Wyczytałam interesującą teorię, że Mycroft od samego początku serialu pracuje dla Moriarty'ego. Co sądzicie? ;)
Nie sądze, żeby osoba tak wpływowa jak Mycroft pracowała dla Moriartego. Nie rozumiem w jakim celu. Dla kasy? Tego chyba panu Holmesowi nie brakowało. :)) Tak czy inaczej ciekawa teoria, biorąc pod uwagę że tych panów łączyły wspólne interesy.
Raczej przez obsesję Moriarty'ego i pressure point Mycrofta, którym jest Sherlock ;) tak przynajmniej twierdzi pani, która opracowała teorię :)
Ale to by znaczyło, że Moriarty jest większym geniuszem niż Mycroft (?!). Poza tym wydaje mi się prawdopodobne, że Mycroft wykorzystywał Jima, więc czy w druga stronę to by przeszło...?
Ok, no więc najpierw zakładamy, że Moriarty nie kłamał w kwestii tortur i wymiany informacji z Mycroftem (za czym przemawia scena po postrzale Sherlocka). A to oznacza, że bracia byli w stanie go przechytrzyć, czyli byli sprytniejsi. Więc jeśli Moriarty był w stanie w znaczący sposób kontrolować Mycrofta (i nie mówię tu o byle szantażu podstarzałej prostytutki s-m), to musiałby być jeszcze przebieglejszy, a zatem genialniejszy... czy coś takiego ^^
A tak z innej beczki (bo nie pamiętam jużtóry to był temat...) Kwestia traumatycznego dzieciństwa i domniemanego 3 brata Holmes - cóż, twórcy raczej trzymają się opowiadan, a nie spin-offów. I mi ta opowieść o zbrodniach w dziecięctwie absolutnie nie pasuje... A gdzie Mycroft coś mówił o 3 bracie?
Z tego co pamiętam to Mycroft opowiadał o torturowaniu Moriarty'ego, żeby wyciągnąć od niego informację, i mówił to Johnowi. Ja myślę tak:
Mycroft oczywiście nie chce, żeby ktokolwiek się dowiedział o tym, że Moriarty ma go pod kluczem (ze względu na Sherlocka). Mycroft nie współpracuje z Jimem dobrowolnie - Jim może równie dobrze kazać mu pracować dla siebie, bo inaczej zabije jego młodszego brata (wiemy, że Mycroftowi solidnie i szczerze zależy na bracie, jest jego pressure point).
Jim obsesyjnie myśli o Sherlocku. Wymyślił sobie na swoje potrzeby kod komputerowy, żeby Sherlocka zmylić (to jest dłuższy koncept, a mi naprawdę nie chce się pisać całej teorii o fałszywym samobójstwie, tym, że wcześniej nawet niż Sherlock zaplanował swoją śmierć itd), a od Mycrofta dostać informacje o życiu Sherlocka (z tego powodu, żeby skorumpować jego image jak wiadomo i zmusić do wystąpienia przed sobą, były trzy drogi jak mogła się potoczyć konwersacja na dachu i Moriarty wszystko to przemyślał - racja, jest geniuszem. No i oprócz tego, żeby wiedzieć o swoim ukochanym Sherlu jak najwięcej przez swoją obsesję :D).
Podsumowując, według mnie Mycroft wymyślił historię z torturowaniem, żeby zatuszować część swojej winy i oczywiście to, że pracuje dla Moriarty'ego. Wystarczy spojrzeć na jego minę, kiedy John mówi mu "Co, wychodziliście sobie na kawkę, ty i Jim?". Jest to mina człowieka, który usiłuję ukryć "tak, masz rację i wstyd mi za to".
W kanonie ACD czy w serialu? Mycroft wspomina o bracie w końcówce ostatniego odcinka 3-go sezonu, w scenie po zastrzeleniu Magnussena i przed pożegnaniem na lotnisku. Mówi o Sherlocku i o tej misji samobójczej, na którą go wysyła w pewnym momencie mówi "You know what happened to the other one". Czyli jest trzeci brat ...albo był? ;)
A sorry, na kwestię 3 brata to odpowiedziałam w innym wątku, już po ponownym obejrzeniu końcówki. znalazłam, potwierdzam ^^ tylko co się z nim stało? (może tu będzie nasz wątek?)
