Tego się nie spodziewałem. Chciałem obejrzeć tylko parę ładnych, roznegliżowanych aktorek, do którego to clue serialu dorzucona zostanie standardowa ilość przewidywalnych związków między bohaterami oraz parę fetyszy, które to serial urozmaicają i zamkną usta krytykom kręcącym nosem na głupie historyjki. Trzeci zaś odcinek zmienił moje zdanie na temat serialu.
Odcinek opowiada o parze lesbijek - Ally i pracującą w klubie 232 Heather. Obie pragną mieć dziecko, które mogłoby scementować ich związek. W tym celu umówiły się z Garym, bliskim przyjacielem Ally, że on odda im swoje nasienie. Ally jednak nie może zajść w ciążę, a kolejne spotkania z Garym zaczynają irytować - początkowo przystającą na ten układ - jego żonę. Heather postanawia wykorzystać swoją posadę, aby znaleźć lepszego dawcę i zrealizować wspólne marzenie dziewczyn.
Zaskoczyło mnie to, jak pełny jest to odcinek. Po pierwsze ciekawy jest problem, który jest punktem wyjściowym odcinka. Ciekawie się oglądało, wychodzące wraz z rozwojem fabuły, niezgodności charakterów Ally i Heather. W ich kontekście zrozumiałe i frapujące jest też zakończenie tego odcinka. Historię dopełnia fetysz ulubionego klienta Heather, który współgra z jej marzeniami, a którego postać trafnie podsumowuje sytuację nie tylko jego, ale przede wszystkim też pary bohaterek.
Ten odcinek sprawił, że o tym serialu zacząłem myśleć nie jak o kolejnym kontrowersyjnym tytule Showtime, który powstał dzięki sukcesowi "Dextera", ale jak na rewelacyjny serial, który może mu dorównać. To dużo więcej, niż się po "Satysfakcji" spodziewałem.
Kolejny usatysfakcjonowany klient czeka na więcej. :)