PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=695610}

Salem

2014 - 2017
7,0 12 tys. ocen
7,0 10 1 12005
6,5 2 krytyków
Salem
powrót do forum serialu Salem

Salem to wzór aktorstwa, klimatu, wysokiej jakości efektów nie przesłaniających fabuły, dzięki czemu można się lepiej wczuć w postaci i klimat. Taki sposób realizacji pozwala docenić uroki ekranizacji tego serialu. Nie sposób też nie zwrócić uwagi na nieprzeciętny urok Janet Montgomery (Mary Sibley), która świetnie wczuła się w swoją rolę ;p

ocenił(a) serial na 10

Oglądam w tym roku dużo seriali ale Salem rozwala wszystkie na łopatki :) Janet Montgomery Mary Sibley w tej roli to mistrzostwo :)

Oj Mary jest piękna! Podoba mi się jej uroda, nie jest taka plastikowa :) co raz bardziej mi się ten serial podoba, obejrzałam jeszcze raz wszystkie odcinki i zaczynam wyłapywać szczególiki, na które wcześniej nie zwracałam uwagi.

użytkownik usunięty
Phony

ładna jest ale mam wrażenie, że w każdym odcinku gra na jednej minie, zero emocji, a fabuła staje się nudna

ocenił(a) serial na 4

Mam dokładnie takie samo odczucie.

użytkownik usunięty
Mudhoney

problem salem jest taki, że nie ma jakiś wyrazistych bohaterów serialu, ten nasz złoty chłopak co powrócił, to od odcinka 7-9 nie istnieje praktycznie w serialu, a WSZYTSKO w tym, serialu staje bardzo bardzo przewidywalne, 9 odcinek dno dla mnie

ocenił(a) serial na 4

Problem z głównym bohaterem jest taki, że strasznie mało wyrysowana jest jego postać + wygląda bardziej jak osiedlowy metal, niż faktyczny bohater.

Mi z kolei 9 odcinek bardzo się podobał (w przeciwieństwie do 2-6), Janet nie jest dla mnie aktorką jednej miny i fabuła co raz bardziej mi się podoba, mimo iż na początku trochę mnie zniechęciło to, że zapowiadało się tanie romansidło.

użytkownik usunięty
Phony

to cie muszę zmartwić, ten nowy wielebny czytałem, że ma kontrakt na 2 odcinki jeszcze i nie przedłuża, a fabuła odcinka 9 dno, bo wiadomo było jak się skończy,
to było pewne że mąż zginie wiedzmy

Mnie akurat postać wielebnego ani ziębi ani grzeje, więc niezbyt mnie obchodzi, że w kolejnym sezonie go nie będzie- nawet lepiej, lubię jak się zmieniają bohaterowie. Dla mnie fabuła nie była denna, mimo że się domyślałam jak się skończy, ale ja nie potrzebuję zaskakiwania mnie na każdym kroku, nawet bym się posunęła do stwierdzenia, że tego nie lubię.

użytkownik usunięty
Phony

no tak ale masz 2 ekipy w serialu
1 ekipy powiedzmy dobra
syn wielebnego - cały czas płace i nie wiadomo o co mu chodzi,
bohater wojenny, to samo nie wiadomo o co mu chodzi przez cały sezon
2 ekipa zła powiedzmy
nasza pani na jednej minie, ma w sobie szatana, a pragnie seksu z bohaterem wojennym ONLY YOU
wątek główny rozumiem jest o czym, bo nie wiem, zrozumiałem, że przez 9 odcinków padło kilka zdań o jakimś rytuale ale czym dalej, tym mniej o nim

Syn wielebnego- zaczął płakać, gdy pojawił się ojciec i zabrał mu Glorianę (czyli to by były...niecałe 2 odcinki?). Wcześniej nie płakał tylko ruchał wykrzykując słowa Pisma Św., chlał gdy coś mu nie wychodziło i podburzał ludzi.

Bohater wojenny- nie rozumiem o co chodzi z tym "nie wiadomo o co mu chodzi"? Co prawda nie pałam do niego sympatią, moim zdaniem gra tak sobie, choć gdy porówna się odcinek 1 z kolejnymi to widać jakąś zmianę w jego postaci (no może poza miną srającego kota).

