Serial jest dosyć ciekawy. Gra aktorska Benedicta Cumberbatcha rewelacyjna, Freeman też dobrze ale cała reszta to tatalna porażka. Aktorstwo leży i kwiczy w tym serialu, Pan Andrew Scott w roli Jim Moriarty to dosłownie pomyłka. Dawno nie widziałem tak beznadziejnego aktorstwa, jakies tam goscinne postacie jeszcze zrozumie ale zły charakter powinnien być znacznie lepszy bo Andrew Scott to chyba aktor klasy B, sam bym lepiej zagrał tą rolę.
Kompromitują się chyba Ci co daja nagrody takim aktorom jak i Ci, którzy uważają, że to dobrze zagrana rola.
I ten jego irytujący głosik, totalna tragedia.
http://www.youtube.com/watch?v=pOGXSFK3Xsw
Oczywiście . Ty znasz się na aspektach filmu lepiej niż scenarzyści, reżyserzy i wybitni aktorzy, którzy od lat tworzą najlepsze brytyjskie produkcje. To ma sens. Ty masz rację, a oni się kompromitują. Gratuluję tupetu i zapatrzenia w siebie.
Zapatrzenia w siebie? Widzę, że nawet nie wiesz o czym piszesz. BATFA to rzeczywiscie tacy wybitni ludzie, że tylko im się kłaniać.
Jeżeli ktos po obejrzeniu tego linku wyżej dalej sądzi, że ten aktor zagrał bardzo dobrze na miarę nagrody filmowej to lepeij niech przestanie oglądać filmy i zacznie lepiej czytać książki bo mało wie na temat filmów. Nazywanie tego dobrym aktorstwem to herezja i taka osoba powinna zostać spalona na stosie za takie bluźnierstwa.
Ocenianie roli po jednej scenie?
Na początku też mnie odrzucił ale po 2x03 stwierdziłem że pasował do tej roli idealnie, to po prostu nie jest książkowy Moriarty, spokojny i opanowany tylko ekstrawertyczny psychopata.
Miałem dokładnie to samo - na początku też mnie odrzuciła ta kreacja Moriarty'iego a z biegiem czasu stwierdziłem, że zajedwabisty pomysł mieli na serialowego Moriarty'ego, zajedwabisty.
no proszę :) podobnie
przekonałam się z czasem - od ostrożnej niechęci do zachwytu
OK, nie wiedziałem, że bluźnię i głoszę herezje... Dziękuję za uświadomienie....
A czy w całej swej wspaniałomyślności i gargantuicznych wręcz rozmiarów nieomylności mógłbyś zaproponować mi, nędznemu heretykowi, gatunek drewna na stos, na którym moje bluźniercze szczątki spalone zostaną? Tylko się pospiesz, bo niegodny jestem stąpać po tym łez padole...
Jak ja śmiałem twierdzić, że Scott jest świetny jako Moriarty? I jak mogłem oblicze Andrzeja ustawić jako swój awatar na kilku forach??? Niechybnie czeka mnie wieczne potępienie...
Zamiast wspinać się na szczyty własnego nadęcia trzeba było iść na casting, skoro zagrałbyś to lepiej.
Mówiąc, że Scott to aktor klasy b robisz z siebie albo trolla albo głupka. Sam się zdefiniuj.
2 sprawy - po pierwsze dla mnie Scott zagrał świetnie. A po drugie - kardrig - zawsze wkurzają mnie takie argumenty w stylu "co Ty osiągnąłeś, że krytykujesz", "na pewno zrobiłbyś to lepiej, haha" i tym podobne. Jeżeli autor nie jest aktorem, nie musi chodzić na castingi, ale za to ma prawo do krytyki gry aktorów, szczególnie na forum filmowym.
Ej kolego, to on napisał, że zagrałby to lepiej, a nie ja. Ja tylko napisałem, ze skoro tak twierdzi to mógł iść na casting:) Nie wiem wiec o co masz pretensje do mnie. Pozdrawiam.
ps. I pisząc o szczytach jego nadęcia miałem na myśli zdanie, które on sam napisał : "Scott to chyba aktor klasy B, sam bym lepiej zagrał tą rolę". Nie zarzucaj więc mi, że to cie wkurza, bo nie ja to napisałem. Czytaj całość wypowiedzi w wątku, unikniesz w ten sposób nieporozumień.
Każdy ma oczywiście swoje gusta. Osobiście podobał mi się Moriarty scharakteryzowany przez tworców i pana Scotta i wiem, że nie tylko mi, ale sądzenie przez to ogólnikowo, że każdy powinien myśleć tak jak ty i cała reszta "powinna zostać spalona na stosie" to trochę przesada.
Polecam dyskutować konstruktywnie :)
Scena na basenie, którą przywołałeś linkiem, powstała w zasadzie dzięki talentowi Andrew Scotta :-) Wspomina o tym w jednym z ostatnich wywiadów Steven Moffat. W "The Great Game" początkowo Moriarty miał się pojawić tylko jako Gay Jim. Twórcy serialu chcieli być jednak pewni, że wybrany aktor potrafi zagrać równie dobrze Moriarty'ego. Wobec czego, na potrzeby castingu, Moffat napisał "najbardziej zakręconą scenę, jaką kiedykolwiek popełnił jakikolwiek scenarzysta", z kwestiami typu “I would burn the heart out of you!”. Moffat i Gatiss już zastanawiali się, czy ktoś jest w stanie "ten szit" przekonująco zagrać. "I wtedy pojawił się Andrew i to mu się udało, był cudowny", a scenę ostatecznie włączono do odcinka.
