No to przyznawać się, która z bohaterek najbardziej irytuje Was i dlaczego? A którą kochacie od
samego początku ;)?
Mnie osobiście póki co najbardziej wkurza Hanna, nie wiem, ma w sobie coś takiego, że nie
ważne jaką decyzję podejmuje robi coś złego w mojej opinii. No i nie cierpię Mony, uważam, że
jest okropnie fałszywą osobą, nie wiem - taka moja opinia ;d
Moją ukochaną od samego początku jest Aria, jest moim zdaniem najbardziej racjonalnie
myślącą częścią ich grupki. I niedawno polubiłam również bardzo Spencer, uważam, że jest z
dziewczyn najbardziej rozgarnięta i w sumie mnie przypomina w niektórych scenach *w mojej
opinii*
A jak z wami? Jeśli był już taki post wcześniej to poprosiłabym o linka bo nie mogłam znależć :(
Pozdrawiam wszystkich fanów serialu :***********
No to w moje zdanie jest takie, że w mojej opinii wszystkie dziewczynki są naprawdę czadowe. Stanowią dla mnie ogromny autorytet. Charakteryzują się tak wielką inteligencją, że aż mnie czasami rączki świerzbią, żeby sobie nie przywalić w łeb...
Kocham Arię <3 urzekła mnie od samego początku. Znalazłam w tej postaci odrobinę siebie i przypadł mi do gustu jej styl ubierania się . Jest "dziwny" i dlatego mi się podoba. A co do dziewczyny, która najbardziej mnie wkurza... zdecydowanie Melissa. Od początku było z nią coś nie tak, po prostu ta postać irytuje mnie ze wszystkim. Gdybym miała jej zdjęcie, dorysowałabym jej rogi...
Też pozdrawiam !
Ja tam do Hanny nic nie mam, może czasami ma głupie pomysły i jest porywcza ale ją lubię. Za to Alison działa mi na nerwy i nie chciałam żeby ''przywrócili ją do życia''. Irytuje mnie i ta postać i ta aktorka ..
Nie, nie, nie. Jeśli ktokolwiek zasługuję na największy Aplauz to właśnie Hannah i Mona.
Nie chodzi tu już o głupie decyzje jakie podejmuje. Chodzi o charakter postaci. Jest bardzo intrygująca i wciela do serialu wiele ciekawych sytuacji. Fakt faktem często można postrzegać ją jako typowo głupią, nierozgarniętą blondynkę, jednak cała przemiana jej charakteru i spontaniczne działania wprowadzają lekką charyzmę.
Jeśli chodzi o Monę to prawdziwy majstersztyk pod względem kreacji aktorskiej. Postać również jak najbardziej na plus.
Można nie lubić specyfiki postaci, można jej nienawidzić, ale jest jedną z kluczowych fundamentów.
to tak jak Joffrey z "Gry o Tron". Postać znienawidzona ale bez niej nie byłoby tylu emocji podczas seansu.
Rozczulenie a złość to są emocje i bez względu czy jest to charakter pozytywny czy negatywny, budzi emocje! i o to chodzi w show.
Nie bądźmy ludźmi ograniczonymi, miejmy wyobraźnie ;)
ale Hanna o ile miała irytujące momenty i była wkurzająca, bo zachowywała się jak typowa blondynka, to w 4 sezonie zaczęła jakoś racjonalniej działać i myśleć. I całokształt dużo zyskał.
Najdurniejszy serial ever, oglądam z przyzwyczajenia i na temat każdego mogę napisać poemat dlaczego lubię i nie lubię. Ale dla mnie pierwsze skrzypce gra Troian jako Spencer. Świetne stylizacje Spenc, jej myślenie, inteligencja, pasja i ambicja, upór... Ta postać ma wszystko. Czasem jest zbyt apodyktyczna i myśli, że może każdemu rozkazywać, ale to zupełnie pasuje do jej postaci, przez to jest bardziej realna. Uwielbiam bez dwóch zdań... A jak napisał Wayland Mona też jest świetną postacią. Knuje, knuje i świetnie jej to idzie.
