PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=528992}

Sherlock

2010 - 2017
8,5 238 tys. ocen
8,5 10 1 237913
7,9 46 krytyków
Sherlock
powrót do forum serialu Sherlock

Wyczytałam interesującą teorię, że Mycroft od samego początku serialu pracuje dla Moriarty'ego. Co sądzicie? ;)

ocenił(a) serial na 10
Bellatrix26

Niekoniecznie. Tego typu plany wieloletnie mają to do siebie, że nie są szczegółowe.
Tzn to nie byłoby: w piątek włamię się do London Tower, potem na procesie w poniedziałek uniewinnią mnie, później wykorzystam tą dziennikarkę by wkopać Sherlocka.
To raczej coś w stylu: Najpierw włam, do jednego z najlepiej chronionych miejsc w Anglii, potem uniewinienie, potem wykorzystanie mediów by wmówić ludziom, że SH to oszust.

Szczegóły są tworzone na bierząco w razie potrzeby.

ocenił(a) serial na 10
Dealric

Ale diabeł tkwi w szczegółach! Te detale mogą sprawić, że cały plan przestanie mieć sens...
To tak jak było z Bond Air (gdzieś wyżej też o tym pisałam, chyba w tym temacie...) - ganiają za Irene pół roku, która nie wie, co jest w środku, po czym Sherlock to rozwiązuje i to na bank jest to samolot wylatujący następnego dnia... Gdyby Irene przyszła dzień później, cała akcja Jima z Irene Adler nie miałaby sensu. A z drugiej strony skąd Jim miał wiedzieć, jaka jest ważność maila? A jeśli wiedział, to po co bawił się z Sherlockiem?

ocenił(a) serial na 10
Bellatrix26

Oczywiście ten jeden dzień to jest przykład naginania faktów przez scenarzystów by podnieść napięcie ;)

Ale realne długoloetnie plany zawsze zawierają ogólne cele + ew wskazówki jak je osiągnąć. Nigdy nie są szczegółowe, bo niemożliwe jest zawarcie wszystkich możliwych zmiennych.

Co do samego maila. Logika podpowiada, że Jim wiedział o mailu sporo i stanowiło to element gry z Sherlockiem. Oczywiście motyw z timebomb jest dość wyświechtany, ale z bliżej nieokreślonego powodu reżyserzy i twórcy wciąż wmawiają ludziom, że różni genialni przestępcy i psychopaci lubią się tak bawić ze swoim pościgiem.

ocenił(a) serial na 10
Dealric

Chyba element gry z Mycroftem? Bo w tym jednym wypadku Jim posłużył się Sherlockiem jak pionkiem...
Nadal nie widzę najmniejszego sensu w tej całej akcji, no może poza ośmieszeniem Sherlocka. I to byłby jedyny chyba realny powód tego całego zamieszania...

ocenił(a) serial na 10
Bellatrix26

Przecież taki cel miał Moriarty prawie od początku. Ośmieszyć Sherlocka, pokazać swoją wyższość ;)

ocenił(a) serial na 10
Dealric

Myślę, że istnieje znacząca różnica między okazaniem wyższości a ośmieszeniem.
Wyższość wskazuje, że jesteś od kogoś lepszy, ale nie zmniejszasz wartości przeciwnika, tym samym zwiększając wartość własnej osoby.
Ośmieszenie zmniejsza wartość przeciwnika, nie podnosząc bezwzględnej wartości nas samych. Więc to wcale by nie oznaczało zwycięstwa w rozumieniu Jima. To był raczej wesoły epizod przed kolejną rozgrywką. ot, wypróbować Sherlocka. Było nie było, jego dziewictwo jest sławne (aż korci, żeby go tym podrażnić)!

ocenił(a) serial na 10
Dealric

Ok, czyli po prostu się zgadzamy xD (Nie)stety, mam wiele wspólnego z SH. Między innymi lubię mieć ostatnie słowo. Sama nawet wykończyłabym Boga, żeby mieć ostatnie słowo ;)

ocenił(a) serial na 10
Bellatrix26

Nie nazwałbym tego takim wielkim powiązaniem ;>

ocenił(a) serial na 10
Dealric

Nie mówię, że ta wspólna cecha to coś wielkiego, wręcz przeciwnie. Ale żądza bycia mistrzem gry "moje na wierzchu" przebija się u mnie dosyc wyraźnie, tak myślę...
A że nie tylko u mnie, no cóż...

