No i się doczekaliśmy. Powiem szczerze, że byłam zachwycona - po prostu kocham patrzeć, jak nasi sensaci ze sobą współpracują w ekstremalnych sytuacjach, lubię też humor sytuacyjny, wynikający z niektórych scen... aż przyszło ostatnie 20 minut. Czy tylko mnie tak zakuł w oczy ten przeskok? Wolfgang trafia helikopter, WRESZCIE pozbyli się Whispersa i tej włoszki, a tu nagle ciach i bez żadnego słowa przeskakujemy do imprezy na dachu wieży Eiffela... Spodziewałam się sceny grupowego seksu, chociaż miałam nadzieję że sobie ją darują po raz trzeci - pierwsza była fajna, pokazała tę wyjątkowa więź która ich łączy, ale kolejne już zwyczajnie mnie znudziły. Uważam, że zakończenie takiego serialu zbliżeniem na dildo to nieporozumienie (to, co się stało między Rajanem, Wolfgangiem i Kalą też uważam za dość kuriozalne w sumie ;D). Naprawdę nie mogli sobie tego podarować i poświęcić tego czasu na przedłużenie tej sceny z helikopterem? Brakowało mi ich emocji, chciałam zobaczyć to przerażenie i ulgę na ich twarzach! Nie wiem, jakoś tak mam wewnętrzne poczucie, że coś z tym zakończeniem było mocno nie tak. Za bardzo je przesłodzili chyba. Zwłaszcza, że wszystko szło tak dobrze, czuję się tak bardzo rozczarowana :c Szkoda, no. Czy tylko ja mam takie wrażenie?