Po nowszych odcinkach polubiłam strasznie ojca Ali. Wygląda na przyzwoitego i ciepłego, jakoś wzbudza we mnie pozytywne odczucia. Pewnie do czasu : P
A nie znoszę Ezry i od 4 sezonów nie rozumiem zachwytów nad tą postacią. Nudna jak flaki z olejem, tragiczna gra aktorska, związek z Arią nudny, przewidywalny, słodki do porzygu, sceny aż chce się przewinąć. Najsłabszy punkt serialu, a najwiecej ludzi się tym jara. Zdecydowanie nie moje klimaty.
ale Hanna o ile miała irytujące momenty i była wkurzająca, bo zachowywała się jak typowa blondynka, to w 4 sezonie zaczęła jakoś racjonalniej działać i myśleć. I całokształt dużo zyskał.
Najdurniejszy serial ever, oglądam z przyzwyczajenia i na temat każdego mogę napisać poemat dlaczego lubię i nie lubię. Ale dla mnie pierwsze skrzypce gra Troian jako Spencer. Świetne stylizacje Spenc, jej myślenie, inteligencja, pasja i ambicja, upór... Ta postać ma wszystko. Czasem jest zbyt apodyktyczna i myśli, że może każdemu rozkazywać, ale to zupełnie pasuje do jej postaci, przez to jest bardziej realna. Uwielbiam bez dwóch zdań... A jak napisał Wayland Mona też jest świetną postacią. Knuje, knuje i świetnie jej to idzie.
Po nowszych odcinkach polubiłam strasznie ojca Ali. Wygląda na przyzwoitego i ciepłego, jakoś wzbudza we mnie pozytywne odczucia. Pewnie do czasu : P
A nie znoszę Ezry i od 4 sezonów nie rozumiem zachwytów nad tą postacią. Nudna jak flaki z olejem, tragiczna gra aktorska, związek z Arią nudny, przewidywalny, słodki do porzygu, sceny aż chce się przewinąć. Najsłabszy punkt serialu, a najwięcej ludzi się tym jara. Zdecydowanie nie moje klimaty.
Ah, zapomniałabym. Ze starych klimatów to nie mogłam znieść Wrena. I błagam niech nigdy nie wraca.
Mnie denerwuje Emily, być może dlatego, iż nie jestem zbyt przychylny związkom homo. Bądź co bądź - ich życie i nie będę się jakoś nad tym wywodził. Nie moje sprawy, ale nie lubię jak ktoś swoje upodobania seksualne wysuwa na wierzch (te homoseksualne oczywiście).
Ponadto nie lubię gry aktorskiej tej brunetki. Sama bohaterka jest miła, słodka, delikatna....
Za to uwielbiam Spencer. Wyżej ktoś idealnie ujął jej postać. Lubię ją z Alexem. Wren, czyli doktorek, jest taki jak Emily - przesadzono ze słodyczą.
Proszę z góry o wybaczenie za lekkie zboczenie z tematu.
Osobiście nie znoszę widoku par (obojętnej płci),którzy strasznie egzaltują swoje upodobanie do siebie (wszystko w granicy smaku) ale nie widzę nic złego w ukazywaniu uczuć do drugiej osoby w przystępny/przyswajalny dla otoczenia sposób np. trzymanie się za ręce, przytulanie, delikatny pocałunek i inne formy zbliżeń. Nie ma co ukrywać,że świat jest heteronormatywny ale to strasznie krzywdzące dla osób homoseksualnych,że pozbawione są one "przywilejów" par heteroseksulanych. A w zupełności nie rozumiem zarzutu o wysuwania na wierzch seksualnych upodoba, czy Twoim zdaniem osoby LGBT powinny zamykać swoje zgromadzenie do podziemnego kręgu,gdzie jedyną zasadę jaką się wyznaje to "Nigdy nie rozmawiamy o klubie", a może wolisz wydzielić dzielnice w każdym mieście specjalnych dla osób z niehetetoseksualną orientacją?
Mateo, ja również zbaczam z tematu - chrzanić co mnie denerwuje w tym serialu. KOCHAM Cię za komentarz wyżej :) :)
My Charmed-wychowankowie musimy trzymać się razem ;-)
Tuzin rozprawek nie pokryłby materiał denerwujących niuansów w tym serialu ;-)
Charmed??
