... to Mona cały czas jest "A"? :) To by był dopiero majstersztyk z jej strony.
Jestem także,za ta teorią!Mona jest przecież jeszcze bardziej inteligentna od Spencer...także zobaczymy.
Aaaaaaaaaa... co jeśli Mona miała jakieś rozdwojenie jaźni czy coś takiego... Upozorowała swoją śmierć i w ten sposób zginęła Mona, a ta druga osoba, którą była została i dalej jest A? W sumie Marlene powiedziała, że Mona definitywnie zginęła, ale Mona mogła być tylko jedną osobowością w tym ciele :D
No ale wątpię w to jednak, to by się nie trzymało kupy, ale powymyślać można :P
W sumie jak to było? Dziewczyny jej uwierzyły, że to nie ona jest big A, bo się niby bała? Czy było coś większego? Gubię się już ;)
ale Moną ktoś rzucał po domu, co jest udokumentowane na filmie
nie ukrywam, że Mona i nadal-bycie-A byłoby super i wg mnie, trzymałoby się kupy
Moną ktoś rzucał po domu,ale gdy ktoś dawał ją do bagażnika miała tylko kilka zadrapań a z takich tyle krwi na pewno nie dałoby rady wysmarować ścian.Poza tym ściany ewidentnie zostały tą krwią nasmarowane przecież nikt nie miałby tyle sił,żeby tak rzucać Moną aż prawie pod sufit,nie ma w serialu żadnego zapaśnika ;) I jak Mona mogłaby z tak bliskiej odleglości od A uciec aż na dół skoro ten A to niby był taki osiłek ;)
może i mogła być zwinna ale wątpię ,że na tyle ,żeby uciec osiłkowi który jest oddalony o kilka cm. Złapałby ją zaraz a ona jeszcze zdążyła zejść na dół akurat przed kamerę.Gdyby jednak faktycznie miała tam ginąć krzyknęłaby imię A chociaż w jakimś zdaniu ,żeby dziewczyny wiedziały. Tak apropo to przecież A wie wszystko i na pewno kapnąłby się,że jest tam kamera skoro do niej krzyczała i było widać ją z daleka. albo to wszystko było sfingowane albo ekipa PLL dała taką plamę z logiką i w ogóle z tym morderstwem ,że żal.pl
Zgadzam się. Zamaskowana postać dopadła Monę w pokoju na piętrze, stojąc pół metra od niej. A tu nagle ganiają się radośnie po calutkim parterze, rozchlapując krew po ścianach tak, jakby napastnik miał przy sobie piłę łańcuchową. Poza tym caaaałkiem przypadkiem Mona i ta zamaskowana postać przyszły się bić przed kamerę i caaaałkiem przypadkiem nadal nie widać twarzy napastnika, a Mona nie krzyczy imienia, nie próbuje zerwać maski czy kaptura tej osobie, czegokolwiek, co by - nawet po jej śmierci - pozwoliło ująć sprawcę. Przecież wiedziała o kamerze. Poza tym blond kosmyk na nagraniu jest dla mnie zerowym dowodem, bo perukę mógł każdy założyć, mogliby przeanalizować wzrost i budowę ciała napastnika, bo moim zdaniem gołym okiem widać, że to nie Ali. Ale wracając do Mony - jestem na 90% pewna, że Mona tę śmierć sfingowała - zbierała swoją krew, na koniec jeszcze zadzwoniła do lasek i ukartowała morderstwo z jakąś osobą w kapturze. Może o tym świadczyć fakt, że nikt nic nie widział i słyszał w sąsiedztwie (a w końcu morderca się ponoć pofatygował, żeby podjechać autem i ładnie ułożyć Monę w bagażniku, co na pewno przy prawdziwym zabójstwie nie byłoby takie łatwe i szybkie do wykonania), "ciało" Mony, które nie wyglądało jak po dzikiej masakrze z krwią na ścianach, zmienione (moim zdaniem) wyniki testów Hanny, czy chociażby ta beczka ze szczątkami-nie-szczątkami. Bo skoro A miałoby prawdziwe ciało Mony, to mogłoby je gdzieś podrzucić całe, albo nawet w kawałkach (palec, zęby, cokolwiek), a tutaj niby nam mydlą oczy jakimś DNA, jakimiś fiolkami z krwią Mony, jej ciuchami itp. Dla mnie Mona albo zniknęła, bo faktycznie bała się A, albo zniknęła, bo chciała wrobić Alison w morderstwo i posłać za kratki na resztę życia, albo to Mona jest A, a przecież śmierć to najlepsze alibi. To tłumaczenie dla Mike'a, który ją przyłapał na zbieraniu zapasów krwi, było baaaardzo pokrętne i być może jest w tym szaleństwie metoda:
Mona, żeby odsunąć od siebie podejrzenia o bycie A, sama się zdemaskowała jako rzekome A, a potem niby się "nawróciła", wymyśliła gadkę o Big A, którego się bała i na którego zlecenie działała, niby zaczęła współpracować z dziewczynami, pomagać im, a tak naprawdę od początku do końca tylko ona była A. I podobnie mogło być z Mike'iem - powiedziała mu, że chce udawać umarłą, więc na pewien czas miała spokój, ale podejrzewając, że kiedyś się jednak wygada, nie kontaktowała się z nim, żeby pomyślał, że "tym razem -A NAPRAWDĘ ją dopadło". Czyli znowu taka taktyka na zasadzie: "powiem kilka słów prawdy, by tym samym zatuszować jeszcze większe kłamstwo".
Dosłownie rozwinęłaś moją myśl ;) Widzę ,że jest jeszcze ktoś kto myśli podobnie jak ja,bo myślałam,że tylko ja widzę dziwne rzeczy dotyczące morderstwa Mony :D
No to super :) Moim zdaniem za dużo się teraz rzeczy kręci wokół Mony, jak na wątek zmarłej osoby - wszystkie te podejrzane akcje z Mike'iem, szukanie co rusz wskazówek w jej domu, proces (no, to powiedzmy że jest logicznym następstwem zabójstwa) i wszystkie te zawirowania z beczką. Po co A by brało ciało Mony? tylko po to, by je rozpuścić w beczce? Bez sensu. W ogóle ten cały magazyn pełen rzeczy - przecież dysponując ciałem Mony, A mogłoby je gdzieś podrzucić, albo jakieś jego fragmenty wykorzystać do wrobienia lasek lub ich szantażowania - po to A by wzięło ciało jak już! A nie po to, żeby je doszczętnie zniszczyć w beczce tak, że nawet DNA się nie da odczytać. Na bank Mona żyje i całkiem możliwe, że jest A.
Też jestem zdania ,że Mona jest chora czy coś i upozorowała swoją śmierć.Nawet jeśli nie jest chora to i tak na pewno nie zginęła.Marlene pisała ,że Mona definitywnie zginęła ale w finale sezonu ma się znów pojawić,także to tylko zmyłka ze str Marlenki.Poza tym aktorka ją grająca wrzuca zdj z planu słodkich a gdyby zginęła to już by w tym filmie nie grała także po co byłaby na planie?
No tak, ale co Marlene miałaby powiedzieć innego? Przecież nie powie wprost: "Mona wcale nie zginęła", bo przecież nie byłoby niespodzianki/zaskoczenia. A jeśli padały o to konkretne pytania od fanów, to raczej trudno wybrnąć dyplomatycznie i powiedzieć coś w stylu "zobaczycie" - wtedy już każdy by wiedział, że coś jest na rzeczy i Mona pewnie żyje :)