Do tej pory za najlepszy serial o starożytnym Rzymie uważam "Ja, Klaudiusz" z 1976 roku, brytyjską adaptację 2 powieści Roberta Gravesa, "Ja, Klaudiusz" i "Klaudiusz i Messalina". Herbert Wise, reżyser, zaangażował w nim najlepszych brytyjskich aktorów, m.in. Dereka Jacobi'ego, Johna Hurta oraz Briana Blessed. Treśc nieco inna - dzieje pierwszej panującej dynastii julijsko klaudyjskiej od Augusta do Nerona. Serial ma 13 odcinków, a w Polsce cieszył się taką popularnością, że stworzono polski dubbing z Romanem Wilhelmim.
Nie widziałem "Rzymu", ale jeżeli jest naprawdę świetny, to najwyżej dorówna serialowi "Ja, Klaudiusz". Zapraszam na mój blog dotyczący serialu oraz epickich widowisk
"Ja, Klaudiusz" mam na DVD i nie żałuję, choć kosztowało to sporo. Serial jest naprawdę doskonały, a aktorstwo Dereka Jacobiego jako Klaudiusza, Johna Hurta jako Kaliguli i Sian Phillips jako Livii to po prostu mistrzostwo. Brian Blessed jest znakomity, ale przyznam że serialowa interpretacja postaci Oktawiana jest raczej kuriozalna...znacznie bardziej odpowiada mi sposób w jaki przedstawili go w "Rzymie", choć tam to jeszcze młody chłopak.
Wiele osób porównuje te seriale...nie wiem czy słusznie. "Klaudiusz" nie wychodzi poza progi pałacu i nurza się w wyrafinowanych, arystokratycznych spiskach, pokazując zepsuty świat w którym zło nie ma granic. "Rzym" natomiast wprowadza w świat plebejuszy i ulicy- dzięki parze głównych bohaterów, prostych żołnierzy- świat w którym rządzą prawa dżungli gdzie jeden fałszywy ruch możesz przypłacić poderżniętym gardłem. Widzimy jak w tamtych czasach żyli prości ludzie, jak się bawili, kochali, cierpieli i pracowali.
Oba seriale są świetne, ale każdy na swój sposób...w obu grają też brytyjscy aktorzy ( i dzięki Bogu), nie da się jednak ukryć że "Ja, Klaudiusz" jest z pewnością bardziej subtelny i wyrafinowany, podczas gdy w "Rzymie" dawka okrucieństwa, brudu i seksu zwala z nóg.