Ja też to oglądałem! Tyle, że zacząłem równo z pierwszym odcinkiem sezonu 4 na Polsacie. Potem z biegiem czasu nadrobiłem pierwsze 3 sezony, ale i tak moją ulubioną Czarodziejką była Paige.
Tum bardziej się cieszę, że Holly Marie Cobs tutaj gra matkę Arii.
Muszę zawiesić oglądanie PLL, bo freedisc mi się nie otwiera ;/
Miałem podobną przygodę z Charmed ;-) Najpierw było to kilka przelotnych odcinków z różnych sezonów, a następnie zacząłem oglądać chronologicznie jak miałem dostęp do SciFi channel. To mój pierwszy serial,który strasznie się wciągnąłem (choć poziom nie jest umiarkowany, istna linia pochyła, wzloty i upadki).Trudno mi wybrać jakąkolwiek postać pod miano ulubioną. Mogę jedynie powiedzieć,że od VI sezonu Leo działał mi na nerwy tak samo jak piekielne siostry w VIII sezonie.
Choć podchodzę do tego serialu z przymrużeniem oka, to lubię od czasu do czasu do niego wrócić. Najmocniejszą atrybutem tego serialu to siostrzana wieź i komediowe niuanse ;-) Od miesiąca jestem dumny posiadaczem wydania kolekcjonerskiego ;-)
Oczywiście w granicy rozsądku. Jednakże nie zniósłbym widoku pocałunków dwóch chłopaków albo odwrotnie - dziewczyn. Po prostu nie mogę na to patrzeć.
Trzymanie się za ręce - ok. Tak jak to ma miejsce w PLL, kiedy Maya i Emily były w stołówce. Gdyby mój kumpel okazał się tym kim jest - wspierałbym go, ale jednak ta relacja nie byłaby już taka sama. Tym bardziej podziwiam dziewczyny.
Dokładnie, wszystko w granicy smaku. Choć nie uważam,żeby w PLL były jakieś drastyczne sceny LGBT.
Całe szczęście,że wykazujesz się pewną tolerancją. Chwała Ci za to ;-)
Moi znajomi bardzo dobrze przyjęli wiadomość o moim homoseksualizmie, więc po tym komentarzu jeszcze bardziej to doceniam ;-)
Mateo kocham Cię jeszcze bardziej :) Czyli łączy nas nie tylko Charmed - jesteśmy po tej samej stronie tęczy :) :)
Pocałunki Ci przeszkadzają? Mnie bardziej przeszkadzają niektóre pary hetero, które prawie uprawiają seks na ławce. Miałam pecha pooglądać takie sceny przed moim blokiem. To dopiero jest niesmaczne. Nie spotkałam się jak żyję z nadmiernym okazywaniem uczuć przez osoby LGBT - ledwo czasem trzymają się za ręce a i tak ciągle im się to zarzuca. To krzywdzące i niesprawiedliwe. Dodam jeszcze, że denerwuje mnie słowo tolerancja w tej kwestii bo tolerować można upierdliwego sąsiada albo ból zęba ja nie jestem negatywem,żeby mnie tolerować. A jeśli masz kumpla geja to pozwolę sobie na życzliwą radę - zastanów się nad swoim podejściem. Bo nie ma nic gorszego niż " nie mam nic przeciwko, ALE..." A dziewczyn nie podziwiam - ich reakcja i zachowanie w stosunku do Emily są jak najbardziej normalne.
Zostałem wychowany tak a nie inaczej. Po prostu nie wyobrażam sobie, a także nie chcę wyobrażać siebie w sytuacji jakiej stawiani są teraz osoby heteroseksualne.
Oczywiście okazywanie swych uczuć jak ta para przed Twoim blokiem według mnie też jest niedopuszczalna. Spójrzmy na pryzmat mojego młodszego braciszka - "Co oni robią na ławeczce" ? Nie wiem co bym mógł mu odpowiedzieć.
Szanuję osoby hetero, ale nie lubię - przepraszam za wyrażenie - pedałów. Co myślę, mając na myśli "pedał"?
Faceta ubranego w obcisłe leginsy, ze szminką na ustach i Bóg wie z czym. Tego właśnie nie mogę ścierpieć. Dla mnie jest to obrzydliwe.
