Z jednej strony podoba mi się ta historia i postacie, a z drugiej... każdy odcinek jest na jedno kopyto. Szczypta fabuły, dużo bijatyk, które zawsze mają ten sam schemat (walka, walka - o nie on chyba umarł - wielkie powstanie - jednak nie umarł! - walka, walka - ktoś umiera - druga osoba albo umiera, albo mdleje)... Ja rozumiem, że walki to ważny element Saint Seiya, ale z każdym odcinkiem coraz bardziej odechciewa mi się oglądać. W starych częściach to było chociaż ciekawe. :(