no jak można? no jak można w usta Rzymian wkładać język anglieski? łacina to naprawde nie jest staroaramejski i przy takim budżecie to wstyd, że aktorzy mówią po angielsku. kto zna historie Rzymu, jego prawa i mentalność ludzi to wie, że esencją Rzymu jest właśnie prawo rzymskie i język łaciński!
Jak ty sobie to wyobrażasz że nagle wszyscy aktorzy zaczną mówić płyną łaciną?
Gdyby to był film na 90-120 minut to można by się czepiać ale nie wyobrażam sobie żeby to udało się zrobić w serialu.
łacina to nie chiński, dla człowieka mówiącego po francusku, angielsku czy niemiecku i będącego średnim aktorem to żaden problem wyuczyć sie dialogów i je recytować. Wymowa jest bardzo prosta i niespkompliowana w stosunku do np do francuskiego. serial nabrałby fenomenalnego klimatu, wtedy to byłby naprawde starożytny rzym. mnie szczególnie razi używanie słowa "king" jako określenia króla w starożytnym rzymie. sprawia to szczególnie idiotyczne wrażenie, gdyż rzymianie mają na króla zupełnie odrębne i charakterystczne określenie "rex" mające bardzo ważny wymiar. tak ważny, że nawet Juliusz Cezar nie przybrał tego przydomku. a angislki "king" pochodzi od imienie króla Franków i nomen nomen późniejszego cesarza Karola Wielkiego.
Całkowicie się z Tobą zgadzam, lecz nie zapominajmy, że obecna łacina którą się dzisiaj używa,
nie ma nic wspólnego z łaciną mieszkańców wiecznego Miasta.
Podczas wędrówki ludów każde plemię dodawało coś od siebie, do języka. Nastąpiło „zepsucie” języka. Dopiero wspomniany Karol Wielki, uregulował język.
Pozdrawiam :-]
...lubię łacinę, uważam ją za genialny język, nawet coś niecoś się człowiek w niej orientuje...ale uważam że serial wiele by stracił gdyby aktorzy posługiwali się tym językiem, właściwie wyłączyłoby to możliwość gry słowem przez aktorów (bardzo dobrej w tym serialu), "usztywniło" dialogi, utrudniłoby odbiór...pomyślmy ilu na świecie ludzi rozumie w mowie łacinę...czy autor tego tematu ją zna na tyle by zrozumieć co mówiliby kaleczący ją z całą pewnością aktorzy?...po co więc silić się na tego typu ekstrawagancje... Zgodziłbym się natomiast aby była obecna w niektórych scenach np. obrzędów itp...
ja nadal bede sie upierał, że dobry aktor powinien byc w stanie opanować łacine choć średnim stopniu, bo nie jest to język trudny w wymowie.
łacina w słowie w serialu w zasadzie nie istnieje i dlatego tak mi sie to nie podoba.
To co? Według ciebie cały serial powinien być po łacinie? Czy może aktorzy powinni mieszać angielski z łaciną tak jak w Bollywood mieszają angielski z hinduskim?
I co ? Poczułaś się lepiej dzięki tej światłej uwadze nic nie wnoszącej do właściwej dyskusji? I kto tu jest prawdziwym mądralą?
Trochę to śmiesznie wyglądało, jak siedzą sobie Rzymianie w zbrojach na koniu i nagle jeden do drugiego wali po angielsku z akcentem brytyjskiego oficera z czasów wojen burskich.
Przykład "Pasji" ukazuje, że jednak można nauczyć się języka na potrzeby filmu. Może nie było to wierne oddanie języka jakim mówili, ale zbliżało bardziej do tamtych czasów.
Ale co tam, to tylko serial....