Lubię serial "Białe kołnierzyki". Głównego bohatera gra Matt Bomer, którego z miejsca polubiłem. Niezła gra aktorska, chemia z każdą partnerką jaką przyjdzie mu grać parę na planie. Tym bardziej było moje zaskoczenie, kiedy dowiedziałem się o jego orientacji. Ale mam to gdzieś, bo koleś jest utalentowany i chwała, że są ludzie zdolni i utalentowani, którzy żyją w zgodzie ze sobą w realnym życiu.
To tyle. Jeśli odebrałaś moje słowa tak jak napisałaś to przepraszam. Każdy ma własne zdanie, a ja je tylko wyrażam.
Doceniam mimo wszystko, że nie jesteś agresywnym chamem, jakich niestety chyba jest najwięcej. Mam uczulenie na słowo "pedał", pedały są w rowerze. Wiesz ja nie wnikam, każdy ma prawo ubierać się jak mu wygodnie, nikomu nic do tego. Ale najbardziej mi przykro, że na słowo gej większość wyobraża sobie nie wiadomo jak dziwacznie wyglądającego faceta. Bo o ile są w tym środowisku również osoby tak jaskrawe o tyle jest też bardzo wiele jak najbardziej normalnych, zwyczajnych ludzi, którzy niczym nie różnią się od osób heteroseksualnych. I tutaj budzi mój sprzeciw forma parady równości - rozumiem jej idęę, popieram ją, rozumiem, że ma ukazać właśnie różnorodność ale na aż taką różnorodność społeczeństwo jeszcze nie jest gotowe. Najpierw muszą zaakceptować te zwyczajne osoby, żeby możliwe było pójść o krok dalej. I najbardziej właśnie obrywają ci zwyczajni bo panuje przekonanie, że każdy gej jest kobiecy a każda lesbijka męska.
Ja i z HollyShannen19 kierujemy się zasadą -zainspirowaną pierwszą zasadą wiccanizmu- postępuj tak,aby nikogo nie krzywdzić. Mi również nie razi "inny" ubiór drugiego człowieka, nawet cieszę się,że jest taka różnorodność wśród tłumu.
I tak jak HollyShannen19 wspomniała, LGBT to zbiorowisko,przekrój całego społeczeństwo (tak jak kiedyś czarnoskórzy walczyli o swoje prawa, albo chociaż sufrażystki), znajdziesz tam przeróżne "osobistości". Począwszy od przeciętnego Kowalskiego, skończywszy na następcy zwycięzcy Eurowizji. Też większość osób LGBT wciąż żyje w ukryciu w strachu przed jarzmem społeczeństwa, a nawet przed samym sobą.
HollyShannen19 kocham Cię z całym tęczowym sercem. Mnie również razi forma parad równości, uzyskali odmienny od założonego cel....Aż mnie skręca w środku jak widzę ową formę przekazu i walki z nietolerancją. Moim zdaniem jest to zbyt kontrowersyjne, bo szczerze powiedziawszy jeszcze nigdy nie spotkałem "geja" ze szminką na ustach. Najzwyczajniej na świecie postronni ludzie otrzymują zafałszowany obraz geja czy lesbijki.
Od pewnego czasu żyję w UK i cieszy mnie fakt,że mam możliwość zawarcia małżeństwa (wcześniej "jedynie" związku partnerskiego) z możliwym partnerem. I mam nadzieję,że kiedyś znajdę miłość swojego życia i powiem ceremonialne tak przed wspólnymi bliskimi.
Miłosz97 nie bierz tego jako atak na Twoją opinie czy światopogląd. Z miejsca chcę powiedzieć,że bardzo doceniam Twoją tolerancję w stosunku do nieheteroseksualnych osób. Jedynie chcieliśmy Ci naświetlić parę spraw, ukazać jak to wygląda po drugiej stronie barykady.
