Uwielbiałam go. Dodawał za każdym razem do serialu coś ciekawego, a teraz jego postaci już w
ogóle nie ma. Jakie to wkurzające. xd Tak samo jak z tym Holdenem. Jak się w ogóle zakończył
wątek z nim? Bo nawet nie pamiętam. xd
Noela jest dosyc dużo, ale w książce, nie wiem na czym teraz stanął serial więc nie będę spojlerowac :p
Jenna nagle zniemila szkołe...i jej nie ma a byla kluczowa postacia moim zdaniem...Melissy nie lubilam i mi jej nie brakuje. ;)
Właśnie o tym gdzieś pisałam. Holden został kimś na kształt przyjaciela Arii. Teraz w ogóle się nie widują. Rozumiem, że był w pewnym sensie przykrywką na schadzki z Ezrą, ale bardzo się przecież polubili i wydawało się, że wytworzyła się między nimi silna więź.
Też bym chciała więcej Noela, bo na aktora bardzo przyjemnie się patrzy, ale cóż...Marlena preferuje Ezrę -,-
A mi właśnie bardzo brakuję tak samo Melissy jak i Noela. Uwielbiałam te postacie. W ogóle wszyscy najlepsi znikają z PLL. Bezsensu.. -_-
Właśnie. Brakuje Jenny. Noel z drugiej strony bardzo mnie wkurzał. Latał z kwaitka na kwiatek i robił głupie niby straszne miny.
Cieszę się za to, że Lucas opuszcza Rosewood, bo też za nim nie przepadam. Btw, więcej Caleba, no :D
Lucas opuszcza Rosewood? o_o. To już w ogóle tylko wszędzie będzie Caleb i Toby. Nosz kur*a...
W ogóle odkąd nie ma Melissy to już nie to samo... No nie mogę tego przeboleć...
Wybacz, za spojlerowanie, ale to było w 15 odcinku. No i prawdopodobnie to prawa.
Spoko. Żaden to spoiler, po prostu ja chyba już z nudów zasypiałam na tym 15 odcinku i przeoczyłam. xd
Caleb zaczyna mi się strasznie nudzić.
btw
Nie uważacie że ostatni odcinek ma taki jakby morał?
Jak łatwo bez użycia bardzie wygórowanych środków można komuś spie przyć życie?
Wystarczyło że Mona zaczęła chodzić wszędzie tam gdzie dziewczyny, że dołączyła do tego samego klubu. Niby nie robi nic specjalnego, ale dziewczyny czują się nią zmęczone i osaczone.
Lucas- Mona doprowadziła do tego że nie może normalnie żyć, boi się własnego cienia, zmienia szkołę.
Poza tym rzuca mi się w oczy jeszcze jeden wniosek.
Dziewczyny są dręczone i żyją w ciągłym stresie od 3 lat ( nie licząc Ali), po tych wszystkich doświadczeniach zaczynają się przyzwyczajać do A, wiedzą co może je czekać za rogiem. Udowadnia to chociaż sytuacja z Paige, ona pada ze strachu, a Emily jest w miarę opanowana.
Poza tym, nie macie wrażenia, że dziewczyny generalnie wyjątkowo dobrze to wszystko znoszą? Nawet w pierwszym sezonie.
Ja po pierwszej takiej wiadomości zaczęłabym zamykać wszystkie drzwi w domu, okna, nie mówiłabym nikomu o swoich tajemnicach. One żyją normalnie, może nauczyła je tego szkoła Ali? Jeśli tak to czego nauczy lub nauczyła je szkoła nowej Ali - Mony ?
Cóż, to jest serial. Ja po kilku pierwszych wiadomościach tego typu zaszyłabym się we własnym domu, zadzwoniła na błękitną linię szukając pomocy, nie chodziłabym do szkoły itd.
A co do tego, czego nauczyła je Mona, to jest taka kwestia Emily w sneak peaku do następnego odcinka - że dzięki Monie(albo może raczej przez nią) znów stały się bliskimi przyjaciółkami, bo przecież od momentu śmieci Ali ich grupka się rozproszyła, a jeszcze Aria wyjechała...
Zgadza się to jest serial i wystko jest ustawione niestety, więc te niedociągnięcia mnie nie dziwią :) Ja prawdopodobnie ześwirowała bym, bo ile można kłamać? ;pp