A, no i strzelanie z nudów do ściany... chętnie bym postrzelała, ale nikt o zdrowych mzysłach i z pozwoleniem na broń nie dałby mi niczego śmiercionośnego do ręki...

ocenił(a) serial na 10
Bellatrix26

czemu?

ocenił(a) serial na 10
Dealric

Ponieważ moja koordynacja ruchowa jest legendarna - każdy o niej słyszał, ale nikt nie widział :D

ocenił(a) serial na 10
Bellatrix26

Ahh. Liczyłem na jakiś ciekawszy powód niż niezdarność :P

ocenił(a) serial na 10
Dealric

Zapewniam Cię - ten powód jest nad wyraz ciekawy. Efekty potrafią być malownicze, wręcz epickie. Zazwyczaj najwięcej obrażeń zadaję wtedy, kiedy nie chcę zrobić nikomu krzywdy.
I do tego dochodzi pech z wszelką elektroniką. Nawet Sherlock nie doszedłby, jak w torebce zalałam telefon i TYLKO telefon, chociaż nic nie wyciekło... Tego jest a jest :D

A, no i generalnie mogłoby się zdarzyć, że "niechcący" bym kogoś odstrzeliła... Inna rzecz, że celuję w lewo, a coś leci w prawo... Ot, zaginam prawa fizyki :)

ocenił(a) serial na 10
Bellatrix26

Niewątpliwie masz wyjątkowe talenty w tym wypadku;d

ocenił(a) serial na 10
Dealric

Uznam to za uprzejmość ^^
Jedna rzecz do mnie dotarła (tak, będzie o romansowaniu, więc możesz się nie połapać ;) ):
otóż nie jest do końca przesądzone, że Sh nie będzie z Molly (nie twierdzę, że na pewno będzie!). W sezonie 1 Molly była zbyt miękka i dawała sobą manipulować. A szkoda, bo ciętymi ripostami mogłaby daleko zajść. Ale zamiast tego okazywała słabość. Dopiero z czasem uniezależniła się od Sherlocka (scena końcowa w The Sign of Three) i on chyba powoli zauważa w niej kogoś więcej... Czyli może, za jakieś 20 lat, Molly się doczeka :D

ocenił(a) serial na 10
Bellatrix26

To jest raczej mało prawdopodobne ;) Tu raczej istnieje szansa, że z czasem zacznie traktować ją podobnie do Watsona.

ocenił(a) serial na 10
Dealric

A Watson doczekał się szybko! Po jakichś 5 latach (bo tak chyba można policzyć, czy po ilu...?) Watson mógł dotknąć jego kolana! xD
Molly już jest doceniana, ale to krępująco brzmi, kiedy jej powtarza w kółko, jak ja docenia... To takie do niego niepodobne.

Btw, oglądałam dzisiaj wieczór kawalerski - Sherlock uważa, że ludzie uważają Watsona za dość wysokiego człowieka i że jest inteligentny... Nie mógł dac lepszych pijanych komplementów :D

ocenił(a) serial na 10
Bellatrix26

On to powtarza nie dlatego, że tak myśli, tylko aby dostać to co chce. To pokazuje, że doskonale zdaje sobie sprawę (przynajmniej od pewnego momentu) o tym co Molly czuje i wykorzystuje to.

ocenił(a) serial na 10
Dealric

Jego podejście do Molly jest naprawdę... ambiwalentne. Tak jak i zreszta do Lestrade'a, ale to inna sprawa.
Natomiast Molly, cóż... Nie chodzi mi tu o komplementy typu: ładna bluzka, bo to jest oczywiste wykorzystywanie słabości Molly i bym sie tym nie przejmowała (Genialne: Uważasz, że jestem pijaczką! Masz ładną fryzurę), chodzi mi natomiast o powtarzanie, jaka to Molly jest dla niego ważna, jak by sobie bez niej nie poradził. Inna sprawa, że on ją naprawdę docenia i traktuje jako bliską osobę - tak przynajmniej widzę jego bezpośrednie uwagi odnośnie Jima, no i zdegustowane spojrzenie na jej narzeczonego (czyli uważa, że Molly zasługuje na kogoś wartościowego, ale nie SH...).