Powiem tak - tu mozna wymyślać scenariusze, a groda jest tak otwarta, że tu cuda wianki można zrobić (ja np. lubię myśleć, że Jim musiał sfingowac swoją śmierć, żeby uciec przed 3 Holmesem). Ale skupmy się na tym, co wiemy NA PEWNO, bez wymyślania nowych wątków.
Otóż Jim na bank był torturowany, bo kiedy Sherlocka postrzelili, to wyobraził sobie zakutego Jima w psychiatryku i pytał o ból. A jedyna okoliczność bólu, o jakej wiemy, to właśnie torutury. Więc musimy uznać, że Jim był torturowany i Sherlock o tym wiedział. Gdzie była ta scena, kiedy Mycroft mówił z Johnem? Nie kojarzę adresu...
Promo sezonu 4 - fanowskie, ale skąd wzięli ujęcia?! Kim jest ta ładna laska?!
Tak, niech to będzie nasz własny osobisty wątek :D
Ja po prostu bawię się w interpretację :) szczególnie po tym, że twórcy nie boją się wizualnie kłamać, co widać w the Empty Hearse kiedy prezentują fałszywe teorie na temat śmierci Sherlocka :)
Ja to widzę troszkę inaczej - Jim w pałacu umysłu Sherlocka zakuty jest w łańcuchy, bo Sherlock się go boi (co widać w the Hounds of Baskerville, kiedy pod ponownym działaniem gazu H.O.U.N.D. Sherlock widzi swojego najgorszego wroga w doktorze Franklandzie). A pyta go o ból, według mnie, emocjonalny (biorąc pod uwagę, że gdy Sherlock upada Jim wymienia jedynie powody cierpienia emocjonalnego, tj złamane serce, uczucie straty, itp), ponieważ widzi jak bardzo wyprany z uczuć jest Jim i chce wiedzieć jak on to robi, jak się od czuć odciąć. Bo przez Johna zapomniał.
Ta scena była w TRF - kiedy John przychodzi do Mycrofta zdenerwowany, że w artykule oczerniającym Sherlocka jest pełno wzmianek o jego wczesnym życiu prywatnym i chce dowiedzieć się, dlaczego Mycroft to zrobił. Także Sherlock równie dobrze może nie mieć pojęcia o tym, że Jim był torturowany - nie pokazano nam sceny jak John mówi o jego rozmowie z Mycroftem Sherlockowi :)
Co do promo 4 - które? Bo z tego co słyszałam są chyba dwa, a widziałam tylko jedno. I są tam tylko Molly, Irene i Mary z dziewczyn :) (to to z muzyką Everybody Wants to Rule the World od LORDE). A fragmenty wzięli z innych filmów, w których ci aktory grali, bo obviously nie grają tylko w Sherlocku. Amanda Abbington na przykład (pani, co gra Mary) grała wcześniej z Martinem Freemanem w innym filmie, dużo wcześniej :)
Wiesz co, nie wiem, który to jest, jest tu wysoko temat z linkiem (ten pierwszy link). I jest tam jakaś brunetka związana różowym szalem...
Mówisz, że sie go boi - myślę, że gdyby tak było, to byliby oddzieleni kratami. A oni są obok siebie. I dlaczego Jim jest w kaftanie, a nie typowo w krawacie w czaszki? Skąd mu się to wzięło? Przecież bardziej przekonująco by wyglądał w gajerku...
Co do RTF - obejrzę w najbliższym czasie i się rozmówimy, bo muszę się przy tym skupić na czymś innym niż Sh ;)
Nie należy zapominać, że nie jest to tylko Jim, który się usadził w jego głowie, tylko Jim stworzony w pałacu umysłu przez sherlockowe emocje, doświadczenia i odczucia z nim związane. Tak jak powiedziałam - wiadomo, że się boi Jima, kiedy widzi jego twarz będąc wystawionym na działanie gazu H.O.U.N.D :)
Ja myślę, że jak się bardzo kogoś boisz to wolisz widzieć go przykutego kajdanami do ściany i w kaftanie bezpieczeństwa (takie osobiste odczucia, za kratami to jednak pozostawia mojemu strachowi za dużo ruchu mimo wszystko). Zresztą Sherlock był w tej scenie w cierpieniu emocjonalnym i fizycznym, jako że go postrzelono, może dlatego jego podświadomość 'pozwoliła' Jimowi podejść do niego bliżej??
