Ja jestem zły, jestem okropnie wku*wiony wręcz n ten sezon. Trzeci odcinek przez lwią część zapowiadał się magicznie, aż do końcówki. Sherlock przegrał ... śmiech na sali, przegrał z człowiekiem o cudownej pamięci, a udało mu się przechytrzyć geniusza zła M. I co zrobił. A nic zastrzelił go. Brawo scenarzyści, brawo panie reżyserze, brawo. Cudowny finał nie ma to tamto. Sherlock z łowcy kryminalistów staje się jednym z nim, jaka go za to czeka kara? 5 minutowy lot samolotem. A dlaczegoż ? Bo M najwidoczniej pomimo braku sporej ilości tkanki mózgowej ma się świetnie i biega na wolności szczęśliwy jak nigdy. Debilizm, goni debilizm, ten cudowny serial z oceny 10 spadł u mnie do 7, przez jeden sezon ! Czekałem tyle na te odcinki, nie spodziewałem się aż takie zawodu. Ta ilosć papki i fan serwisu, bredni i bzdet byle zadowolić życzenia piszczących fanek jest nie wyobrażalna. Chyba wiem za co tak ludzie lubią tego reżysera, spełnia najdurniejsze sny z tumblr... chranić to, jesli na początku 4 sezonu M będzie faktycznie żywy, a nie tylko ktoś się pod niego podszywał, to dla mnie Sherlock skończył się wtedy gdy ten skoczył z dachu i rozwalił sobie łeb o chodnik.
Jeśli inni się cieszą ok :) gracje dla nich będą mieli więcej, ja póki co zawiedziony pasuję i idę do łóżka z gorzkim żalem w sercu.
Skad wiesz, ze M (jak go nazywasz) ma sie dobrze? Bo fota? :) A potem sie dziwisz, ze serial spada u ciebie z ocena, skoro taki naiwny jestes.
Naiwny heh :P Czytałeś co napisalem ? Serial spadł za zrobienie z Sherlocka mordercy i kryminalisty, do tego nieudacznika.
Co do M napisałem coś takiego zacytuję i wyróżnię : ", jesli na początku 4 sezonu M będzie faktycznie żywy, a nie tylko ktoś się pod niego podszywał, to dla mnie Sherlock skończył się wtedy gdy ten skoczył z dachu i rozwalił sobie łeb o chodnik." koniec cytowania siebie
Przez zabicie Magnussena spełnił swój "last vow" czyli przysięgę o chronieniu Mary, Johna i i ch dziecka. Gdyby go zostawił, po paru minutach pani Watson by nie żyła.
JEGO BRAT TO BRYTYJSKI RZĄD DOSTAŁ ZGŁAGODZONA KARĘ ALE KARĘ DOSTAŁ. domniemany powrót Moriatego ją skrócił
dla mnie odcinek się skończył, kiedy okazało się, że Mary ma zamiar odstrzelić Magnussenowi łeb. choć czytałam różne teorie, co do tego odcinka to i tak... żałuję, że w ogóle widziałam.
No dobra, ale "A dlaczegoż ? Bo M najwidoczniej pomimo braku sporej ilości tkanki mózgowej ma się świetnie i biega na wolności szczęśliwy jak nigdy. Debilizm, goni debilizm, ten cudowny serial z oceny 10 spadł u mnie do 7" po co w takim razie takie teksty? Insynuujesz pewne rzeczy, wielce krytykujesz, a potem w to nie wierzysz i masz nadzieje na cos innego. Po prostu mowie, ze nie nalezy wysnuwac zadnych teorii na te chwile i sie wstrzymac z takimi opiniami, bo w 4 sezonie moze sie okazac zupelnie co innego.
Oj tam, oj tam. Nie jest tak źle, ja się na tym sezonie i na finale bawiłam doskonale :)
"chranić to, jesli na początku 4 sezonu M będzie faktycznie żywy, a nie tylko ktoś się pod niego podszywał, to dla mnie Sherlock skończył się wtedy gdy ten skoczył z dachu i rozwalił sobie łeb o chodnik. "
tu się zgodzę. Nie żebym posunęła się do drastycznych rozwiązań z porzuceniem Szerloka, ale dziwnie będzie mi się oglądać telenowelę meksykańską z powrotami bohaterów z zaświatów. Poza tym nigdy nie lubiłam M i nie chcę go znowu oglądać, o wiele bardziej podszedł mi Magnussen.
Finał powinien skończyć się w momencie odlotu Szerloka. M popsuł mój serialowy błogostan.
A dla mnie to akurat było świetne. Sherlock wybierający najprostsze rozwiązanie. Chociaż liczyłam na to że właśnie odcinek będzie o tym że nie dotrzyma przysięgi i Mary wraz z dzieciakiem zginą, to tak prosta rzecz (zgodna z resztą w dużej mierze z kanonem, więc nie marudź) uratowała sprawę i poczekam na śmierć Mary do następnego sezonu.