Oj Mateo same offtopy robimy :p najpierw z Charmed a teraz z akceptacją osób LGBT :) Ale to dobrze bo temat ważny i potrzebny. Posiadasz może gg - tak wiem, że to archaiczna forma komunikatora ;) albo maila? Mamy chyba podobne spojrzenie na wiele spraw i byłoby mi bardzo miło czasami pogadać z Tobą ;)
Ja niestety nie spotkałam normalnego homoseksualisty... Każdy gej był zniewieściały i widać było od razu, że coś z nim nie tak, a dziewczyna- niezadbany babochłop. Jedyny przystojny i normalnie wyglądający gej, jakiego widziałam, to Matt Bomer- tylko w telewizji i zszokowała mnie jego orientacja. Nie spotkałam żadnej atrakcyjnej lesbijki. Stąd mam również takie wyobrażenie na słowo "gej" i "lesbijka".
Nie będę polemizować z Twoimi doświadczeniami ale w moim przypadku spotkałem sporo "męskich" homoseksualistów.
Wydaję mi się,że metroseksualni homoseksualiście najbardziej rzucają się w oczy dlatego, przypisuje się większości takie a nie inne cechy.
W moim przypadku jedynie moja zniewieściałość polega na dłuższych,prostych włosach i zamiłowaniu do rurek i vintage ;-) Nie cierpię na syndrom złamanego nadgarstka, choć mi tacy osobnicy w cale nie przeszkadzają. To ich życie i im ma być komfortowo we własnej skórze ;-)
Ja również spotkałam, ba znam męskich gejów i jak najbardziej kobiece, niesamowicie atrakcyjne lesbijki. Różni ludzi są wszędzie w każdym środowisku. Zajmijmy się każdy sobą i dajmy innym żyć. Tysia co do ubierania się i zachowywania nieadekwatnie to płci to są jeszcze transwestyci i transseksualiści - oba pojęcia mylone tak ze sobą jak i z homoseksualizmem.
Owszem, są. To jest wręcz chore, taki mamy świat. Nie skreślam takiej osoby, nie traktuję jak śmiecia, bo tak nie można, ale jest to dla mnie nienormalne i szkoda mi tych ludzi.
Może znam sporo homoseksualistów, ale się kryją z tym i nie widać tego po nich. Sporo jednak da się rozpoznać po stylu ubierania się i zachowania, jak wyżej napisałam.
Bycie transseksualistą napewno jest straszne - czuć się obco we własnej skórze. Transwestyci mi nie przeszkadzają, jeśli mają ochotę przebrać się od czasu do czasu proszę bardzo nic mi to nie robi i nie widzę powodu dla którego miałabym się tym zajmować lub dywagować jakie to chore. Największa choroba i nienormalność to brak akceptacji.
I nie uważam,żeby osoby LGBT musiały kryć się ze swoją orientacją - tak samo jak osoby heteroseksualne się z nią nie kryją.
Zgadzam się z wypowiedzią. Mnie denerwują tylko Ci homoseksualiści, którzy ubierają się i zachowują nieadekwatnie o płci. Facet zachowuje się, jak typowy pedał, czyli gestykuluje i mówi, jak kobieta, ubiera obcisłe rzeczy, maluje paznokcie i twarz, a kobieta ubiera męskie ubrania, obcina na chłopaka i wygląda, jak babochłop.
Ja ograniczę się do 5 głównych bohaterek.
Kiedyś:
1)Spencer
2)Emily
3)Hanna
...) Aria
Teraz:
1)Spener
2)Hanna
3)Aria
4)Emily
5)Alison
Od 1 odcinka najbardziej lubię Spencer. Lubię w niej wszystko-począwszy od jej intelektu, upóru w tym, co robi, poprzez lekko zachrypnięty głos,figurę i wielkie brązowe oczy. Podoba mi się w niej to, że raczej wszystko kalkuluje na chłodno i nie ulega emocjom i wyolbrzymianiu, a przez to nie 'nakręca się' jak reszta dziewczyn. Wszystko w niej lubię i już :)
2)Hanna- bywa 'typową blondynką', ale przez to jest urocza. Ma wielkie serce, co nie raz już pokazała. Fajnie się uśmiecha.
3) Aria. Sama nie wierzę, że tak u mnie 'awansowała' od 1 odcinka jej nie znosiłam i czekałam, kiedy "A" ją wyeliminuje, wydawała mi się najbardziej nudna, irytująca, przemądrzała (bez powodu). Zawsze musiała zrobić coś po swojemu. Np. ustaliły coś z dziewczynami, a ona w ostatniej chwili wywijała jakiś numer. Od niedawna polubiłam tą postać.