To dobrze wyliczyłam tych 5 lat między poznaniem się a ślubem Johna? (ważne dla mnie!)

ocenił(a) serial na 10
Bellatrix26

Nie pamiętam ile lat minęło. Powiedziałbym, że z 3-4 na pewno, ale raczej nie więcej.

Przecież właśnie takie powtarzanie, że jest wazna i potrzebna to nic innego jak wykorzystywanie. To jest po prostu dużo mocniejsza wersja tanich komplementów ;) Na pewno jest wazniejsza dla niego niż wiekszość ludzi, ale to wciąż nie jest coś co nazwałbym jakąś wielką afekcją. A komentowanie Jima itp, to wynik usilnej potrzeby odkrycia wszystkiego i pochwalenia się tym.

ocenił(a) serial na 10
Dealric

Komentowanie Jima to raczej brak ogłady towarzyskiej, czyli hipokryzji ^^

ocenił(a) serial na 10
Dealric

Z Molly mamy rozejm, bo się w zasadzie zgadzamy.
Inna sprawa - Scandal in Belgravia. Amerykanin ile razy wypadał z okna? Ja obstawiam raz. Pytam dlatego, że w anglojęzycznej wikipedii (juz nie pamiętam, jaki to temat, chyba Baker Street 221B) autor twierdził, że Sherlock kilka razy wyrzucił agenta przez okno... Facepalm...

ocenił(a) serial na 10
Bellatrix26

Bo tak właśnie było i wynika to z późniejszej rozmowy SH z Lestradem kiedy ten drugi pyta co się stało, SH na to, że wypadł z okna, a Lestrade "ile razy?". Nie pamiętam jak dokładnie szedł dialog, ale wynikało z tego.

ocenił(a) serial na 10
Dealric

No właśnie widzę to inaczej!!!
Sytuacja wygląda tak: Sherlock robi z Amerykanina miazgę, następnie wyrzuca go przez okno. Lestrade, kiedy przyjeżdża, widzi faceta poobijanego jakby nie wypadł z PIERWSZEGO PIĘTRA na kosze na śmieci, tylko wpadł pod ciężarówkę. Więc wie, że Sherlock go najpierw pobił. A pytanie było dowcipem.
Po co Sherlock miałby targać gościa w górę kilka razy? Przecież jest niezbyt wysportowany. I po co miałby się niepotrzebnie męczyć? Ma związanego faceta, chce się wyżyć, a okno to tylko wisienka na torcie.

ocenił(a) serial na 10
Dealric

A dialog brzmiał mniej więcej tak:
"To dokładnie ile razy wypadł przez to okno?"
"Nie pamiętam, wszystko było takie rozmyte (działo sie tak szybko). Straciłem rachubę..."
I po ich głosie, i kontekście wiadomo, że nie mówią dosłownie (ok, dla mnie to żart, może ich to trochę mniej bawiło...)

ocenił(a) serial na 10
Bellatrix26

Jest śmieszne, ale niekoniecznie jest to żart. Taki Sherlock mógłby uznać za znacznie zabawniejsze kilkukrotne wyrzucenie kogoś przez okno niż prymitywne bicie;p

ocenił(a) serial na 10
Dealric

Tyle, że on nie lubi wysiłku fizycznego. Zauważ, że Sherlock działał pod wpływem emocji (zły na Irene) i mógł wyładować agresję na agencie. Geniusz nie geniusz, nadal jest mężczyzną... ;)

