co prawda nie dorównuje wersji z 1995 roku w reżyserii Ang Lee, ale znacznie wyrasta ponad swój poprzednik BBC z 1981 roku
Mnie też. Nie porównuję wersji, bo każda jest inna, poza tym nie da się ukryć, że ta z roku 1995 nieco się zestarzała... podobali mi się aktorzy, cóż na to poradzę, że mam słabość do tych angielskich twarzy :) moim zdaniem zupełnie inaczej grają niż aktorzy amerykańscy, co w serialach kostiumowych o wiele lepiej wypada. Owszem, Hugh Grant (notabene Anglik) jako Edward Fereras jest nie do pobicia, ale ten nowy (Dan Stevens)też mi się podobał, szczególnie w scenie poznania Elinor, przy trzepaniu dywanu; scena, kiedy z bezsilności i wściekłości rąbie drzewo też mnie przekonała. Tylko Willoughby jakiś taki blee, ale to kwestia gustu :)