I jak wrażenia?
6 początkowych minut mogli sobie darować. Co chwile świąteczne piosenki, najpierw święto Dziękczynienia, Boże Narodzenie, Nowy Rok. To akurat im wyszło.
Niesnaski i kontynuacje przygód każdej z "par" ósemki dla przypomnienia nam ich losów przez ich nieobecność jest na plus. ALE.
No właśnie. Najbardziej gryzł mnie w dupę (hehe) nowy aktor grający van Damnna... Bezuczuciowy, murzyn z uszami wielkości groszka.
Aml Ameen dawał w rolę energię.
Co mnie rozbawiło? Orgia.