Ten serial trzyma poziom i napięcie póki jest tajemniczość. Im więcej jednak pokazują nam kart bym bardziej widać jak te karty są słabe.
To jak gra w pokera. Od pierwszego zesonu podbijają stawkę, biją pianę wprowadzając nas w świat tajemniczości, niby idealnie skonstruowanej intrygi i bezwzględności tajemniczej firmy, oglądamy i oglądamy a oni podbijają stawkę z każdym prawie odcinkiem. Akcja ciągnię się jak guma do żucia ale i tak ogądamy, ludzie analizują szczegóły tworząc różne teorie itd. by na koniec okazało się, że ktoś przez ten cały czas chował przed nami parę słabych kart i teraz je w końcu wykłada (w tle na sali słychać zawód a nawet podśmiechiwania).
I po to było to całe budowanie świata i napięcia by w ostatnim odcinku wszystko działo się jak lawina niczym jak w świecie fantasy? nagle magicznie wszystko wszystkim się udaje i układało się jak w starannie zaplanowanej akcji? No proszę was!
Ja po prostu czuje lekki zawód i poczucie zmarnowanych trochę ponad 16 godzin życia na coś, co mówiąc szczerze można było opowiedzieć w kilku godzinach, i co zapowiadało się być genialne (niczym matrix) a wcale takie genialne nie jest.
No ale tak to jest już z serialami, że chodzi głównie o to bicie piany i tworzenie coraz więcej odcinków. Z tego powodu wole konkretne filmy albo mini seriale, bo te przynajmniej tworzą zamkniętą całość i szybciej pokazują swoje karty. A w życiu wiadomo jak jest, raz się ma lepsze raz gorsze karty.
Co się wielce dzieje? 5 minut akcji, a reszta to durne łażenie po korytarzach.
Pewnie masz racje,patrzac przez pryzmat 2 sezonu wzgledem pierwszego,ja jestem przed finalem na razie.Moze tworcy w 3 sezonie sie zrechabilituja tak samo licze na Squid game w 3 zezonie ale zapewne w jednym i drugim sie juz nie podniosa.
Kto się dał oszukać tak może napisać. Dla mnie ta produkcja to od samego początku wydmuszka. Treści na jeden sezon, a zrobili dwa. Ba! Będzie trzeci! W ciekawy sposób poruszyli kwestię tego co tak naprawdę decyduje o tym kim jesteśmy (edycja wspomnień/emocji). Pokazali jak złe są korporacje - naprawdę bardzo odkrywcze xD. Ciekawa liminalna estetyka, która szybko się nudzi i jest męcząca i dobrze dobrana muzyka. I to tyle. Wszechobecną narrację DEI i programowanie społeczeństwa (wszędzie muszą być mieszane małżeństwa o z góry ustalonym kolorycie) pominę, bo to nic nie wnosi do i tak płytkiej historii. Mocne 4/10 :)
4 to mozna dac totalnemu badziewiu tak wiec nie osmieszaj sie,1 sezon to mocne 7,za.muzyle,klimat,gre aktorska,2 sezon jest troche rozwodniony to fakt ale nadal przynajmniej na 6.
Grę aktorską? Czyją? Arquette? W czym by nie grała jest dokładnie takim samym drewnem. Czy może pozostałych aktorów, w tym tych rozdzielonych, pozbawionych jakiejkolwiek osobowości w obu swoich wersjach. Ośmieszasz to się ty wytykając komuś posiadanie na jakiś temat swojego zdania odmiennego od twojego.
Przede wszystkim sezon drugi nie dojechał montażowo. Nie wiem czy to błędy Stillera, czy producentów czy co innego tu nie zagrało, ale mamy bohaterów, którzy pojawiają się, nagle znikają, potem znowu się pojawiają, zupełnie przypadkowo i bez związku z fabułą. Niektóre wątki ucięte bez sensu i także bez związku z fabułą. Narracyjnie są zgrzyty, serial stracił swoją płynność, melodię i harmonię. Szkoda, wielka szkoda. Nie oczekuję, że finałowy sezon 3 zrekompensuje widzom te wpadki, raczej spodziewam się, że rozczarowanie może się tylko zwiększać.
typowy generyk od apla, obejrzysz pierwszy i ostatni odcinek (resztę przewiniesz) i nic w sumie nie stracisz xD