4) Emily- nuuuuuda. Od zawsze uważam, że aktorka, która gra postać Emily jakoś niespecjalnie się przykłada, przez co wątki z Em są jakieś takie nijakie. Ale wg mnie Shay jest śliczna i nadrabiała wszystko swoją urodą, dlatego Emily była u mnie kiedyś na 2 miejscu, bo zwyczajnie lubiłam patrzeć na nią. Teraz już mi się opatrzyła i nawet jej uroda nie pomaga w odbiorze tej postaci.
5) Ali- wredna, fałszywa. Ani trochę mi jej nie żal. Mam nadzieję, że dziewczyny nie dadzą znowu sobą manipulować i nie będą brnęły w jej kłamstwa, tylko się jej w końcu postawią.
Osobiście nie mogę ścierpieć postaci Alison. Co prawda lubię aktorkę która się w nią wciela, uważam, że jest ładna i utalentowana niemniej jednak sama postać Alison strasznie mnie irytuje. Zwykła manipulantka i dwulicowa suka, która martwi się jedynie o siebie. Bawiła się uczuciami Emily, wiecznie dogryzała Hannie, szantażowała Spencer a sytuację ze zdradą ojca Arii wykorzystała jak tylko się dało. Nie mogę więc zrozumieć, dlaczego po jej "powrocie do świata żywych" Kłamczuchy od tak do niej wróciły i po raz kolejny stały sie jej pieskami.
Najbardziej natomiast urzekła mnie kreacja postaci Arii. Uwielbiam jej styl, to, że potrafi być oryginalna, czasem trochę zbuntowana. Wydaje mi się, że jest również niesamowicie inteligentna, oczytana i generalnie lubię patrzeć na jej sceny z Ezrą, jak dla mnie to chyba najlepiej dobrana para tego serialu.
strasznie irytuje mnie Spencer tymi docinkami do Hanny. Robi z siebie głupio mądrą, zawsze musi coś dopowiedzieć, wydrwić.
uwielbiam Ali i Hanne , są mega :)
Mi się to bardzo podoba "znowu piłaś?" z dzisiejszego odcinka było po prostu SUPER!
Mnie w zasadzie przez wszystkie dotychczasowe sezony prawie każda postać w pewnym momencie irytowała, z małymi wyjątkami oczywiście. Nigdy nie działali mi na nerwy jedynie:
Hanna - Fakt, zdarza się jej zachowywać, jak typowa słodka idiotka, ale w jej przypadku jest to na swój sposób urocze. Ma ona za to wielkie serce, jest bardzo lojalna, na swój dziwny sposób mądra i po prostu prześmieszna z tymi swoimi tekstami typu "Jenna nas nie zobaczy, jest ślepa!". Plus nie było chyba wątku związanego z Hanną, który by mi się nie podobał.
Spencer - Najmądrzejsza i najrozsądniejsza ze wszystkich kłamczuch. Jako jedyna potrafiła postawić się Ali i po jej powrocie znów jako jedyna otwarcie mówiła, że nie podoba jej się to co Ali znów z nimi robi i zaczęła "ogarniać" resztę dziewczyn, żeby przejrzały na oczy. To Spencer najczęściej odkrywa wszelkie tajemnice, rozwiązuje zagadki i kiedy chce się czegoś dowiedzieć jest w stanie poruszyć niebo i ziemię i potrafi zapytać kogoś wprost, a nie jak reszta dziewczyn ciągnąc temat "naokoło". Bardzo mi się też podobał jej wątek z Toby'm kiedy odkryła, że jest w A-teamie i jej pobyt w Radley, wydaje się być przez to najbardziej realistyczną postacią. Na koniec dodam jeszcze, iż wiem, że większość ludzi denerwuje jej ciągłe poprawianie Hanny, ale ja na przykład nie patrzę na to, jak na docinki, tylko wyprowadzanie Han z błędu, lub zwykłą nerwicę kiedy ktoś mówi coś nie tak - sama mam podobnie, choćby się nie wiadomo jak bardzo próbowało powstrzymać, nie da się, to jest po prostu silniejsze :D
Jenna - Sama nie wiem czemu, ale jej postać wzbudza we mnie ogromną sympatię. Niby jest czarnym charakterem, a niby nie do końca. Nie jest jednoznaczna. Była rywalką Ali i to godną rywalką, lecz niestety przegrała walkę w bardzo nieprzyjemny i niesprawiedliwy sposób. Jednak nie zmieniła się w psychopatkę - żywi urazę, mści się na swój sposób, ale nie robi tego tak, jak np Mona. Mimo, iż zalicza się do 'tych złych" to jednak ma uczucia - co było widać między innymi w ostatnim odcinku. Czasem mi jej cholernie szkoda, np jak odzyskała wzrok po to, żeby po jakimś czasie znów go stracić, czy właśnie po stracie Shany. Nie podobał mi się jedynie wątek jej i Toby'ego, był trochę creepy.
