Bez obrazy dla fanów tytułowego detektywa, ale postać Sherlocka w książkach i adaptacjach filmowych nigdy mi się nie podobała. I nie wiem, czy to genialny scenariusz, czy fenomenalne aktorstwo Benedicta Cumberbatcha, ale nowy Sherlock mnie po prostu oczarował. Rzeczywiście genialny, niezwykle przekonywujący i przyciągający uwagę nowy Sherlock pozostawił swoje biedne wcielenia daleko w tyle (Sherlock z Elementary ślęczy na samiutkim końcu). Inne postacie, takie jak Watson czy Lestrade nareszcie nabrały barw i zyskały na znaczeniu, nie będąc już jedynie tłem dla samego detektywa z czapeczką. Jim Moriarty w ogóle nie kojarzy mi się z innymi Moriarty`mi i innych źródeł, co w tym przypadku jest wielkim plusem. Niebezpieczny psychopata-geniusz robi furorę na scenie i, mimo iż jego tożsamość poznajemy dość szybko, pozostaje on nieuchwytny przez długi czas, robiąc sporo zamieszania. Dokładnie czegoś takiego oczekiwałem po genialnym wrogu geniusza. Fabuła ma swoje wzloty i upadki, nigdy jednak nie schodzi do poziomu przeciętnej. Chyba nie muszę pisać, że polecam ten serial z całego serca. Polecam też obejrzeć wszystkie odcinki od początku. Mówię (czy tam piszę) serio, ten serial jest tak dobry, że mimo iż nigdy nie byłem wielkim fanem kryminałów, zdecydowanie jestem, byłem i będę wielkim fanem fantasy, to moim ulubionym serialem nie jest Gra o Tron, a Sherlock. Czy muszę pisać coś więcej?