Więc zacznę od tego, że Słodkie kłamstewka oglądam już od dawna, nie od samego początku
ale jednak. W pierwszych sezonach było to coś nowego, świeżego (jak dla mnie). Serial owiany
otoczką grozy, tajemnic, zaskakujących zwrotów akcji. Aktualnie oglądam ten serial z
przyzwyczajenia, żeby dokończyć to, co się zaczęło. To już nie to samo. Ali - kiedyś uznawana za
'ideał' dziewczyny, nagle staje się szara postacią, nic nie wnoszącą do serialu. Pamiętam ją jako
tajemniczą dziewczynę, którą miała w sobie tyle uroku.. Gdzie to jest?
Scenarzyści chyba nie wiedzą kiedy skończyć.. Szkoda, bo mogliby zakończyć to z godnością.
Jeszcze do niedawna zastanawiałam się kim jest A, bardzo chciałam wiedzieć. Dziś już nawet,
szczerze mówiąć, to mnie nie obchodzi..
Serial jak dla mnie stracił sens. Kłamczuchy cały czas twierdzą, że mają poszlaki, są coraz
bliżej.. Kurde, te poszlaki to już do 1 sezonu zbierają i dalej nic.. Jeszcze jak sobie pomyśle o
tym, że czekają nas 2 kolejne sezony.
A wy co myślicie? Tez nudzi was już ten serial i oglądacie go jedynie z sentymentu?
Do tej pory zastanawiałam się sama, dlaczego ja w ogóle oglądam ten serial.
I teraz rzeczywiście zdałam sobie sprawę, że jestem już po prostu przyzwyczajona.
Co prawda jakaś tam ciekawość we mnie jest, kto uprzykrzał życie dziewdzyną do tej pory, ale to zanika tak szybko, jak tylko się pojawia.
Najbardziej jestem rozczarowana postacią Alison. Gdy dziewczyny tylko ją wspominały, to chyba ją najbardziej lubiłam. Była tajemnicza, podła i miała w sobie nutkę czegoś takiego, co przyciągało. Pragnęłam aby okazało się, że żyje i wróci do normalnego życia.
Ale teraz kiedy już jest, to jestem zawiedziona. Nie jest w ogóle osobą, którą myślałam, że jest.
Do tego wkurza mnie zachowanie dziewczyn. Zawsze je okłamywała i miała przed nimi tajemnice, jednakże one nadal jej ufają.
Taka już sprawa Cece by mi udowodniła, że ona się nie zmieniła, a one brną w to coraz bardziej.
Jak ja bym się przyjaźniła z Alison...(właściwie przyjaźniłam się z dosłownie kopią Alison jeśli chodzi o charakter)...to już dawno poleciałabym do Holbrooka i powiedziała mu wszystko. A propo Holbrooka, on jest tak słodki, dlaczego nam go więcej nie dadzą??
No, wracając do Kłamczuch...Hanna! Dziwi mnie, że ona nadal może to wszystko znieść. Widać, że Alison już powoli denerwuje jej zachowanie, denerwuje ją, że nie ma już nad nią władzy. Jednakże, mimo, że pokazują nam Alison nawet teraz jako manipulatorke, to nadal to nie jest ta Alison z opowiadań. Brakuje mi tamtej Alison, tamtej, którą dało się lubić, pomimo ile zła wyrządziła.
Czy serial stracił sens? Sama nie wiem. Jak zwykle pełno pytań, a zero odpowiedzi. Niby akcja zaczęła się rozkręcać, ale po co? Żeby zaraz znowu wiało nudą? Bez sensu.