Poza tym czas się nie zgadza - posiłki Lestrade'a mogły przyjechać w 5-10 minut. Sherlock nie miałby czasu, żeby latac w górę i w dół z ciałem. Poza tym spójrz na scenę w kuchni Mrs. Hudson - agent spada jakieś 3 minuty po wyjściu Johna z pokoju, najwyżej 5. Idealny czas, żeby obic gościa poważnie.
Inna rzecz - Sherlock jest geniuszem, ale nie ma bata, żeby porafił tak dokładnie wiedzieć, jak wyrzucic osobę i zrobić tak precyzyjne rany, nawet przy kilku podejściach. To pierwsze piętro!

ocenił(a) serial na 10
Bellatrix26

Musiałbym ponownie obejrzeć by zweryfikować ;) Możliwe, że masz racje

ocenił(a) serial na 10
Dealric

Uznam to za (prawie) sukces dydaktyczny :) To luknij, luknij, ale całą scenę, włącznie z tą w opuszczonej hali.

ocenił(a) serial na 10
Bellatrix26

Dydaktyczny to na pewno nie był ;)

ocenił(a) serial na 7
ACCb

przecież na nagraniu wyraźnie widać, iż usta poruszają się sztucznie, jakby komputerowo Co przemawia za swingowaniem nagrania, czyli Moriarty nie żyje.

Sherii

Też tak sądzę. Ale skoro inni sądzą inaczej, kwestia rozstrzygnie się dopiero w 4 serii.

ocenił(a) serial na 10
HungerGamer

Dobra, jeszcze sprawa powrotu Jima "zza grobu" - bo nie chce mi się kopać po tematach, gdzie kto co wypocił.
Powiem tak: że Jim żyje, to bym się nie zdziwiła. Ale tym razem to nie on - Jim wróciłby w wielkim stylu, np. napadł na coś albo zrobił relację na żywo z posiedzenia w Parlamencie ;) a tu jakaś nędzna przeróbka czegoś... Najśmieszniejsza jest reakcja wszystkich "ważnych" - o mój Boże, ktoś włamał się na wszystkie kanały TV i puszcza zdjęcie dostępne na necie!!! Atak, królowa musi to wiedzieć (lub obecny król Anglii ;) ), a Sherlock musi wrócić... serio? Ten temat aż się prosi o fanziny, a ja chyba tą prośbę spełnię... :/

ocenił(a) serial na 10
HungerGamer

Szkoda, że ograniczyłaś się do stwierdzenia, że wyczytałaś zamiast przytoczyć argumenty za tą teorią.
Jak dla mnie na tą chwilę bzdura. Nic nie wskazuje na to by Moriarty był od braci inteligentniejszy, nic nie wskazuje na to, żeby był w stanie w jakikolwiek sposób szantażować Mycrofta.
Dodatkowo Mycroft nie jest typem osoby, która poddaje się szantażowi, bo ktoś grozi jego życiu, tudzież jego rodzinie.

Poza tym sfingowanie śmierci Moriartego jak dotąd jest teorią spiskową. Tutaj możliwe są raczej dwie opcje. Sherlock skłamał co do niego i go puścił, żeby mieć w przyszłości godnego przeciwnika, albo Moriarty jest martwy, a ktoś wykorzystuje jego image.

ocenił(a) serial na 1
Dealric

Chciałam, żeby czytelnicy ruszyli mózgownicami i poszukali tam jakichś clues zamiast wystawiać im wszystko kawę na ławę, więc dopiero podczas dyskusji podać swoje argumenty. Temat nie jest pusty, już trochę tutaj postów się zebrało, feel free to read if you like?

Dlaczego nic nie wskazuje?
Czyli według ciebie Mycroft jest zimnym sukinsynem, który na wieść, że ktoś szantażuje jego brata pozwoliłby na to? Zimny może i jest, ale nie aż tak.

