Podobnie jak w przypadku programu Anna Maria Wesołowska w programie pojawia się
mnóstwo prostych błędów. Jak sędzia Artur Lipiński może pozwalać na to, by np. na
sprawach rozwodowych z wyłączeniem jawności była publiczność? Pompatyczne, żeby nie
powiedzieć idiotyczne teksty adwokatów też przyprawiają o mdłości ("Lex retro non agit
wysoki sądzie!" itp.). Przykre, bo program mógłby szerzyć świadomość prawną wśród
społeczeństwa, a zamiast tego przyzwyczaja je do absurdalnej procedury TVN.