A ja uwielbiam Scotta i Moriarty'ego, genialny aktor i genialna postać, stawiam go na równi z Sherlockiem Bena :) Reszta została już powiedziana ;)
Mi też na początku średnio podobał się Moriarty Scotta, ale jakoś się przyzwyczaiłam i przekonałam :)
Moim zdaniem nie tylko Sherlock i John są dobrze zagrani. A co z pozostałymi? Mycroft i Magnussen to bardzo dobre role, a i pozostali tez nie wypadają źle (np. Lestrade, pani Hudson).
Aktorstwo w tym serialu jest dobre, w większości wypadków bardzo dobre, a w porywach genialne. Jim Moriarty to jeden z tych porywów genialności jeśli chodzi o zagranie postaci przez aktora : )
btw. szerzę herezję, spalcie mnie na stosie xd
Benedict genialny, ale o za sukces całego serialu odpowiadają właśnie postacie drugoplanowe: wspaniała pani Hudson, Mycroft i Lestrade z tą ich miną o-jezu-musze--znosić-sherlocka-bo-jest-genialny i właśnie Moriarty - zagrany po prostu idealnie !!! Szalony, genialny, cwany i znowu szalony. Odcinek 2, sezon 3 - mistrzostwo !!! :D
To zalezy, komu sie taki Morirarty podoba. Jednych przekona, drugich nie - zdazylam zauwazyc, ze gra Scotta jako Moriarty'ego jest dosc... kontrowersyjna, bo ile ludzi, tyle zdan. Mnie przekonal, ale moge mu zarzucic tylko jedna rzecz - nie jest przerazajacy. Szalony, nieprzewidywalny i nieobliczalny - tak. Wzbudzajacy strach? Nie. I tego sie wlasnie Scottowi nie udalo odtworzyc. A szkoda, bo Moriarty bylby wtedy naprawde swietnym przeciwnikiem dla Sherlocka, tymczasem tu jest wciaz nieco z tylu, bo Cumberbatch kradnie serial dla siebie.
Ale to tylko moje zdanie :)
Mnie przeraża... bo jak dla mnie to połączenie tych trzech cech: szalony + nieprzewidywalny + nieobliczalny = przerażający...
Szczególnie w niektórych scenach z Sherlockiem (gdy Moriarty ma taką spokojną twarz) to mam wrażenie, że Scott podobnie jak A. Hopkins w Hannibalu wgryzie mu się w twarz czy coś w tym stylu :D
Takie są moje odczucia.. :P
Ja po Morirartym jako wrogu Sherlocka oczekiwalabym takich uczuc jak po ogladaniu Ledgera w roli Jokera w Mrocznym Rycerzu - szalenstwo polaczone z chora wyobraznia dajace obraz przerazajacego swira. Niestety gdzie tam gra Andrew do Ledgera...
Z graniem "tych zlych" jest tak, ze nie zawsze trafi sie aktor, ktory pokaze nam zlego bohatera, tylko z jego gry wyjdzie... taki zly gosc, ale nie do konca wzbudzajacy negatywne emocje u widzow. Przyklad? Tom Hiddleston jako Loki. Niby glowny antagonista Thora, zly gosc, ale Tom zagral go w taki sposob, ze nie dosc, ze Loki zyskal wieksza sympatie niz Thor (szczegolnie u damskiej czesci widowni), to jeszcze w 2 cz. Mroczny Swiat az sie szkoda robilo, gdy zginal. Nie wiem, czy Tom tak gra, czy moze taki od poczatku byl jego pomysl na te postac, ale widac tu, ze granie zlych bohaterow wychodzi roznie i nie zawsze mamy obraz demonicznego kryminalisty, ktory automatycznie wzbudza w widzu odruch wsadzenia takiego za kratki.
ee tam, na necie juz od listopada dostepny ;)
Dobra, zartowalam, lapie o co chodzi ;)
wg mnie Andrew nadał Moriarty'emu ciekawego charakteru. Czarne charaktery z reguły są odegrane poważnie i jako "siejące postrach" wśród otoczenia jednak Moriarty grany przez Scotta na takiego nie wygląda, jest on bardziej cwanym psychopatą który lubi "bawić" się wszystkim i z wszystkimi. To mi się właśnie podoba w postaci wykreowanej przez Andrew.
Zgadzam się. Gdy Scott grał tak jak Ledger, musiałby ze śmiechem na ustach wbić komuś ołówek w oko itp. Takie działanie było charakterystyczne dla Jokera, ale raczej nie pasuje do tego serialu. Właśnie to szaleństwo na spokojnie sprawia, że postać jest ciekawa. A czy musi być przerażająca? W tym się nie zgadzam.
Myślę, że jak Metropholis napisała, to już chyba postrzeganie postaci przez każdego z nas - ja bym się nie zgodził z w/w użytkowniczką i napisał jak ryjex, że właśnie to szaleństwo + inteligencja Moriarty'iego czynią z niego osobnik przerażający. Czasami nie wiedziałem, co mu strzeli do głowy albo co W OGÓLE mu siedzi w głowie - scena końcowa w 3 odcinku 2 sezonu jest jednym z przykładów xd
Nie chodzilo mi, by Morirarty zachowywal sie jak Joker, tylko aby jego zachowanie (jakiekolwiek by nie bylo - to juz zalezy od interpretacji postaci przez aktora) wzbudzalo te same uczucia co podczas ogladania zmierzen Jokera z Batmanem. Niesamowity seans. Ale to zmienia faktu, ze lda mnie Moriarty jest na tyle ciekawa postacia, ze ucieszylabym sie na jego potencjalny powrot - w koncu to jedyny wrog godny Sherlocka, moim zdaniem, nie zadny tam Magnussen ;)