Ja też teoretyzuję, przecież nic nie wiadomo :) Ja trzymam się teorii, że Moriarty sfingował swoją śmierć, wszystko łączy mi się z zwartą całość, nie mam luk, ani nielogicznych posunięć. I'm freeee >D

ocenił(a) serial na 10
HungerGamer

Wiesz dlaczego to jest puste? Jeśli sugerujesz jakąś teorię popierasz ją argumentami. Sama uniemożliwiasz dyskusję, a teoria, bo tak jest za przeproszeniem g..wno warto ;)
Chcesz dyskutować o jakiejś teorii? Poprzyj ją czymś.

I tak, Mycroft jest zimnym sukinsynem co wielokrotnie w serialu pokazał. Już pomińmy fakt, że jasno, ze wszystkiego wynikało, że Moriarty nigdy nie zabiłby Sherlocka. Miał inny cel, przez co taki szantaż byłby równie pusty jak teoria bez argumentów.
Mycroft po prostu wiedziałby, że Sherlock jest bezpieczny. Ba, Moriarty wręcz bronił Sherlocka przez sporo czasu...

Chcesz to trzymaj się teorii... Tylko, że na tą chwilę teorii nie ma. Teorię trzeba poprzeć. Ty masz swoje widzimisię.

ocenił(a) serial na 1
Dealric

Dlaczego takich napastliwych słów używasz? Moja teoria się nie podoba, okej rozumiem, nie każdemu musi :) Ludzie jakoś poodpowiadali mi normalnie i uprzejmie i nikomu nie przeszkadzało to, że nie poparłam jej od samego początku argumentami. Jak tylko dyskusja się rozwinęła to się podparłam. What's the problem?

Mycroftowi zależy bardzo na bracie i wątpię, żeby miał gdzieś czy by zginął.
Moriarty nigdy nie chciał, żeby Sherlock zginął, to prawda.

Wystarczy poczytać trochę z dyskusji, a nie atakować od razu? Ludzie jakoś się włączyli i pogadali ze mną. Można iść za ich przykładem.

*i pisze się "tę" przed rzeczownikiem w formie żeńskiej, ale to takie moje grammar nazi :)

ocenił(a) serial na 10
HungerGamer

Ciężko używać innych jak nie popierasz swoich słów argumentami i ignorujesz co się do Ciebie pisze... Widać inni nie oczekują od rozmówcy specjalnego poziomu i takie efekty.
Także skoro jesteś w stanie dobrze logicznie teorię uzasadnić, skoro nie ma w niej żadnych luk to tu zamieść. Całe, od początku do końca, a nie na wyrywki. Obiecuję, że na taki post dostaniesz 100% konstruktywną wypowiedź (no chyba, że okaże się, że tak naprawdę logiki tam nie ma, a kupy nic się nie trzyma;).

Po pierwsze nie napisałem, że Mycroft miał gdzieś czy Sherlock by zginął. Za to Mycroft nie zaryzykowałby dobra kraju/świata dla samego Sherlocka.
Po drugie Moriarty nigdy nie chciał ZABIĆ Sherlocka (to nie to samo co nie chcieć by zginął). On chciał go pokonać, pokazać swoją wyższość, zniszczyć. Ale jako, że nigdy nie zniżyłby się do zabicia od tak Sherlocka, Mycroft nie dałby się szantażować pustą groźbą. Teraz widzisz wielką dziurę w twoim planie?;)

A błąd cóż... my bad.

ocenił(a) serial na 1
Dealric

Naprawdę można użyć słów uprzejmych i odzywać się z szacunkiem do innego użytkownika :) Kwestia CHĘCI.
Skoro to nie twój poziom to dlaczego nie zignorować postu?
W którym miejscu zignorowałam to, co napisałeś? Jeżeli zignorowałam, to pokaż, to odpiszę :)
Jestem w stanie uzasadnić, obecnie nie mam czasu pisać dłuższych postów, bo mam masę rzeczy na głowie. Może kiedyś zamieszczę całą teorię tutaj na filmwebie, ale po prostu jestem rozrywana na wszelkie sposoby i nie mam czasu pisać bardzo długich rzeczy, tylko kawałkami.