Caleb - Mężczyzna idealny. Uwielbiam go w zasadzie za wszystko, za wygląd, za charakter, za inteligencję, za to, że jest taki kochany, uroczy, a przy tym jednak męski. Jest (był) świetnym chłopakiem dla Hanny, uwielbiałam na nich patrzeć i mam ogromną nadzieję, że połączą go znów z Hanną, a nie z Ali.
Wren - Lubię go po prostu za to, że jest przeuroczy. Plus ten jego akcent. Niektórzy mówią, że jest aż za słodki, a mi się to właśnie podoba, bo jestem niemalże pewna, że to tylko przykrywka, że wcale nie jest taki słodziutki i niewinny, jakby się mogło wydawać.
A teraz co do postaci, które najbardziej działają mi na nerwy...
Pierwsze i w pełni zasłużone miejsce - Alison. Nie znoszę jej, nie jestem w stanie jej przetrawić. Wredna sucz, czasem zachowywała się jak zwykła psychopatka. Te jej wszystkie tajemnice, sekrety, kilkunastu chłopaków na boku, mania wyższości, znęcanie się nad wszystkimi dookoła włączając jej najlepsze przyjaciółki, brata, rodziców, rodziców przyjaciółek, sąsiadów..... Dla mnie ona jest po prostu CHORA. Skoro cały czas była w pobliżu dlaczego do jasnej cholery nie mogła chociaż dać dziewczynom i ojcu znać, że żyje?! Teraz jeszcze użala się nad sobą, wiecznie płacze tylko po to, żeby ludzie w tym mieście jej zwyczajnie nie zmasakrowali. Nie wierzę w jej przemianę i nigdy w nią nie uwierzę.
Jessica - najgłupsze i chyba najbardziej denerwujące babsko w historii wszystkich seriali. Też czasem zachowywała się jak psychopatka - przynajmniej wiadomo po kim córeczka to ma. Momentami nawet sam jej wyraz twarzy działał mi na nerwy.
Irytuje mnie jeszcze wiele innych postaci, jak Melissa, Ezra, Shana, Mike itp. ale ich mimo wszystko da się lubić w przeciwieństwie do pań powyżej (w mojej ocenie oczywiście ;))
Ja też Arię lubię najbardziej od samego początku, chociaż przyznaję, że w końcówce 4 sezonu i w pierwszych 4 odcinkach piątego zaczęła mnie wkurzać. Ale w najnowszym odcinku już coś się poprawiło.
W sumie nie mam takiej bohaterki, która od początku do końca by mnie wkurzała. W każdym razie na pewno nie wśród głównej czwórki, bo z postaci drugoplanowych najbardziej znieść nie mogę Mony. W 1 sezonie jeszcze nie była taka zła, ale z sezonu na sezon coraz bardziej mnie irytowała. Już nawet Jenna nie była taka denerwująca. Ogólnie czasami Emily działa mi na nerwy, Spencer przez pewien moment też. Do Hanny mam taki neutralny stosunek - nie przeszkadza mi, ale też chyba nie było odcinka, gdzie by mnie na maksa wkurzyła.
Uwielbiam Hannę i Spencer. Uwielbiam je osobno i uwielbiam razem. Dialogi pisane dla tych dwóch postaci są bezbłędne.
