadnej logiki względem reszty serialu. Takie typowe zagranie: nie mamy pomysłu, to zabierzmy ich w jakieś “ładne miejsce”, niech się dzieją “mistyczne” rzeczy. Tylko że to wszystko rozwala główną linię serialu, która miała być powolna i konsekwentna. Dlaczego nagle Irvinga za coś takiego wyrzucili? Przecież oni tam różne rzeczy odpieprzali. Czemu zespół za niego nie walczył jak wcześniej, tylko nagle szczerze odpuścili, mimo że się okazał jedynym spostrzegawczym? Podobnie wyrzucenie Harmony z Lumon też było głupie. Totalnie nieprzemyślane. Ten wątek z jej matką – robiony na siłę, bez żadnej głębi. Czemu ona nagle prywatnie to wszystko odrzuciła? Jakby odrzuciła tylko oficjalnie to może to byłby jakiś podwójny agent, ale tak? Czekamy na coś zdumiewającego, a będzie zaskoczenie brakiem rozwiązania jak z upadkiem Sherlocka.

Do tego cały ten mistycyzm, ta religia wokół Kier. To też taka wymówka. Jakby nie mieli pomysłu, jak odpowiedzieć na pytania zadane w pierwszym sezonie, to po prostu mówią "bo kier to i tamto". Trochę jak w realnym życiu, kiedy ktoś nie zna odpowiedzi, to mówi, że „Bóg tak chciał”. Ten wątek z zabijaniem baranka to taka kalka z biblii, którą każdy kojarzy. Zamiast jakiś niedopowiedzeń, mistery, dostajemy dosłownymi, nachalnymi alegoriami po twarzy

Wydaje się, że oni mieli inny pomysł na ten serial. Może po sukcesie pierwszego sezonu chcieli go przyspieszyć, zrobić z niego coś większego, bardziej efektownego, odcinać kupony. Ale no jakby po pierwszym sezonie Breaking Bad nagle się okazało, że cały rząd USA jest zamieszany w sprawę narkotyków od Gusa i od Heisenberga zależy, czy nie wybuchnie wojna jądrowa to by nie był już legendarny serial, tylko podśmiechujki jak Lost. Trochę to jest takie zaburzenie pierwotnego pomysłu jak się przyjął, podobnie jak w Prison Break, gdzie na początku gość chce tylko brata wyciągnąć z więzienia, a później robi się z niego superagent walczący z jakimiś tajnymi organizacjami rządzącymi całym świate.

Po prostu rozpadło się to wszystko. Wolałbym, żeby od początku była taka bajeczka jak drugi sezon, co wiadomo, że to jest wszystko durne, ale ogląda się bo fajne napięcia i śmieszki jak z tym pistoletem w windzie, czy pytaniem Harmony o to jak się Mark czuje.