Z tworzeniem serialu pod piszczące fanki akurat się nie zgadzam, mam raczej wrażenie, że wizje fanów i tfurców coraz bardziej się rozchodzą. Ślub Johna, dziecko (wtf?), brak śmierci Mary, zbyt emocjonalny Sherlock, popadanie raz w komedię, raz w melodramat... Nie wydaje mi się, że chce tego zbyt wielu fanów. W każdym razie bardzo dużo jest opinii krytycznych.
Zgadzam się z niewykorzystanym potencjałem Magnussena - i aktor i postać mogli sporo namieszać, było kilka scen zdecydowanie creepy, sądziłam, że Charles Augustus potrząśnie i serialem i Sherlockiem jeszcze bardziej niż Moriarty. Sherlock strzelający mu w łeb, to wpadka fabularna - prymitywne, mało finezyjne, nie-intelektualne, kompletnie nie-sherlockowe zagranie. To i romanse z druhną każą mi się martwić, czy czasem nie zaczyna się wielkie psucie jednego z najgenialniejszych bohaterów filmowych.
Jima M. bardzo lubię, ale jeśli okaże się, że jednak żyje, to sorry Moffat, idź się leczyć na głowę. Sam Moffat się śmiał, że to by było "Oh, you were faking your death? I was faking too". Mam nadzieję, że twórcy okażą rozsądek i to będzie tylko ktoś podszywający się pod Moriarty'ego.
Żadnego zaskoczenia... Prawie od samego początku wiedziałem że nie ma żadnych tajemniczych akt na każdego, po scenie w restauracji to było już pewne, a Sherlock do końca się nie domyślił, do tego zabawy z laptopem, który miał niby uratować Mary. 3 sezon wg. mnie najsłabszy ale i tak świetnie się bawiłem tylko końcówka strasznie nijaka. No i nie dojdzie do 'wschodniej misji' Sherlocka w Polsce ;D
okej, rozumiem twoje rozczarowanie, ale mozna pomyslec tak:
Magnussen powiedział, ze media maja największa siłe, wiec Sherlock to wykorzystał z tym podrobieniem tego M na koncu, zeby mogl wrocic i udawac, ze on zyje (ten M) oraz poszukiwać go.
a o wszystkim wiedzial jego brat, ktory pomógł Sherlockowi w realizacji tej "reklamy"
to jest moja wersja tego ;]
tyle że ja nie mam problemów z tym udawanym M dopóki to będzie udawany M. Ja mam gigantyczny problem z Sherlockiem który rozwiązuje sprawę strzelając kolesiowi w łeb. Gdyby pokonał Magnussena za pomocą swojej mózgownicy a potem go zastrzelił bo uznał by go za złego aż nadto albo cokolwiek nie miał bym z tym problemu najmniejszego :)
Dla mnie mogliby zrobić cały nowy 3 sezon, a ten byśmy wymazali z pamięci, udawali że tego nigdy nie widzieliśmy i po sprawie :) Mnie zdenerwowała Mary i jej zmiana (wiem, że sama Mary musi byc, ale nie musi byc jakąś agentką czy Bóg wie kim), scena pożegnania z Sherlockiem i Johnem, wgl cały ostatni odcinek. Czekam na 4 sezon może się zrehabilitują.
Chyba przesadzacie, odcinek jest w sumie logiczny. Wg założeń Sherlok nie jest "zwykłym" człowiekiem tylko bratem persony dowodzącej całością "służb" Jej Królewskiej Mości, zatem agentem bardzo wysoko w hierarchii. W takiej sytuacji jest poniekąd wyjęty z pod prawa. Starszy brat, wiadomo, nadal twardą ręką "wychowuje" Sherloka i jako człowiek pryncypialny nie toleruje buntu (co ma być wyrazem patologicznej braterskiej miłości. Mycroft celowo go hamuje przed zbytnim spoufaleniem z obcym im (braciom Holmes) światem (względnie) "normalnych" który symbolizują przyjaciele S. Robi to z zazdrości, jako że prawdopodobnie nie stać go nawet na taką "integrację" ludźmi jakiej dokonał Sherlok. Duża część odcinka przeto to bunt Sherloka, który będąc mniej opanowanym niż Mycroft (który góruje intelektualnie nad S.) raz po raz "oszukuje" w grze (podanie herbatki to też taki wybieg). Poza tym chce rozwikłać drażniącą go zagadkę (której na dodatek zabronił mu Mycroft co zadziałało jak płachta na byka). Oczywiście początkowo nie planuje morderstwa, niemniej z czasem pojawi się problem z Johnem (i Mary), którym jak wiadomo S. złożył przyjacielski ślub i którą to przysięgę po prostu wypełnia. Tytuł odcinka to "His last Voe" czyli Jego ostatnia przysięga i jej dopełnienie jest kluczowe dla interpretacji odcinka. W czym problem. Magnussen był pałacem, pałac zagrażał Johnowi, przeto Sherlok kropnął Magnussena, a Mycroft się wkurzył i postanowił się zemści, potem sobie przeanalizował, że bez Sherloka z nikim nie pogada, a że pojawił się pretekst (którego szczegółów zresztą nie znamy) to z niego skorzystał.