petergt, sorry ale chyba nie za bardzo masz pojęcie o czym mówisz. Co innego jeden dwugodzinny film taki jak "Pasja" (jedyny zresztą tego typu przykład. Oprócz tego nie spotkałem się z filmem, w którym mówiono by starożytnymi językami - ciekawe dlaczego) a co innego serial składający się z ponad dwudziestu prawie godzinnych odcinków. To nie jest już opanowanie kilku linijek tekstu. Nie mówiąc o tym, że dla aktora granie w obcym języku jest z pewnością trudne i niemal na pewno rzutowałoby na jego występ, kiedy zamiast skupić się na swojej postaci i na naturalnej grze musiałby myśleć o tym, jak się co wymawia i jak się akcentuje... Dla mnie byłoby to sztuczne i niszczyło autentyzm, a nie pomagało go budować. Jestem ciekaw czy sam na tyle znasz łacinę by oglądać serial czy film nakręcony w tym języku bez lektora i napisów. Bo ja nie, podobnie jak i zdecydowana większość widzów tego serialu i w związku z tym nikomu to raczej nie przeszkadza. Prawa Rzymu i mentalność jego mieszkańców nie zmieniają się przecież gdy opowiesz o nich w innym języku. Jeśli serial jest dobry, wciągający, a aktorzy grają naturalnie, to nie myślę o tym w jakim języku grają, bo nie chodzi przecież o to, tylko o dobre opowiedzenie historii. Odkąd język angielski dominuje w światowej produkcji filmowej, to po angielsku mówią niemieccy żołnierze, włoscy mafiozi a nawet polscy imigranci. Jeśli nie potrafisz się do tego przyzwyczaić, to współczuję - oglądanie filmów musi być dla ciebie frustrujące.
Witam. Jestem zafascynowany starożytnym Rzymem i łaciną, więc pozwolę sobie wtrącić trzy grosze.:
"(jedyny zresztą tego typu przykład. Oprócz tego nie spotkałem się z filmem, w którym mówiono by starożytnymi językami - ciekawe dlaczego)"
Nieprawda. Polecam bardzo serdecznie kolejny film Gibsona "Apocalypto". Dla mnie oba wspomniane filmy Gibsona są absolutnie topowe m.in. ze względu na klimat jaki daje użycie języków pierwotnych.
"Nie mówiąc o tym, że dla aktora granie w obcym języku jest z pewnością trudne"
Jeżeli aktor jest dobry to potrafi zagrać dobrze nawet jeśli musi się nauczyć ki swahili. I nie ważne czy film trwa 2, czy 20 godzin. Jeżeli natomiast obcy język sprawia mu problem... no cóż... niech lepiej zmieni zawód.
"Jestem ciekaw czy sam na tyle znasz łacinę by oglądać serial czy film nakręcony w tym języku bez lektora i napisów"
A co to ma do rzeczy? Łaciny nie znam. Ale angielski znam dość dobrze, mimo to ZAWSZE oglądam z napisami.
Natomiast szlag mnie trafia gdy słyszę jak mówią: MARCUS Junius Bruttus a po chwili: MARC ANTHONY! Wprowadzenie łaciny do filmu zlikwidowałoby takie niedorzeczności oraz sprawiłoby, że film byłby jeszcze bardziej klimatyczny.
Pozdrawiam
"Nieprawda. Polecam bardzo serdecznie kolejny film Gibsona "Apocalypto". Dla mnie oba wspomniane filmy Gibsona są absolutnie topowe m.in. ze względu na klimat jaki daje użycie języków pierwotnych."
Okej, dwa przykłady i więcej nie będzie. Dwa przykłady na sam nie wiem ile filmów historycznych, których bohaterowie nie powinni mówić po angielsku, a jednak mówią. "Pasja" i "Apocalypto" są wyjątkami potwierdzającymi regułę.
"Jeżeli aktor jest dobry to potrafi zagrać dobrze nawet jeśli musi się nauczyć ki swahili. I nie ważne czy film trwa 2, czy 20 godzin. Jeżeli natomiast obcy język sprawia mu problem... no cóż... niech lepiej zmieni zawód."
Co ty bredzisz? Aktor nie jest językoznawcą, ani filologiem! Nie tego się od niego wymaga i nie tą miara ocenia się jego pracę. Więc twój pomysł, żeby zmienił zawód jak obcy język sprawia mu problem, jest cokolwiek śmieszny :/ Jeśli jest to produkcja angielska czy amerykańska, z anglojęzycznymi aktorami, to mówi się w niej po angielsku. Koniec i kropka. Nie podoba się - nie oglądaj. Ale fakt, że dwóm czy trzem purystom językowym to przeszkadza, niczego nie zmieni.
A fakt, że ktoś gra w obcym języku, nie pozostaje bez znaczenia. Bez względu na to jak dobrze opanujesz język, zawsze kiedy będziesz musiał się nim posłużyć, będzie to dla ciebie język obcy. Aktor używając obcego języka będzie się zastanawiał nad rzeczami, nad którymi nie powinien się zastanawiać podczas gry.
