Moim zdanie Mona nie umarła. Ta scena kiedy (chyba A) otwiera auto i pokazuje się ciało Mony to moim zdanie to jest lalka, no może nie cała ale twarz. Lecz nie jestm pewna tej tezy. Co o tym myślicie ?
Też bym chciała, żeby Mona żyła, ale niestety sama aktorka potwierdziła, że jej postać, już definitywnie nie żyje.
Pojawi się za to w retrospekcjach i podobno w najbliższym odcinku ma być duchem świąt :)
Szkoda jestem pewna, że jeśli Mona by nie umarła to bardzo pomogłaby dziewczynom.
Zgadzam się. Ogólnie Mona pod koniec 5 a stała się taka miła :')
Za to nie płakałabym, gdyby Ali zginęła. Wcześniej we wspomnieniach kłamczuch, bardzo mnie wkurzała.
A teraz, po powrocie, mam ochotę ją udusić.
Dokładnie. Na początku we wspomnieniach dziewczyn nawet było mi jej trochę żal, ale teraz o nie mam jej dość już lepiej było jak uciekała przed A i dziewczyny nie wiedziały że żyje.
Dokładnie. A najlepiej by było gdyby stała się jedną z nich. Z Hanną były jak siostry, lubiła też Spencer. Serial bardzo dużo stracił na jej odejściu, ale jedno jest pewne: postać Mony naprawde nie żyje.
Bardzo dobry pomysł, jako grupa na pewno wszystko by się wyjaśniło kto jest w grupie A a co najważniejsze kim jest prawdziwy A. A tak pewnie będzie pogrzeb Mony i wymyślanie kto mógłby ją zabić.
Wiem, że i twórcy i autorka zapewniają, że Mona nie żyje, ale wciąż mam nadzieję, że jednak robią nas w jajo i Mona powróci :) Ta poszlaka, gdy zemdlała - że miała plaster na ręce, bo wcześniej regularnie spuszczała sobie krew - do mnie przemawia. Może upozorowała swoją śmierć, a twórcy chcą nas zmylić i potem zrobić wielkie BUM i powrót Mony!
Ja tylko nie rozumiem, zakładając, że Mona jednak nie żyje, po co zabójca zabrał jej ciało. No co mu ono? Chyba tylko po to, żeby wszyscy wciąż myśleli, że Mona żyje:P Mówię Wam, że Mona będzie miała siostrę bliźniaczkę;P
Gdzieś ostatnio przeczytałam - chyba na jakimś fanpage'u na fb - że Marlene powiedziała, że do tej pory napotkała tylko jedną hipotezę fana, która naprawdę zgadza się z rzeczywistością. Możemy się więc chyba spodziewać sporego zaskoczenia ;)
Albo powiedziała to w sposób bardzo dyplomatyczny. Wiadomo, że tylko jedna hipoteza jest poprawna, bo przecież będzie jedno zakończenie, ale tę hipotezę może podzielać pół świata:P
No właśnie ujęła to w ten sposób, że tylko jedna osoba miała tę teorię. ale wiadomo, że nie czytała wszystkich wypowiedzi w internecie :) Może raz przejrzała tweetera z ciekawości i trafiła na taką wypowiedź.
Ja to mam czasem wrażenie, że ona czyta te wszystkie teorie i sama szuka inspiracji, jakby to logicznie rozwiązać:P
Spencer, to bardzo lubiła. Pamiętam, jak ją gnębiła i przez nią Spenc wylądowała w Radley, jak jej odebrała pozycję w kółku dyskusyjnym, kazała Tobby'emu udawać, że nie żyje i oczywiście, jak bezdusznie słuchała jej płaczu pod drzwiami Tobby'ego, gdy Spencer dowiedziała się, że jest w A-Team i myślała, że jej nigdy nie kochał. Przyjaźń do grobowej deski po prostu:P Mona sympatyczny była dopiero pod koniec życia, gdy sama poczuła się zagrożona. Nie zapominajmy, jaka była, gdy była A. Kiedy tej swojej prawie siostrze Hannie chciała matkę do więzienia posłać, zresztą zrobiła jej w ogóle masę świństw i wydaję mi się, że była zwyczajnie mocno zaburzoną psychicznie socjopatką, która nie dba o innych ludzi, tylko dąży do swojego celu. Jak jej było po drodzę, żeby być miłą dla dziewczyn, bo potrzebowała ich do zmiażdżenia Ali, to udawała ich przyjaciółkę, ale raczej dziewczyny nigdy nie mogłyby jej zaufać. A co, jeśli już by zniszczyła Ali? Pewnie wzięła by się znowu za dziewczyny, tak, jak wcześniej, kiedy myślała, że Ali nie żyje.
Napisałam tak, ponieważ utknął mi w głowie jeden odcinek, kiedy w mieście Spencer spotyka Monę, pociesza ją. Mona mówi, że Spencer jest godna bycia przyjaciółką Hanny i chociaż wie, że to niemożliwe, sama chciałaby się z nią przyjaźnić. Wbrew pozorom były podobne. +nie zapominajmy o tym, że Mona miała problemy z psychiką. Nie była do końca świadoma tego co robi, a to w pewnym stopniu ją usprawiedliwia.
Mi się wydaje, że, mimo problemów z psychiką, była całkowicie świadoma tego, co robiła. Nie miała żadnych zaników pamięci czy utraty świadomości. Jest po prostu całkowicie pozbawiona empatii i dba tylko o siebie. Nie wiem, czy to ją tłumaczy. Ze Spencer łączy ją ambicja i inteligencja, ale niewiele więcej. Myślę, że jeden tekst Mony, o tym, że chciałaby być czyjąś przyjaciółką nie świadczy o tym, że rzeczywiście mogłaby się nią stać i że w ogóle na to zasługuje. Nie zrozum mnie źle, lubię nawet Monę, jak żadko którą negatywną postać, bo na ogół są po prostu wkurzające i w większości przypadków tylko czekam aż zginą, albo ktoś da im nauczkę, a Mona jakoś mi przypadła do gustu, ale nie uważam, żeby była w stanie zaprzyjaźnić się z dziewczynami, bo ona zwyczajnie nie potrafiłaby się zaprzyjaźnić z nikim. Brak zdolności interpersonalnych, nie jest po prostu zdolna do takich uczuć. Gdyby tylko stwierdziła, że dziewczyny w jakiś sposób jej zagrażają, albo stanęłyby jej na drodze do upatrzonego celu zaraz by je usunęła albo znowu zaczęła gnębić czy szantażować.