Pani na jednej minie- obejrzałam serial 2 razy i dopiero oglądając go drugi raz zauważyłam, że w pierwszym odcinku na początku Janet gra zupełnie inaczej, jest taką delikatną wystraszoną dziewczyną, a w kolejnych zaczyna się robić sukowata. Kojarzę tę aktorkę z innych filmów i nie jest dla mnie drewnem czy aktorką jednej miny. Zresztą jaką ona ma mieć minę w serialu, w którym za zadanie ma grać pełną mocy, zadufaną w sobie czarownicę, której władza jest podkopywana na każdym kroku i w której wizję powątpiewają jedyne osoby, które wiedzą kim ona jest i są jej potrzebne do osiągnięcia celu?
Co do słabości do jednego faceta- to nie True Blood (co dla mnie jest kolejnym plusem), skoro Mary była zakochana w Johnie, straciła dziecko, które traktowała jako jedyną pamiątkę po nim, była świecie przekonana, że jedyna osoba, którą darzyła tak wielkim uczuciem nie żyje to niby co ma robić, gdy nagle w mieście pojawia się ON? Zrzucać co chwilę ciuchy i chędożyć się z panem Sibley czy połową Salem, bo "ma w sobie szatana"? Nie trafiałaby do mnie taka wizja, zresztą jedną z rzeczy która mi się podoba w serialu jest to, że nie ma na każdym kroku seksu z kim popadnie, latających wnętrzności i totalnego hedonizmu.

Dla mnie nie ma jednego przewodniego wątku i to jest na plus, bo bym się zanudziła na amen. Kwestia Wielkiego Rytuału nie została wyjaśniona do końca, choć kilka razy czarownice w rozmowach między sobą wspominały, że chodzi o przejęcie Salem, zdobycie pełni władzy i kontroli nad miastem- czyli filmowy standard.


O co ci chodzi z tym ginącym mężem wiedźmy?

użytkownik usunięty
Phony

phony
mąż wiedzmy, ten co mu ropuchę wkładała, chłop wiadomo było, że w tym odcinku zginie, to było dla mnie, bardzo przewidywalne
Syn wielebnego - w jednym odcinku chce zabijać, za nic praktycznie, w kolejnym szukać dowodów, w kolejnym chce coś zrobić, potem nie che coś zrobić
bohater wojenny - po 9 odcinku nie wiem, o co mu chodzi no chyba, że chce kochać się wiedźmą.
A przejęcie kontroli nad salem, a co mają przejąć, jak cała rade już przejęli, to co mają jeszcze chcieć

To p.Sibley nie żyje? Może oglądałam inny odcinek, ale w tym który widziałam on żył jak najbardziej i Mary zaznaczała, że musi żyć, bo bez niego będzie tylko zwykłą pozbawioną władzy wdową.

Syn wielebnego- dla mnie jego postać jest bardzo fajnie przedstawiona; młody chłopak, który miota się, bo sam nie wie co ma robić, zrzucono na niego duży ciężar, jest niby przygotowany teoretycznie do walki z czarownicami, a jak przychodzi do praktycznych problemów to czuje, że wszystko wymyka mu się spod kontroli. Do tego żyje w cieniu ojca, jego działania są podważane na każdym kroku (Mr. Hale, Mary Sibley, John Alden).

Bohater wojenny- on ma być tajemniczy, przynajmniej ja tak zrozumiałam sposób odgrywania jego postaci. Nie zostało wyjaśnione po co do końca wrócił, choć mozna się domyślić, że po Mary, bo jest ostatnią bliską mu osobą (a raczej była).

Przejęcie kontroli nad Salem- przyznam szczerze, że nie wiem o co dokładnie chodzi, bo na chwilę obecną zostało jedynie wyjaśnione, że Wielki Rytuał (Zaklęcie Życia) ma przewrócić świat czarownic do góry nogami, mają one przestać być ścigane, wieszane i palone, ma zostać wprowadzone coś w rodzaju nowego etapu w ich historii. Do tego potrzebne jest ileś tam niewinnych ofiar, mają doprowadzić do sytuacji, w której purytanie będą zabijać się nawzajem.

użytkownik usunięty
Phony

9 odcinku, ta nowa podwładna wyczarowała, że jakiś wielki pająk wszedł to jej męża i dla mnie, to wyglądało na zgon.