Spencer jest inteligentna, rozsądna i piękna (to akurat zasługa samej Troian:) ). Tylko ta postać nie irytuje głupim i zupełnie bezmyślnym postępowaniem.
Hanna jest lojalna, odważna i przezabawna.
Nie znoszę natomiast Emily. Czasem mam ochotę potrząsnąć tym dzieckiem nieszczęścia. Głupia, podejmująca jeszcze głupsze i zupełnie absurdalne decyzje. Tak mi działa na nerwy, że czasem muszę przerwać na chwilę odcinek i zastanowić się, jakim cudem to durne dziewuszysko zdołało przetrwać w świecie, którego zupełnie nie ogarnia;p Nie mówiąc o bardzo ubogim aktorstwie Pani Shay. Przerażenie- wytrzeszcz oczu i wdech, zaskoczenie- wytrzeszcz oczu i wdech, zdenerwowanie- to samo. Czasem, aby bardziej uwiarygodnić daną emocję otwiera jeszcze usta.
Jest to jedna z bardziej irytujących mnie postaci ze wszystkich seriali. Ever.
Na Shay Mitchell miło się tylko patrzy- jest przepiękna. Niestety za tym patrzeniem idzie fonia i wszystko jak krew w piach:D
Derpinka, nie mogłabym się z Tobą nie zgodzić ;) czasem nie potrafię stwierdzić, czy większą sympatią darzę Spencer czy Hannę, obie są rewelacyjne i barwne jako postaci tego serialu, ale Hannah za swoje gafy i poczucie humoru zyskuje chyba więcej punktów ;D
Shay jest wkurzająca, bo nie dość, że słabo aktorzy, to jeszcze jako Emily jest bardzo naiwna i jej działania sprawiają, że mam ochotę trzasnąć w monitor. Poza tym wiecznie ulega Ali, a ja czekam, aż w końcu się jej postawi, Ali nie zasługuje na zaufanie reszty Kłamczuch!
Ja uwielbiam Spencer. Piękna, inteligenta, rozgarnięta, z charakterkiem ;) potem Hanna i ostatnio Aria. No i Mona jest super ! Emily lubię średnio, jest bardzo ładna, ale taka trochę mdła przy reszcie. A kogo nie lubię? Alison. Irytuje mnie ta postać, nie wiem nie mogę się do niej przekonać, nawet jak zaczyna się niby zmieniać. Nie mam pojęcia czemu wszyscy tak za nią latają...
Ponoć miłość nie wybiera;)
Aria jest dla mnie mdła i zupełnie przeźroczysta. Hannę i Spencer uwielbiam, Emily mnie wkurza, za to Arii mogłoby w tym serialu nie być. Istnieje chyba tylko po to, żeby być z Ezrą.
Oglądając kolejne odcinki ciężko chyba nie wyładować złości!!!! Już dawno nie jestem nastolatką ale uwielbiam filmy, seriale z nutą tajemnicy, kryminalnej zagadki, dlatego też "wzięłam się" za oglądanie PLL. Sam pomysł był świetny, początkowe odcinki trzymały "jakiś" poziom, obecnie nie czekam z niecierpliwością na nowe, po prostu oglądam. Które bohaterki mnie irytują? Chyba wszystkie, no może oprócz Hany. Spencer też lubię, choć jej zachowanie czasem naprawdę wkurza. Ta irytacja postępowaniem bohaterek tak naprawdę sprowadza się do TEGO który pisze scenariusz - człowieku ogarnij się! Jeśli pokazujemy, że laski są takie waleczne,odważne, Spenc jest inteligentna to dlaczego w kolejnych scenach nasza 4 zachowuje się jak dzieci - bezmyślnie, głupio, nieracjonalnie? To mnie w tym serialu najbardziej wkurza - niekonsekwencja i ostatnio BRAK pomysłu reżysera - KIM JEST A. Kolejne sezony będą się mnożyć aż w finale X serii zapodadzą bezsensowne zakończenie ;/ polecam wszystkim seriale Hiszpańskie, np Internat, który PLL jak i większość amerykańskich bije na głowę;) pzdr
Frankee, od pewnego czasu sam próbuję ludzi przekonać do El Internado, parę osób udało mi się przekabacić na drugą stronę mocy ;-)