Ja też nie powinnam tak skupiać się na SH, bo mam maturę i dyplom na głowie, ale wieczorami to jest silniejsze ode mnie :D
Uuu, to po maturze ;) jakbyś nie miała kiedy zdawać... doprawdy...
Ale zobacz, Jim ma pomóc Sherlockowi z odczuwaniem bólu fizycznego (stwierdzono to wprost!), a Sh najwyraźniej wiedział, że Jim był torturowany i znosił ból wystarczająco, by nie oszaleć.
A dopiero kiedy Sherly czuje, że odchodzi, to Jim się nad nim znęca.
Co do kaftana - każda z nas ma swoja wersję i ich się trzymamy xD
Btw - kiedy Jim mówi, kto będzie po nim płakał, kto jest miedzy Mrs. Hudson i Irene... napisy to pomijają, a ja wciąż słyszę "nanny"...
Prawda jest taka, że cała scena w pałacu umysłu może być interpretowana na miliard sposobów i równie dobrze każdy może mieć swoją własną interpretację.
Mary w białej sukni strzelająca do Sherlocka na przykład. Dlaczego nie ma na sobie tych samych ciuchów co wtedy, kiedy go postrzeliła? ;)
Być może chodziło o ból fizyczny, być może o emocjonalny, być może o oba. Można założyć bez wiedzy, że Moriarty był torturowany, że jest on niezwykle zimnokrwisty i wytrzymały. Jak tak patrzę na ludzi, to w sumie występuje pewna zależność - osoby wrażliwe są też wrażliwsze na ból fizyczny. Osoby z sercem jak kamień umieją sobie z nim doskonale poradzić. Taka tam psychologia xD
Jim mówi "mummy and daddy will cry" :) czyli mama Holmes i tata Holmes :D
No tez w końcu doszłam do wniosku, że to jest mommy przez "a". Ale daddy to ja tam za grzyba nie słyszę... Pier... Angole...
To jest irlandzki?!
Zresztą nie wiem, może, on zawsze moduluje głos, więc akcent ma po prostu obłąkańczy :D
K***... Właśnie obejrzałam w TV, bez zacinania... Jim mymła tak samo jak Janine... obojga nie mogę zrozumieć bardziej niż reszty Brytyjczyków... James/Janine... Tak, oni MOGĄ być rodzeństwem... Yuck :/
Jeśli przyjąć tę teorię, dlaczego Mycroft jest tak załamany, kiedy nie udaje mu się plan z Boeingiem? W tej sytuacji są przecież z Moriartym przeciwnikami.
Patrz powyżej: Mycroft nie pracuje dla Jima dobrowolnie. Są przeciwnikami, ale Jim go szantażuje ;)
W ogóle o co chodzi z tym 747?! Sorry, akcja odcinka dzieje się latami, a Irene nagle objawia się, Sherlock rozwiązuje kod i ot, to ma być jutrzejszy samolot? Serio? Irene tak od razu przekazuje to Jimowi, a ten się chwali Mike'owi, że wie? Więc po to tyle trudu i zachodu? Bo to jest ich golf? Dla sportu?
I gdyby Mycroft naprawdę pracował dla Jima, to ten samolot by poleciał - bo gdyby Mycroft się zdradził, to by było nie na rekę Jimowi.
007? BondAir?
Latami raczej nie :) przerwa między sceną na basenie, a resztą odcinka to ewentualnie parę miesięcy, ale odcinek nie rozciąga się na lata :) Sherlock dowiaduje się o "śmierci" Irene w Boże Narodzenie, a w Sylwestrową noc już wie, że ona żyje, więc to trwało tylko parę dni.
Irene zdobyła kod o wiele wcześniej - po to zadzwoniła do Jima. Po zakończeniu telefonu dopiero zdobyła zdjęcia księżnej.
Jako consultant criminal Jim chce pomóc rozwiązać jej problem, więc kieruje się do Mycrofta, by ten spiknął Sherlocka z Irene pod pretekstem zdobycia zdjęć - Mycroft nie ma pojęcia, że Irene ma kod, Jim go połowicznie oszukał, a przynajmniej nie powiedział całej prawdy, wspominał tylko o fotografiach. No i to tym, że zabije jego brata, jeśli ten mu nie pomoże. Do samego końca, tj dopóki Moriarty nie dowiaduje się, że Mycroft chciał go przechytrzyć i nie pisze mu tego smsa, Mycroft nie ma pojęcia, że idzie tak naprawdę o sabotaż BondAir.