Wy chyba macie za duże oczekiwania. Po co tyle analizować i tak każdy ma własne wyobrażenie, lepiej pooglądać, pokiwać głową i cieszyć się chwilą i odcinkiem.
lubię ten serial że pomimo faktu przeniesienia akcji do czasów współczesnych trzyma się wiernie swojego pierwowzoru, w którym sherlock nie był rzezimieszkiem który bezmózgo dawał się łapać swoim przeciwnikom w pułapkę i odstrzeliwał ich jak kaczki :) nie mam problemu z zabiciem magnusena, mam problem z rozwiązaniem problemu poprzez zamordowanie go :)
Ale co biedny widz może zrobić :) tylko czekać na nowy sezon. Szczerze powiem po przemyśleniu też uważam, że końcówka powinna być bardziej rozbudowana np Sherlok we więźniu wariuje z braku stymulantów. A co do Morirartego to jeszcze nie wiadomo o co we wszystkim będzie chodziło przecież.
pytanie ile tym razem przyjdzie nam czekać :) siedzę na wyspach to śledzę BBC na bierząco ale póki co cicho ... wszyscy robią w gacie na widok Who póki co :)
To czekanie to naprawdę ponury żart i tak mało odcinków. Ja początkowo kiedy pisali w programie, że 2 seria nie mogłam zrozumieć jak 2 skoro pierwsza to tylko kilka odcinków, nie mogłam przyjąć do wiadomości tak krótkiego serialu z przyzwyczajenia do tasiemców :)...Przecież w tym tempie to S. pójdzie na emeryturę wkrótce, a na pewno Mycroft :)
Z braku laku oglądam obrazki z Sherlokiem ze śmiesznymi podpisami typu: "My shirt would look better on your bedroom floor? I don't understand how soo?" albo "Nudzi mi się John -S., To rozbierz się i popilnuj ciuchów-J. (tutaj orazek z Sherlokiem w prześcieradle z Buckingham Palace), To niiie działa!!! S."
Wiesz, fakt, że Goofy zawsze ratuje Mickey'go z opałów nie oznacza, że w filmach dla starszej widowni wszystko się toczy wg tego samego utartego schematu. To nie jest film o Supermanie, a zresztą i ten czasami dostawał bęcki.
Słabości nieomylnego Sherlocka sprawiają, ze że ten serial jest lepszy niż wszystkie inne tego rodzaju. Może i tobie podobają się tylko te filmy, które już widziałeś, ja, jeżeli twórcy uda się mnie zaskoczyć, uznaję film czy serial za co najmniej bardzo dobry. A duże uparte dziecko, jakim jest Sherlock BBC jak nie może wygrać słownie, to strzela. Dzieci tak mają. Jak ktoś wcześniej napisał, dla niego najważniejsze było, żeby dotrzymać danego słowa. Konsekwentnie miał gdzieś konsekwencje i co inni o nim pomyślą. Znał już tajemnicę Magnussena, więc cała reszta go kompletnie nie obchodziła.
Zauważyłam pewną prawidłowość. Krytykanci ewidentnej oryginalności tego serialu są ludźmi, którzy życie znając tylko z seriali i filmów, uznają się za znawców ogólnych i tupią nóżkami, jeżeli coś nie idzie wg utartych rozwiązań. I mają pretensje do scenarzystów, kiedy prowadzą postać tak, jak od początku chcieli ją stworzyć. To dziwne dla mnie, bo skoro wszystko ma się tak samo kończyć, to po co tracić czas na oglądanie? Sherlocka stworzyli socjopatą. A kto przewidzi zachowania socjopaty? Gdyby był przewidywalny nie zasługiwałby na to miano przecież...
zgoda w 100%
już tu pisałem że kulka w łeb to nie styl Sherlocka , jego siła to spryt, inteligencja , wiedza , Magnussem właśnie go tymi cechami pokonał a durny reżyser jak to angol wymyślił dla "swojego" takie durne zakończenie kulka w łeb i dobrze zauważyłeś 5 minut lot samolotem to kara za to
myślałem że dalszy ciąg pojedynku z Magnusenem zostanie przeniesiony na 4 sezon po tym jak u widziałem minę Sherlocka który wyglądał jak zbity pies i w 4 sezonie znajdzie sposób na Magnusena , a tu znalazł sposób już w 3 sezonie prymitywny i słaby , to może wszystkich którzy będą lepsi będzie zabijał