Dokładnie myślę tak samo jak Ty jeżeli chodzi o Alison. Teraz to kompletnie inna dziewczyna, tą z retrospekcji zapamiętałam i nie chce dalej psuć sobie tego obrazu, no ale cóż.. Jeżeli chodzi o Hannę to wcale jej się nie dziwie, że już z nią nie wytrzymuje i chce się jej 'pozbyć'. Oglądając zwiastun kolejnego odcinka byłam bardzo rozczarowana, bo Aria broniła Ali mówiąc Hannie, że zawsze coś musi zniszczyć czy coś w tym stylu. Tak jak mówisz, ja też nie wiem dlaczego one w to dalej brną i ślepo gonią za Alison. Serial jest już tak naciągany, że brakuje słów. Nie wiem jak oni chcą jeszcze nakręcić dwa kolejne sezony..
Pozdrawiam !:)
Akurat Arii się nie dziwię, że była wkurzona. Jeśli wydarzenia z NY wyjdą na jaw, może mieć poważne kłopoty. Ale to prawda, że powinna się bardziej wściekac Ali, bo gdyby powiedziały policji o wszystkim od razu, nie byłoby z tego aż takich kłopotów. A co do tego, ze oglądasz serial z przyzwyczajenia, to mam to samo... Zastanawiam się czy scenarzyści sami wiedza kim jest A... Serial ma ogromny potencjał, gdyby wszystko było od początku zaplanowane, byłby o niebo lepszy. Przypuszczam, ze zakończenie będzie naciągane i wyjdzie sporo nieścisłości. Ostatnio wróciłam do pierwszych sezonów i naprawdę nie ma porównania. Poza odcinkiem z wybuchem domu, żaden z tego sezonu nie był szczególnie ciekawy. Brakuje mi retrospeckcji, Alison mnie kompletnie zawiodła, dziewczyny dają jej sobą manipulować (najbadziej mnie pod tym względem irytuje Spencer, już przed zaginięciem Ali miała dość jej dyktatury, wiec liczyłem, ze teraz się tym bardziej przeciwstawi), no i nadal wiemy stosunkowo niewiele. A skoro zamierzają tomciagnac aż do 7 sezonu (a kto wie czy ńie dłużej :/) to najprawdopodobniej będzie powielany schemat- ktoś podejrzany ze jest a, są prawie niezbitych dowody, a okazuje się ze jednak nie i pojawia się kolejny podejrzany. A że podejrzany był już prawie każdy, to bedą dokładać kolejnych bohaterów.
Aria powiedziała, że Hanna zawsze była problemem. Też mnie to zdziwiło, bo w sumie mogą być obrażone, że Hanna po pijaku wygadała się, co do NY, ale bez przesady... to nie Hanna sprowadziła na nie prześladowcę i wszystkie problemy. Jeśli ktoś tu zawsze był problem to tylko Allison i jej gierki.
Całkowicie podzielam Twoje zdanie. Jak dowiedziałam się, że mają kręcić 6. i 7. moją reakcją było ,,Za cooo???!!!''. Strasznie denerwuje mnie już ten serial, ale nie potrafię go nie oglądać. Czasami tak jak piszesz - to przyzwyczajenie, ale jednak momentami ciekawość bierze górę i ja z kolei po prostu chcę się już dowiedzieć, kim jest A, bo to całe przedłużanie na siłę jest bezsensowne i strasznie irytujące. Jak do końca Mid Season nic ciekawego się nie stanie, to chyba wyjdę z siebie i stanę obok.
Btw czytacie może książki, wiecie coś z nich i zechciałybyście się podzielić interesującymi spoilerami? :3
Zgadzam się ze wszystkimi powyżej. Alison niby coś knuje na boku, ale z drugiej strony jest cicha, wygaszona i zmęczona, szara. Poza tym,. jak dla mnie, nie ma już żadnych podpowiedzi i zagadek. Same pytania.
Ja ten serial oglądam tylko i wyłącznie z sentymentu. Oczywiście znajdą się tacy, którzy zadadzą fundamentalne pytanie: po co oglądasz skoro ci się nie podoba?
