Jakbym miał określić jednym słowem ten serial, byłby to; glut.
Dotrwałem do szóstego odcinka, dalej nie mam siły.
Pierwszy odcinek zapowiada się dobrze: fajny klimat, ciekawy motyw, dobra gra i muzyka.
Ale z czasem gdy w serialu nie dzieje się dosłownie nic, sceny rozciągnięte do granic absurdu i wlekące się jak flaki z olejem zaczyna być to męczące.
Rozumiem, że brak jakiejkolwiek dynamiki, to celowy zabieg, ale naprawdę przydałoby się tu trochę "życia". Np: życie w Lemon świetnie kontrastowałoby z żwawym światem zewnętrznym, a tak dostajemy jeden glut przechodzący w drugi.
Serial za to mogę polecić dla fanów depresji, jeżeli ją masz i pragniesz jeszcze bardziej się pogrążyć, to dzieło na pewno jest dla ciebie.
Dobrze odnajdą się tu też fani "Nad Niemnem" i "Śmierci w Wenecji"
Fakt, serial ma sporo dłużyzn, choć mi to jakoś bardzo nie przeszkadzało. Mam wrażenie że mają one sens i przybliżają nas do postaci, fabuły. Szkoda że odpuściłeś bo pod koniec dzieje się już więcej, szczególnie w finale.
Mnie bardziej zniechęcało intro niż samo tempo akcji.