Nie, to był ten tzw. "familiar", czyli coś jak ropucha Mary Sibley. Było powiedziane w tym odcinku, że każda z czarownic ma swojego. Cotton też pod koniec odcinka zwrócił swojemu ojcu uwagę na fakt, że złota pajęczyna w gardle p. Sibley może wskazywać na obecność "przyjaciela", którejś z czarownic. Dlatego właśnie Mercy wkopała Titubę- powiedziała, że widziała jak robi coś z pająkiem i że wyglądało to jakby go karmiła.

ocenił(a) serial na 8
Phony

Phony, zgadzam sie z każdą Twoją wypowiedzią!
Ja osobiście bardzo przepadam za postacią cottona, właśnie stracił ukochaną, którą kazał wygnać jego własny ojciec- ma chodzic po salem i udawać, że nic sie nie stało?
Kapitan jest taki troche jak flaki z olejem, tutaj niby bohater coś tam, ale jakoś nie wnosi nic nowego do serialu, oprócz tego, że kocha Mary.
co do mary sibley- jest absolutnie genialna. Nie moge sie na tą kobietę napatrzeć. wydaje mi sie w ogole, że kapitan sie domysla kim jest Mary (chociaż pieknie udaje swoje rzekome oddanie do męża) :)

ocenił(a) serial na 10

Tak czytam komentarze i niektórzy się czepiają tego i owego,ale jak dla mnie,to serial jest świetny.Klimat ma niezaprzeczalnie dobry i powoli się rozkręca.Czy przewidywalny?Trochę tak,ale mi to nie przeszkadza.Aktorka jednej miny?Może trochę,ale pewnie właśnie taka ma być,bo niby jej bohaterka zmieniła się z zakochanej dziewczyny w zimną i wyrachowaną kobietę,choć to wszystko zawaliło się w momencie powrotu jej ukochanego.Syn wielebnego nie płakał na początku,załamał się po pojawieniu się jego ojca i odwaleniu numeru z Glorianą,choć wcześniej też nie do końca był twardy,ale powiedziane było w pewnym momencie,że ojcu do pięt nie dorasta.Co do Increese'a,to gość jest całkiem przekonujący w tym co robi i nie daje się wodzić za nos tak,jak jego syn.Mi osobiście serial z odcinka na odcinek podoba się coraz bardziej i dlatego podniosłem ocenę.Pierwsze odcinki rozkręcały się wolno,ale teraz jest już konkretniejsza akcja.Nie byłbym też do końca pewien,czy akcja rozwinie się tak,jak by się na pozór wydawało i wcale może nie być przewidywalnie.Jakoś mi się to spodobało,choć w życiu bym się nie spodziewał,że coś takiego mi podejdzie,ale to pewnie przez ten klimat,jaki ten serial roztacza.

użytkownik usunięty
mario_1981

Trafnie ktoś zauważył, że Mary to postać "jednej miny", akurat w tym przypadku to komplement. Jestem fanem jej "kamiennej twarzy". Piękna i niewzruszona, z gracją i bez cienia emocji, bez skrupułow i litości zadająca katusze ropuchą staremu Sibleyowi jak również inne upokorzenia dla Mercy, sama rozkosz.. Z jednej strony jej nienawidze, a z drugiej ulegam, pewnie dlatego, że jej urok rozbraja. Czekam na kolejne tortury z jej ręki, któż by nie chciał zostać jej ofiarą ;p

użytkownik usunięty

no tak, ale aktor pewien coś pokazać na ekranie, a każdy głupi może zagrać na jednej minie, sztuka coś pokazać sobą

użytkownik usunięty

Jak dla mnie aura postaci Mary jest sztuką, bardzo świetnie nadaje się do sztuki teatralnej, widzę w niej nie tylko aktorkę ale i artystkę. To że jest akurat taka, a nie inna wynika ze straty dziecka, wyjazdu Johna Aldena oraz zniewolenia przez wiedźmę. Da się odczuć, że psychicznie jest jakby między młotem a kowadłem. Tak więc w tej sytuacji, tzn. gdyby zachowanie Mary było "bardziej otwarte i nieco trywialne" wtedy dopiero miałbyś powód do krytyki ;p

Tak sie znasz na aktorstwie jak Pudzianowski na graniu na fagocie, wiec moze, dla wlasnego dobra, przestań juz sie kompromitowac i powtarzac w kołko tą samą bzdurę,

użytkownik usunięty
sever

a co ja ekspert, ja tylko własne odczucia na temat serialu, ty masz swoje, a ja swoje

ocenił(a) serial na 10

My tu gadu gadu,a jak tak spojrzałem na h atak.pl,to te cyferki,oznaczające oglądalność,to coraz niższe są.Amerykanie się nie poznali?Kręcą różne durnoty,a jak coś lepszego się trafi,to zaraz kasacja.

