Po obejrzeniu finału piątego sezonu, który był tak głośno zapowiadany przez Marlene jako przełomowy i niesamowity jestem po prostu wściekła. Serial oglądam od samego początku i czuję się jak ostatni głupek, który w dalszym ciągu niczego nie wie. Podejrzewałam już chyba wszystkich (moim głównym podejrzanym zawsze był Wren) a teraz okazuje się, że to jakiś ściągnięty z kosmosu Charles. Charles, który jest bratem bliźniakiem Jasona, Toby'ego albo samą Bethany Young, która była transseksualistą. Mieliśmy poznać albo dokładny motyw A albo poznać jego twarz a co dostaliśmy? Rozżalenie i kolejne pytania, jakby niewyjaśnionych spraw było za mało. W dodatku dużo wskazówek ściąga naszą uwagę na Andrew i szczerze mówiąc ja podejrzewam, że on mógłby mieć z tym coś wspólnego (swego czasu nawet ułożyłam teorię, że to on jest A, która przy ostatnich odcinkach tylko zyskała na wiarygodności) ale pewnie się okaże, że jest on tak wpatrzony w Arię, że chce jej tylko pomóc -.- Jeśli w pierwszym odcinku szóstego sezonu znowu nie dostaniemy żadnej konkretnej odpowiedzi to chyba przestanę oglądać serial a ocenę zmienię na 1, która tak na marginesie i tak spadła już do 5
Hah, to zabawne, doszłaś do takich samych wniosków jak ja po początku 4 sezonu :D Zajęło trochę dłuzej, ale witam na właściwej stronie mocy.
Tak szczerze to z Marlene jest chyba największa kłamczucha z nich wszystkich ;) To dzięki nam, fanom PLL, odniosła sukces, a czasami mam wrażenie, że traktuje nas strasznie niepoważnie... Wszystko byłoby okej, gdyby nie nakręciła nas najpierw na ten finał jak na nie wiadomo co. Niektórzy by trochę ponarzekali (nie oszukujmy się - odcinek nie był najlepszy, z pewnością bliżej mu do końca niż do początku listy), ale w tym momencie czujemy się po prostu oszukani, jak dla mnie to zrobili nas kolejny raz w konia w perfidny sposób.
Proponuję bojkot, spadek oglądalności pewnie wymusiłby na twórcach tego serialu jakieś zmiany w scenariuszu i zaprzestanie pewnych tanich praktyk (jak choćby robienie z nas głupka i ciągłe wodzenie za nos); to już nie pierwszy raz, kiedy dopiero w finałowym odcinku ktoś poza dziewczynami w końcu myśli logicznie i łączy pewne fakty.. wcześniej była to matka Arii i Hanny, a teraz w końcu rodzice Spencer. Poza tym to jedyny serial, w którym policja/detektywi wołają po prostu o pomstę do nieba - jak tacy ludzie, nawet w serialu ukończyliby akademię, albo choćby podstawowy kurs z kryminalistyki? Licealista operujący najlepszym sprzętem do posłuchu, przejmujący kontrolę nad pojazdem, a przy tym zdalnie kasując smsy z czyjegoś telefonu, spoko. Ale sprawdzenie lokalizacji skradzionego, policyjnego (sic!) vana z GPSem to już dla policji w ogóle mission impossible. Za dużo tych głupot.
W każdym razie te wszystkie mrzonki na pewno zwiększają oglądalność i każdy jest zadowolony. Bo w końcu o czym jak nie o A jest ten serial? Mogliby chociaż od początku 1 sezonu podać, że do 7 sezonu włącznie nie ujawnią jego tożsamości i choćby ja byłbym z tego powodu zadowolony, bo nie musiałbym rozczarowywać się każdym z kolei finałowym odcinkiem.