Yes, we did, Jim.
Trzeci sezon serialu jest nieco inny. Skupia się bardziej na relacjach między bohaterami,
wydarzeniami z ich życia, niż zagadkach kryminalnych. Przyjemnie oglądało się rodzinę
Sherlocka- jego rodziców i Mycrofta, dowiedzieliśmy się o nim dużo więcej, wyjaśniło się też
chyba skąd taka niechęć braci. Ponowne pojawienie się Sherlocka w życiu Johna, ich kłótnie i
bójki były genialne, jednak, mimo że pijani detektywi z Baker Street potrafią wiele wynagrodzić,
"Sherlock" to przede wszystkim kryminał!
Brakowało mi wielkiej zagadki, prawdziwej gry z przestępcami. Magnat medialny? Okropny ze
swoim zwyczajem robienia co mu się żywnie podoba, wykorzystywaniem i szantażowaniem ludzi,
jednak sama "gra" z nim była jakaś niemrawa.
W ostatnim odcinku John mówi do ćpuna, że przyzwyczaił się do wyższej klasy przestępców
("used to a better class of criminal"). Wydaje mi się, że to samo stało się ze mną, przyzwyczaiłam
się do większych zbrodni i ciekawszych spraw. Jak to dobrze, że stary, dobry Jim zdaje się
wracać. Ten to potrafi narobić bałaganu.
Every fairytale needs a good old-fashion villain.
Dokładnie odzwierciedliłaś moje myśli:D Ten sezon był inny, co nie znaczy, że gorszy!!!!
Teraz fani podzielili się na dwa obozy: chcemy, żeby Jim żył i nie chcemy;) Ja osobiście tęsknię za Jimem i chcę by wrócił, mimo, że to odgrzewany kotlet może być... No bo: "Wydaje mi się, że to samo stało się ze mną, przyzwyczaiłam się do większych zbrodni i ciekawszych spraw. Jak to dobrze, że stary, dobry Jim zdaje się wracać. Ten to potrafi narobić bałaganu." - 100% prawda!!!! Jeśli twórcy nie potrafią stworzyć villiana lepszego od Jima (co jest megaaa trudne), niech wróci on, i tyle!!!
Co do jego śmierci, teorii jest milion, jedne bardziej sensowne, inne mniej. A twórcy śmieją się nam teraz w twarz, w dodatku jeszcze 15 grudnia, podczas premiery 1 odcinka, zapewniali wszystkich publicznie, że Jim naprawdę nie żyje... A teraz się okazuje, że narobili takiego bałaganu, że fani nie wiedzą, czy im wierzyć, czy nie... Mnie osobiście "szlag trafia"....
Wiesz.... Wydaje mi się, że Gatiss i Moffat gdyby naprawdę tego chcieli stworzyliby postać milion razy lepszą/straszniejszą od Moriartiego.
Gatiss jest podobno strasznie inteligentny, Moffat ma prawdziwy talent.
Gdyby naprawdę chcieli. Tylko po co??? :D
No tak, masz rację;) Gatiss i Moffat są niesamowici;) Właśnie, po co, skoro Jim jest idealnym villianem;D A słyszałam, że to podobno też zasługa Andrew Scotta, bo pozwolono mu zagrać Moriarty'ego po swojemu;)
Podpisuję się pod Twoim postem obiema rękami. Jestem nieco zawiedzona, że z Sherlocka, wysokiej klasy serialu kryminalnego stał się serial obyczajowy
Niby tak, ale podobno sami Gatiss i Moffat twierdzą, że to nie serial detektywistyczny, tylko serial o detektywie... Ten sezon był inny, ale czuje, że następny też będzie inny - albo wrócą to klimatu 1 i 2, albo będzie coś jeszcze nowego... Zobaczymy;)
Ja też myślę, że teraz znów wróci wartka akcja, bo powrót Moriartego, czy żywego czy w postaci klona/sobowtóra/Bóg wie kogo narobi zamieszania i jak widać było w końcówce ep.3 paniki.
I baaaardzo dobrze xD Tego nam brakowało - zamieszania i paniki :D Moriarty - I miss you;)
Dobry ruch ze strony Gatissa i Moriarty'ego. Otworzyli sobie drogę do kolejnych rewelacyjnych i wgniatających w fotel zagadek, a nam dali następny powód do spekulacji. Mam tylko nadzieję, że to prawdziwy Jim (naprawdę uwielbiam gościa), a nie ktoś, kto jedynie korzysta z wizerunku Moriarty'ego (tego też nie można wykluczyć).
ja tez uwielbiam Jima, niesamowita postać, gdy jest na ekranie, nigdy nie wiadomo co sie zaraz stanie!
Moriarty to kultowy arcyprzeciwnik Sherlocka, Scott zagrał go bardzo, bardzo, bardzo dobrze... pasował do XXI w. i w ogóle... widz miał szansę się z nim zapoznać i w pewnym sensie się do niego przyzwyczaić.
Rozumiem że to pan M. był tym najpotężniejszym przeciwnikiem, ale powiem szczerze że jestem rozczarowana przeciwnikami Sherlocka w sezonie 3. Bardzo liczyłam na Morana (drugi najgroźniejszy w Londynie) i co? Jeden wielki niewypał Nawet nie pamiętam czy miał jakąś kwestię bo cały odcinek przyćmiony był innymi wydarzeniami. W drugim odcinku to już zupełna padaczka... i wielki "medialnie nadmuchany" CAM. Liczyłam na jakiś potencjał a tu co? W sumie jego byt na Sherlockowym padole trwał praktycznie tyle samo co taksiarza ze SIP/SWR. I jego pojawienie i śmierć w sumie niewiele wniosły.
Oczekuję interesującego przeciwnika... jak nie potrafią wykorzystać potencjału innych książkowych pierwowzorów to nie przywrócą Jima do życia, przynajmniej będzie się coś działo.
I dwie obserwacje na koniec:
1. Twórcy nie czytują już Sherlocka tylko Biblię (zmartwychwstania, wskrzeszenia, kuszenia)
2. O ile twórcy czytują Sherlocka wszystko robią na opak niż w oryginale (Rache - zemsta, a nie Rachel, ktoś był kobietą - jest facetem, kogoś zabili - ktoś żyje, itp.) Więc kto wie...