Rzecz jasna chodzi mi o przywódców , zdrajców senatorów itp itd. Wiadomo jedną z najczęstszych
odpowiedzi będzie Juliusz Cezar ale później to sam jestem ciekaw. Ja do pewnego momentu,
mimo tego co zrobił Oktawiusz-trzymałem za niego kciuki mimo wątku z siostrą. Co dziwne mimo
swoich wielu niedoskonałości uważam, że Marek Antoniusz był chyba najlepszą osobą do
zarządzania Rzymem, żal mi go nawet było po tym jak już wiedział, że to koniec.
Tytus Pullo! Genialny w swej sile i prostocie, ale z wielkim sercem. Zawsze wierny przyjaciel. Jak każdy popełniał błędy, ale dla mnie był ulubioną postacią w serialu. Co do samej rywalizacji o Imperium, którz wie, jak potoczyłyby się losy gdyby nie wiele, z pozoru mało-znaczących szczegółów, jak romanse np. Kobiety Rzymu, poprzez rywalizację między sobą, zmieniły być może bieg historii. Czy Marek Antoniusz byłby na prawdę w stanie zjednoczyć Imperium, tego nie wiem. Lubiłam go, ale Rzym chyba na tym etapie potrzebował tyrana. Mogę się mylić...
Jak taki bandzior może być ulubioną postacią? Nie ma szlachetnych ideałów, jedynie brutalną siłę i fakt bycia oprychem. Takim szarym tępym osiłkiem do wykonywania brudnej roboty.
Nikomu, każdy kto choć trochę uważał na historii wiedział jak główna intryga się skończy
Jarema to męskie imię :)
W serialu moją sympatię wzbudzał jedynie Pullo, a cała reszta to wredni manipulatorzy i kłamcy (poza Voreniusem, który był głupi).
Wiedziałem jak wszystko się skończy, ale mimo to i tak kibicowałem Antoniuszowi ;)
Ja kibicowałem Lucjuszowi; w porządku chłop, odpały w granicach normy. Tytusa też lubiłem, ale jednak to Lucjusz miał moją sympatię. Antoniusz dobrze zagrany, ale to dziad niedobry był. ;)
Zdecydowanie Marek Antoniusz, chociaż od początku było wiadomo jak to się skończy :( No i oczywiście Pullo i Vorenus, a w drugim sezonie także Atia.