Ok, masz rację z tym czasem. Nie wiem, czemu do tej pory myślałam, że Sh przez rok myślał, że ona nie żyje.
Co do sprawy księżnej - no jasne, że to totalna ustawka. W ogóle po co Mike (inteligentniejszy i posiadający więcej środków!) miałby dawać sprawę Sherlockowi?! Myślę, że tu Mycroft dał się nabrać, a ta niedorzeczność jest błędem twórców. Ale to nadal nie tłumaczy, dlaczego Jim napisał Mycroftowi tego smsa. Ja bym to zostawiła, bo to tej demaskowanie terrorystów.
No właśnie dlatego, że Moriarty mu kazał ;)
Według mnie tłumaczy, no ale to moja osobista opinia ;)
Nie widzę możliwości szantażowania Mycrofta, zwłaszcza od początku serialu. Nie ma czym ( życiem prywatnym, którego Mycroft nie ma? Sherlockiem? na jakiej podstawie?), nie ma jak (za wysokie koneksje oraz IQ). Założenie jest całkowicie nieprawdopodobne.
Dokładanie obaj bracia to osoby których nie da się szantażować. Nie mają ani kobiety a ni faceta, brak długów kredytów nałogów..
Sherlock ma nałogi, ale ich ujawnieniem nie masię co przjmować Przecież to tylko narkotykii, zagadki i plastry antynikotynowe
A co w stylu "Zrób, co ci mówię, bo zabiję Sherlocka"?
Mycroftowi zależy na bracie, no przecież to widać, to jego MŁODSZY BRAT. Co z tego, że sobie mniej albo bardziej, w mniej albo bardziej normalny sposób dogryzają nieustannie - jeśli się ma rodzeństwo to się wie, o co chodzi, oczywiście w 'normalnej' rodzinie nie jest to tak nasilone, ale jednak.
Nie uważam, że jest to całkowicie nieprawdopodobne :) oczywiście nie trzeba się ze mną zgadzać, ale ja też nie mogę się zgodzić na całkowite wykluczenie tego :D
Na "zabiję Sherlocka" Mycroft wypuszcza na szantażystę MI5 i MI6. Oraz CIA, gdyby brytyjskie służby nie wystarczyły...
Nie musi chronić Sherlocka, bo ten sobie daje doskonale radę. Dwa lata samotnie rozprawiał się z ludźmi Moriarty'ego. W obcym terenie, narażony na większe niebezpieczeństwo niż w Londynie.
Oczywiście, że Mycroft kocha brata. Ale jest inteligentny i wie, jak należy postępować w przypadku szantażu. Wie też, że brat jest twardym, przebiegłym facetem.
A co z "jeżeli ja zginę, zginie Sherlock?" ? :D Moriarty ma swoich ludzi po całym globie.
Nie widzę za bardzo tego tak przejrzyście jak ty :D Mycroft może nie zareagować wystarczająco szybko. Wystarczy sytuacja, gdzie Jim dzwoni do Mycrofta i mówi "Zrób to i tamto, jak nie, to Sherlock zginie. Jeśli ja zginę, on też." i snajper mający na muszce Sherlocka?
O, ten snajper już byłby celem najlepszego snajpera w brytyjskiej armii :-)
Zresztą sytuacja "jeśli ja zginę, zginie Sherlock lub jego przyjaciele" była już przerabiana i okazało się, że bracia Holmes byli na nią gotowi.
To, że byli gotowi, wynika z informacji, jakiej udzielił Sherlock Johnowi. To jedyne prawdziwe wyjaśnienie zagadki sfingowanej śmierci Sherlocka, tyle że nie poznamy go, bo nie chciał go poznać John...
W trakcie rozmowy w drugiej knajpie, ok. 22:50 do 24:05. Stwierdził, że współpracując z Mycroftem i Molly oraz 25 bezdomnymi przygotował 13 wariantów rozwoju sytuacji na dachu (zakładając, że uniknie śmierci, o ile to będzie możliwe :-)) Przy czym był to w zasadzie plan Mycrofta, więc musieli obgadać kwestię nieco wcześniej. Czyli byli przygotowani...