mario_1981

chyba przy większości seriali tak jest. ma być drugi sezon, więc spokojnie :)
chociaz taką Nikitę też zdjęli, a moim zdaniem niesłusznie, bo świetnie mi się oglądało....z kolei za Chiny nie mogę pojąć popularności True Blood....

ocenił(a) serial na 7
Fiu_fiu_being

zgadzam się co do true blood
niby czasem oglądam ale to takie oglądanie, że przeglądami internet, true blood leci w tle i przełączam tylko jak leci interesujący mnie wątek. przynajmniej 50% odcinka pomijam bo nudne jak flaki z olejem

Salem też ma niby słabsze momenty ale jest ich o wiele mniej i generalnie według mnie fabuła jest zdecydowanie lepsza. Trochę mnie za to rozczarowują słabe postacie- serio wszystkie poza Mary Sibly są dla mnie jakieś takie bez polotu. U niej też trochę go brakuje ale lubię ją za całokształt.
Prawdopodobnie niska popularność wynika też z małego natężenia kobiecych piersi i męskich umięśnionych torsów ;D Po prostu najwyraźniej nie ten poziom, na który jest nastawiony target seriali fantasy.
Inna sprawa, że serial ma bardzo słabą reklamę (przynajmniej w Polsce) - wiem o nim tylko dlatego, że kumpel raz oglądał 1 odcinek gdy do niego przyszedłem (resztę sobie podarował) więc godzinę poźniej i prawdopodobnie do teraz nie miałbym pojęcia, że salem istnieje

asasinxD

Też mi się wydaje, że słaba reklama....ja przez przypadek na niego trafiłam, jak weszłam sobie na alekino. tv i mi się wyświetliło, że ostatnio dodano kolejny odcinek tego serialu- z ciekawości kliknęłam i się wciągnęłam. O wiele bardziej mi się spodobał od True Blood, do którego podchodziłam 3 razy i w którym tylko I sezon trzymał jakiś poziom. Potem już tylko jedna wielka rzeź i rżnięcie czego popadnie....

Fajne w Salem jest to, że nie ma ciągle podskakujących na ekranie cycków, seksu, krwi i ludzkich wnętrzności przelatujących przez obraz. No i że jest taki bardziej "ludzki", tzn. na przykład taki J. Alden nie ma klaty jak z fit gazetki, ale jest normalnie zbudowany- dla mnie zdecydowanie na plus, bo rzygam już męskimi kaloryferami w każdym serialu.

Mi się akurat duża część bohaterów podoba, choć przyznaję się, że sympatyzuję z wiedźmami :D

ocenił(a) serial na 7
Fiu_fiu_being

szczerze to też sympatyzuje z wiedźmami :p niby trochę to dziwne bo jednak są jednoznacznie złe ale po prostu wydaje mi się, że ich postacie są najciekawsze
najbardziej nie lubię tej rudej... Ann Hale i Johna Aldena- nic generalnie do nich nie mam poza tym, że są nudni... w ostatnim odcinku wątek z ich udziałem trochę zyskał ale do tej pory wydaje mi się, że trochę zmarnowano potencjał tych postaci- zwłaszcza kapitana Aldena, który niby jest jednym z głównych bohaterów.
Nie chodzi mi o jakieś mordowanie czarownic w każdym odcinku ale ich znaczenie mogło by być trochę lepiej zaznaczone- Alden w pewnym momencie chyba przez półtorej odcinka rąbał drewno, porozmawiał z kimś raz czy dwa przez 1 minutę i właściwie tyle :D

ocenił(a) serial na 7
asasinxD

Pokazał, że może być ojcem dzieci Ann ;p. Czekałem aż młody powie, że to on zamordował jego rodziców :)

asasinxD

Alden miał kilka dobrych scen :D ale i tak ksiądz jest dla mnie lepszy, może to kwestia takiego a nie innego napisania postaci, może Alden ma być właśnie taki tajemniczy, że aż nudny?

