Z całego prawie 4 godzinnego serialu dowiem się mniej niż z 50 min filmu na Youtube. Przeciągniete 3 odcinki po czym w ostatnim dowiadujemy sie że został złapany i brawo. Standard netflix...
Zgadzam się, typowe netflixowe flaki z olejem. Mnie dodatkowo zaskoczyło, że w sumie nic nie mówili o jego żonie i rodzinie (poza ojcem), bo żeby sobie schizofreniczka mogła wyjść za schizofrenika to dosyć ciekawa kwestia. Również niektóre rzeczy się nie kleiły jak np. rozmiar odciśniętego buta na jednej z ofiar o rozmiarze 40 gdzie antybohater miał 43.
Gdzieś w połowie serialu patrząc na umiejscowienie ofiar, pomyślałam sobie że może być kierowcą ciężarówki. Mi w tym dokumencie zabrakło skupiania się właśnie na jego rodzinie, pracy. Warto również dodać, że Sutcliffe zmarł w listopadzie tego roku, więc twórcy serialu wybrali sobie dobry czas na premierę - ciekawe czy był to celowy zabieg
Żal mi bezrefleksyjnych ludzi, nie mających pojęcia o niczym. Idźcie pasać gęsi.