No to oczywiście, że obgadali jak go uratować. Jim o tym wiedział :) sam wcześniej przygotował się na sfingowanie swojej śmierci :)
O ile Jim nie założył podsłuchu w Klubie DIogenesa, to nie miał szansy poznać planów. A czy sfingował własną śmierć - dowiemy się mniej więcej za 22 miesiące :-)
Moriarty sam doprowadził do tego, żeby Sherlock sfingował swoją śmierć :) nie musiał niczego ani nikogo podsłuchiwać ;)
Ja uważam, że sfingował - pasuje mi jak ulał do wszystkiego :D
Czyli uważasz, że Moriarty chciał, żeby Sherlock sfingował swoją śmierć? Wydawało mi się, że w jego planach była raczej śmierć na śmierć :-)
No jasne, tu się zgodzę, choć to jest jedynie MOŻLIWOŚĆ. Ale czy to nie piękny plan? Jim chce zniknąć, więc wywiera presję na Sherlocka i wie, że ten będzie się chciał wywinąć (w końcu go zna...). Wszyscy byliby tak zajęci Sherlockiem, że Jim mógłby łatwiej się wymknąć...
Btw, to by sugerowało, że Jim ma wrogów, silniejszych niż sami bracia Holmes...
Zakładając, że Sherlock i Jim rzeczywiście w ramach cichego porozumienia zgodzili się na udawane śmierci (tzn, że w tym założeniu SHerlock wie, że JIm żyje) to dośc logiczna wydaje się konieczność ucieczki i ukrycia Moriarty'ego.
W końcu okłamał cały przestępczy świat co do istnienia jego programu, oszukał najlepszych zabójców na świecie. Według mnie to jest dobry powód do ucieczki ;)
Raczej ich wykorzystał... Zresztą nie zdziwiłabym się, jakby dla niego pracowali. W końcu Jim utrzymywał armię snajperów, więc kto powiedział, że tu też nie nasłał? Ot, dla sztuki? Mógł kłamać co do programu, więc czemu nie co do zabójców?
Ale to moje biadolenie. Póki nie obejrzę czegoś w TV, czyli bez zacinania, nie mogę wydać osądu na 100%. Czyli poczekajmy kilka tygodni ;)
Szczerość co do zabójców sugeruje fakt, że jeden z nich został zabity przez pozostałych jak wszedł w bezpośredni kontakt z Sherlockiem. No i były sceny jak przygotowywali się do zabicia celi ;)
Celów, celów... Przez pół minuty się zastanawiałam, w jakiej celi siedzieli... :D
No właśnie na nic nie wskazuje - zabójcy nie musieli wiedzieć, że inni też pracują dla Jima. Albo oficjalnie pracowali dla kogoś (USA, etc.), a Jim dołożył swoje... Ale to spekulacje. Póki nie wiemy, czy Jim żyje, to tylko domysły.
Pamiętaj, że Jim ma gdzieś zwykłe, ludzkie życie. W końcu i tak wszyscy umrzemy ;) (i pod tym względem go lubię...) Więc nie miał absolutnie żadnego sentymentu, by kazać zabić 5 osób, które dla niego nie miały żadnej wartości, tylko dla Sherlocka. Podejrzewam, że Jimowi byłoby obojętne, czy by groził Sherlockowi, że zabije Lestrade'a, czy zniszczy skrzypce, czy zje jego podwieczorek (btw, co konkretnie Sherlock lubi jeść?)
Nie twierdzę, że pracowali dla Jima, bo nie jest to pewne. Ale wiedzieli o tym co rzekomo miał wiedzieć Sherlock ;)
Oczywiście dla Jima było bez znaczenia kto przeżyje kto nie, ale jednocześnie ważne było, by Sherlock przeżył aż do ostatecznej konfrontacji. Reszta stanowiła narzędzia.
Teraz skojarzyłam jedną rzecz... Jim, w scenie na basenie, mówił, że nie zabije Sherlocka od razu, poczeka na odpowiednią okazję. Czy to właśnie miał na myśli? Już wtedy by planował napad na Tower itp?
(wybacz, nie zauważyłam, bo najwidoczniej odpisaliśmy w tym samym czasie i w najnowszych sie nie ukazało)