Nie jestem pewna czy by nie zaryzykował i tutaj już pojawia nam się podział. Mycroft kocha swojego brata bardzo.

No, nie chciał go ZABIĆ. Moriarty ma plan, do którego potrzebuje Sherlocka. Wystarczy jednak nastraszyć Mycrofta, który nie ma o jego planie pojęcia. Może ci to nie grać, bo nie odbierasz postaci Mycrofta tak jak niektóre osoby, ale to już kwestia interpretacji według mnie. Jak mówiłam - nie każdy musi się zgadzać z tą teorią. Także ja żadnej dziury nie widzę, wybacz :D
Moriarty chciał, żeby oboje przeżyli; sfingowane samobójstwo Sherlocka było częścią jego planu, który nie mógł dojść do skutku, jeżeli Jim się nie 'zabił' (musiał 'strzelić sobie w głowę', żeby Sherlock nie mógł go 'użyć' do odwołania snajperów. Sherlock i tak nie sprawdził mu pulsu, co jest też co najmniej dziwne, ale to swoją drogą). Chciał oddzielić Sherlocka od Johna; jak wiemy Moriarty uważa Watsona za jego 'serce'. Co innego może oznaczać pogróżka, którą znamy ze sceny basenowej "I'll burn the heart out of you" + postawienie Johna pod ogniskiem w the Empty Hearse (tak, za tym też stał Jim)? Bo nie widzę tu nic innego, co pasuje. Wiadomo, że Sherlock bez Johna jest o wiele bardziej 'vulnerable', co widać gołym okiem, pokusiłabym się tutaj nawet o słowo 'broken' niż 'vulnerable'.
Moriarty potem nasłał Mary na Johna, żeby po powrocie Sherlocka dalej była między nimi przepaść.
A po tym wszystkim wystarczy tylko czekać na oficjalny powrót Moriarty'ego :)

ocenił(a) serial na 10
HungerGamer

Właśnie tu masz dziura na dziurze w teorii:
1: Założenie oparte o tym co myślisz o jakiejś postaci, a nie o faktach znanych na jej temat. Samo to skreśla teorie.
2: Założenie, że Sherlock (tak jak i każdy inny w miarę inny człowiek) nie umiał odróżnić samobójstwa przez strzał w głowę od oszustwa jest nonsensem. Szczególnie stojąc pół metra od samobójcy. Także, albo to spisek w którym wwiązany jest sam Sherlock, albo Jim nie żyje.
3: Moriarty nigdzie nie chciał zabić Watsona, ba nawet specjalnie nie chciał go oddzielać. Celem Moriartego było uzyskanie intelektualnej wyższości nad Sherlockiem; pokonanie go w grze geniuszy. Sercem Sherlocka jest jego umysł, jego umiejętność logicznego myślenia. Bez tego Holmes jest nikim, a zwróć uwagę, że to właśnie był cel Jima. Przekonanie świata, że SH to oszust, że nie jest genialnym detektywem.

W tym rzecz, że tu jest pełno dziur, które łatasz poprzez "wydaje mi się, że ta postać zrobiłaby tak, a tak" niepoparte rzeczywistą wiedzą o postaci. Tak jak napisałaś. "nie widzę dziury, bo według mnie Mycroft jest taki a taki" czy to jest logiczne i poparte faktami? Nie. To jest właśnie czyjeś widzimisię. "sądzę tak a tak, więc tak jest".

ocenił(a) serial na 1
Dealric

Widzę, że to właśnie nie ja ignoruję odpowiedzi tylko szanowny pan ...ale po co wzajemny szacunek, co nie? ;) najważniejsze to przyjść i wyrżnąć swoje na wierzch.

Niektóre osoby widzą więcej i inaczej niż inne. Szczególnie, że Sherlock nie jest prostym, czarno-białym serialem - kto się dopatrzył tapety w feniksy w restauracji, gdzie siedzieli John z Mary? A statuetkę kupidyna na biurku Magnussena? Przypadek? Kwestia interpretacji, tego oczekują twórcy. Nie wiadomo do końca, co ma znaczenie, a co nie. Takich rzeczy jest całe mnóstwo rozsianych po serialu, więc nie spodziewaj się, że wszyscy będą oglądali to samo co ty w ten sam sposób.