ocenił(a) serial na 10
Fiu_fiu_being

John Alden tylko na pozór jest nudną postacią,bo "po dziś dzień" nie wiemy,co dokładnie wydarzyło się w czasie jego nieobecności i "niewoli" u Indian.Przebywając w Salem może nieco przycichł,ale jest w nim coś niepokojącego,a co najważniejsze,do końca nie wiadomo,po czyjej stronie się opowie,kiedy pozna prawdę o Mary,a chyba powoli zaczyna coś podejrzewać.Ogólnie,to mam wrażenie,że jego tak naprawdę nie obchodzi temat czarownic i tego całego Salem,tylko osoba Mary,dla której tu wrócił.Na chwilę obecną wydaje się,że serial powoli się rozkręca i o ile pierwsze odcinki były ospałe,to teraz akcja zaczyna przyspieszać.Tylko w tym przypadku pośpiech nie jest wskazany,innymi słowy,nie można za szybko odkryć wszystkich tajemnic,bo jeśli ma być drugi sezon,to powinni to jakoś rozsądnie rozciągnąć w czasie,lub dodać nowe,ciekawsze wątki,niekoniecznie związane z tematem czarownic.Serial taki jak Salem,bardzo łatwo jest zepsuć,ponieważ twórcy stawiają raczej nie na akcję i zbytnie epatowanie scenami grozy i seksu,tylko raczej na ciekawy scenariusz i tajemnice.Tutaj jest ważne zupełnie co innego,niż w przypadku klasycznych seriali,których pełno.Jak już wspomniałem wcześniej,nigdy bym się nie spodziewał,że taki serial może mnie zainteresować,a jednak stało się inaczej.Fajny klimat roztacza,ten angielski akcent Janet Montgomery jakoś tak mi się podoba,ogólnie jej "gra jednej miny" pasująca do postaci zimnej i wyrachowanej kobiety,postać Increse'a,który wydaje się dosyć twardo stąpającym po ziemi człowiekiem,w odróżnieniu od jego syna,no i w ogóle całe dialogi wydają mi się dosyć ciekawe,niecodzienny język itp.Za młodu miałem raczej płytki gust filmowy i takiego serialu bym kijem nie ruszył,ale z wiekiem zacząłem doceniać niektóre rzeczy.Podobał mi się np. film Pachnidło,zupełnie nie wiem dlaczego.

mario_1981

Gust się zmienia, jak ja sobie przypomnę za czym szalałam jako dziecko to mi aż wstyd :))) czekam aż Alden pokaże na co go stać.

ocenił(a) serial na 7
mario_1981

",ten angielski akcent Janet Montgomery jakoś tak mi się podoba,"
ja go uwielbiam :)

z przytaczanym tutaj czasem argumentem "jednej miny" się nie zgadzam- w odcinkach 10&11 bardzo fajnie pokazuje emocję choć jest przy tym dość powściągliwa- czyli dokładnie tak jak ma być biorąc pod uwagę jej sytuację w serialu

użytkownik usunięty
Fiu_fiu_being

true blood jest genialne ale 1-4 sezony, potem inny twórca i już nie te klimaty, a ci sami aktorzy

użytkownik usunięty

Mam szczerą nadzieję, że żartujesz. True Blood to jedna z największych kich ostatnich lat, która razem ze Zmierzchem zabiła klasyczną wizję wampiryzmu. Pierwszy sezon był znośny - ale potem jakość spadała na łeb, na szyję - do tego stopnia, że ostatniego sezonu nie oglądam i nie zamierzam tego robić.
I nawet, jeśli pierwotny pomysł był całkiem niezły i dawał spore możliwości co do rozwoju serialu, wprowadzenie tysiąca fantastycznych stworzeń, jak choćby wróżki czy panterołaki (!) skreśla w moim mniemaniu serię.
Nie mam pojęcia, jakim cudem ten potworek doczekał się aż siedmiu sezonów...

Ja oglądam z przyzwyczajenia, choć jak obejrzałam pierwszy odcinek nowego sezonu to się załamałam i raczej już nie odpalę kolejnego. Mi akurat nie wadzą te wszystkie dziwne stworzenia, ale to że serial przesycony jest nawet nie seksem co mechanicznym rżnięciem i krwią, wnętrznościami i innymi glutami

użytkownik usunięty

ale pierwsze 4 sezony to komedia i fajna akcja, teksty erica są genialne, dialogi murzyna co jest gejem niszczą system :d jak eric 2 sezonie torturował geja to płakałem, że śmiechu jakie klimaty miał

Chyba żartujesz....