Widzisz, ty oglądasz filmy z napisami, a ja lubię czasem obejrzeć film w oryginale i nie widzę sensu w oglądaniu i słuchaniu aktora, który męczy się kalecząc obcy dla niego język, kiedy mógłby grać po ludzku w swoim. Wymowa, ton głosu, akcent - to wszystko składa się na kreację aktora i jeśli wypada w swojej roli naturalnie, to kto normalny zwraca uwagę na to, że nie mówi po łacinie, czy w grece :/
I jeszcze jedno - czepiasz się Marca Anthony'ego, a u nas mówi się przecież Marek Antoniusz, tak samo jak jest Jerzy Waszyngton, a nie George Washington itd., więc nie wymyślaj tu absurdów każąc wszystkim szprechać we właściwym dla danej epoki czy danego kraju języku, kiedy jest o nim mowa.
"Okej, dwa przykłady i więcej nie będzie"
Skąd ta pewność? Jesteś jasnowidzem?
"Aktor nie jest językoznawcą, ani filologiem!"
Odkryłeś Amerykę.
"Aktor używając obcego języka będzie się zastanawiał nad rzeczami, nad którymi nie powinien się zastanawiać podczas gry."
Skąd ta pewność, że ktoś sobie nie poradzi? Wybacz, ale jeśli Ty sobie nie radzisz, to wcale nie oznacza, że inni mają tak samo! "Kiepskiej baletnicy przeszkadza rąbek spódnicy"! Jeżeli aktor jest dobry - poradzi sobie.
"Widzisz, ty oglądasz filmy z napisami, a ja lubię czasem obejrzeć film w oryginale"
Co Ty bredzisz? Co to znaczy w oryginale? A jeśli Rzym byłby nakręcony "w oryginale" po łacinie, to co wtedy byś zrobił? Obraziłbyś się?
"czepiasz się Marca Anthony'ego, a u nas mówi się przecież Marek Antoniusz"
Przeczytaj jeszcze raz bo nie zrozumiałeś kontekstu.
U nas mówi się: Marek Antoniusz i Marek Juniusz Brutus.
A w filmie: Marc Anthony ale Marcus Junius Brutus.
A mogłoby być: Marcus Antonius i Marcus Junius Brutus itp.
"Skąd ta pewność? Jesteś jasnowidzem?"
Nie, chodziło mi o to, że na dzień dzisiejszy więcej przykładów raczej nie podasz. Co będzie kiedyś, tego nie wiem. Ale póki co możesz mi rzucić dwa wyjątki od reguły.
"Odkryłeś Amerykę."
Niektóry najwyraźniej trzeba takie oczywistości przypominać.
"Skąd ta pewność, że ktoś sobie nie poradzi? Wybacz, ale jeśli Ty sobie nie radzisz, to wcale nie oznacza, że inni mają tak samo! "Kiepskiej baletnicy przeszkadza rąbek spódnicy"! Jeżeli aktor jest dobry - poradzi sobie."
Z czym sobie nie radzę? Z językiem? Przypominam, że z nas dwóch to nie ja muszę mieć napisy po polsku, więc bez złośliwości proszę. Natomiast fakt, że ktoś bardzo dobrze zna obcy język, nie znaczy że będzie w nim zaraz grał z taką wprawą jak w ojczystym. Nie mówiąc o tym, że nauczenie się języka obcego w stopniu, który umożliwiałby swobodną grę w nim, wymaga czasu, na jaki przy napiętych terminach i budżetach ekip filmowych trudno liczyć.
"Co Ty bredzisz? Co to znaczy w oryginale?"
To znaczy po angielsku. Mam ci to narysować?
"A jeśli Rzym byłby nakręcony "w oryginale" po łacinie, to co wtedy byś zrobił? Obraziłbyś się?"
To wtedy włączyłbym napisy. Ale dopóki aktor anglojęzyczny gra w swoim ojczystym języku, to chcę i wolę posłuchać takiego wykonania. Masz jeszcze jakieś trudne pytania w zanadrzu, bo nie wiem za bardzo do czego zmierzasz...
A jeśli chodzi o tych nieszczęsnych Marków, to rozumiem, że gdyby było "Mark Anthony" i "Mark Junius Brutus" to byłbyś usatysfakcjonowany? Skoro tak, przyznam ci rację - ta różnica jest rzeczywiście niezwykle istotna.