Otoz to , czy aby napewno? ciezko mi zrozumiec ten wielki master plan , cale to planowanie (
porwanie i proba spalenia Johna aby sprawdzic przywiazanie Sherlock a nastepnie
szantazowanie Mary ( swoja droga skoro wiedzial kim ona jest to czy nie powinien zalatwic sobie
ochrony? przeciez prawie go zabila ) tylko po to aby wsadzic Sherlocka za kratki?
przeciez od poczatku wiedzial , ze nie dostanie tajemnic Mycrofta ( pozatym lol zabieranie laptopa
ze scisle tajnymi informacjami na rodzinna kolacje) wiec po co to wszystko?
nawet jesli Sherlock poszedlby do wiezienia ( co wcale nie jes takie oczywiste , w koncu Watson
ktory rowniez w tym uczesniczyl wyszedl bez szwanku) to co mialby z tego Magnusson? przeciez
ani Sherlock ani nawet Mycroft specjalnie z nim nie wojowali ( sam Mycroft mowil ze Magnusson
im nie przeszkadza)
no chyba ze caly plan opieral sie na tym , ze wielki zloczynca chcial sie pochwalic ze ma
wszystkie tajemnice w glowie ( czym sam podpisal na siebei wyrok smierci)
zreszta jak sie teraz zastanowilem to Magnusson nawet nie dal znac Sherlockowi czy Watsonowi o niczym co sugerowaloby tozsamosc Mary , ergo albo liczyl na super przypadek albo tak starannie wszystko zaplanowal ( poczawszy od tego ze wynajeto Sherlocka do tego zlecenia , przewidzial tez ze Sherlock bedzie udawal narkomana i co wiecej przewidzial kiedy sasiad Watsonow postanowi se zacpac ( oczywiscie przewidzial ze zrobi to w tym samym miejscu co Sherlock) aby Sherlock dokladnie w tym konkretnym momencie przestal udawac cpuna , wrocil do sledztwa i w idealnej sekundzie trafil na Mary probojaca zabic Magnussona
coz jak dla mnie naciagane co jeszcze bardziej pokazuje ze ten wielki plan wielkiego zloczyncy nie trzyma sie kupy
Sam Magnussen uznał, że nic nie knuje, więc nie było żadnego planu. Chciał popstrykać sobie ludzi :)
>>Chciał popstrykać sobie ludzi :)
Chyba tak.
Bo ja też żadnego sensu w jego postepowaniu nie widzę.
Zresztą cały odcinek był jakiś dziwny,chaotyczny i bez sensu.