A po to żeby się dowiedzieć kim jest A i żeby zobaczyć, jak Kłamczuchy kopią Ali tak, że ta ląduje ma Marsie.
Pierwsze trzy sezony były w miare. Czwarty to już... porażka. Ale piąty?!
Serio? Ja już kompletnie nie rozumiem co tam się dzieje. Serial już dawno przestał być logiczny, a ja sama muszę oglądać jeden odcinek z co najmniej trzema przerwami bo mój mózg nie nadąża.
Nie wyobrażam sobie, jak mają wyglądać kolejne dwa sezony.
Markowski śpiewał kiedyś: Trzeba wiedzieć, kiedy ze sceny zejść. Niepokonanym.
Ktoś mógłby zaśpiewać to scenarzystom PLL. Szkoda tylko, że godność ten serial już dawno zgubił.
podzielam Twoje zdanie. Ja przez pierwsze 3 sezony nie mogłam doczekać się kolejnych odcinków, a dzisiaj oglądałam przedostatni wyemitowany odcinek i nie mogłam na to patrzeć. Nudne jak flaki z olejem. Naprawdę odechciewa się tego oglądać i chyba robię to z tego samego powodu co Wy, z przyzwyczajenia.
Ja myślę, że miano zakończyć serial na 4. sezonie, bo wszystko wskazywało na Ezrę. Wszystko! Analizujcie tę stronę i znajdziecie dwa szczegóły o obrazie i tablicy szkolnej:
http://pll-fansite.blogspot.com/2013_10_01_archive.html
Tylko przyzwyczajenie trzyma mnie tu jeszcze ;) Podzielam wasze zdanie, serial się zepsuł! Mówią, że amerykanie są tępi ale żeby jeszcze kręcić o tym filmY :D Aria zabiła człowieka, od dłuższego czasu laski żyją w ciągłym stresie a mimo to egzystują normalnie!!! Przecież to są niemałe przeżycia. Jaki normalny człowiek w realnym świecie mógłby to wszystko wytrzymać, uśmiechać się i sobie jeszcze czasem żartować. TO JEST ŚMIESZNE!!!
Mnie nawet przyzwyczajenie i sentyment nie zatrzymały i przestałam oglądać jakoś w połowie czwartego sezonu, chyba z odcinek czy dwa po powrocie Allison, który moim zdaniem zupełnie zrujnował ten serial. W ogóle wprowadzenie tego nadprzyrodzonego świata było karygodnym złamaniem konwencji, tym gorzej, że służyło tylko wypromowaniu innego serialu. Może jeszcze bym to przełknęła, gdyby nie tłumaczyli tym faktu przeżycia Allison - że jakaś jasnowidzka wyciągnęła ją z ziemi jak marchewę. Serio...? Ten serial był dla mnie fascynujący z powodu Allison, ale uwaga, martwej Allison ;). Fakt, że jej osoba wywoływała tyle emocji nawet po śmierci, że nagle okazywało się, iż postacie pozornie z nią niezwiązane też miały poważny powód, żeby jej zrobić krzywdę i tak naprawdę wielu ludzi życzyło jej źle. Powrót Allison zza grobu przyjęłam z niesmakiem i rozczarowaniem, bo to jest właśnie najbardziej tandetny ruch do jakiego twórcy posuwają się, gdy nie mają pomysłów - przywracanie martwych postaci. Poza tym fakt, że to Allison naprawdę przychodziła do dziewczyn w pierwszych sezonach, a nie były to ich przewidzenia jest śmieszny. Całe miasto znało jej twarz, a ona sobie paradowała tu i tam. Poza tym liczyłam na to, że Ezra to A - to jedyne, co ratowało tą postać w moich oczach, a nawet czyniło ją interesującą - ale jak zwykle było to kolejne rozwiązanie w stylu: "HAHA, ZNÓW ŹLE", które sprawdzało się w przypadku pierwszych sezonów, ale przy czwartym staje się zwyczajnie nudne.