Dla ciebie i pewnie innych osób Mycroft jest zimnym sukinsynem, dla mnie nie - cytat "Your loss would break my heart", próba odsunięcia go od sprawy Irene, która wiedział, że byłaby dla niego ciosem, i mogłabym wymienić jeszcze inne, ale na tę chwilę wymagałoby to ode mnie więcej czasu. Gdyby dla Mycrofta państwo było ważniejsze od Sherlocka, pozwoliłby go rozstrzelać przed ciałem Magnussena. A nawet wcześniej - mógłby nie kazać Sherlockowi odmówić misji samobójczej, gdyby mu nie zależało. Misja na pewno bardzo,bardzo ważna, w której Sherlock być może sprawiłby się najlepiej. Ale nie, bo Mycroft kocha brata i nie ma zamiaru wysyłać go na stracenie. Ale nie, pewnie państwo jest dla niego najważniejsze, masz rację. Wszystko zależy od tego na co CHCESZ patrzeć, a na co nie i tym samym jak odbierasz i czytasz postać.

Tak się składa, że łatwo jest (szczególnie dla takiego genialnego krętacza jak Jim) upozorować takie samobójstwo. Wystarczy snajper (których jak wiadomo Jim ma mnóstwo) i, nie wiem, woreczek z krwią pod kołnierzem. No i ślepaczki. Wystarczy zgrać to w czasie (jak wiadomo Jim nie ma z tym jakichś problemów) i voila. Sherlock był tak zdezorientowany tym, co się stało, no i poruszony (nie na co dzień ktoś się zabija na twoich oczach w biały dzień, a szczególnie nie osoba, po której się tego nie spodziewałeś), że po prostu nie sprawdził. Jim wie, że Sherlock nie myśli klarownie kiedy jest poruszony (co widać w Baskerville). Był też zaaferowany sprawą Lazaurusa, którą musiał odprawić, skoro Jim 'popełnił samobójstwo' i snajperów nie da się odwołać.

Nie napisałam, że Moriarty chciał zabić Johna. To miało być tylko urzeczywistnienie metafory, wiemy przecież jak bardzo lubi bajki i alegorie.

Sercem Sherlocka jest jego umysł? Nie wierzę, że ktoś jest w stanie powiedzieć to po trzecim sezonie.

Idąc tym twoim, zwykłym, tokiem myślenia parę rzeczy nie ma sensu. Gdzie chociażby "I'll burn the heart out of you"? Wiemy, że twórcy nie robią niczego przypadkiem.

Naprawdę wierzysz, że zamysłem Moriarty'ego było tylko to? Współczuję :D Przez taki tok myślenia wszystko się robi płaskie i płytkie. Jim chciał przekonać świat, że Sherlock jest oszustem, żeby zmusić go to ostatecznego rozrachunku. Popchnąć do 'samobójstwa'.

Co jest tak naprawdę rzeczywistą wiedzą o postaci? Ufanie tylko temu, co jest napisane w scenariuszu? Co słyszymy w dialogach? Ignorowanie niektórych dialogów, a innych nie? Ignorowanie mimiki i gry aktorskiej?

Teoretycznie każda teoria jest widzimisię - bo każdy może obejrzeć inną rzecz z innej perspektywy i zauważyć inne rzeczy. Tak samo każdy może oskarżyć ją o widzimisię i brak logiki, bo 'on tego nie widzi'.
Powiedzmy sobie szczerze, że w Sherlocku wszystkiego się nie zauważy.





ocenił(a) serial na 10
HungerGamer

Naprawde nie potrafisz patrzeć w sposób inny niż czarno biały na świat?

Nikt nie mówi, że brat dla Mycrofta nie jest ważny. Nie zaryzykuje jego życia dla czegoś co nie ma kluczowego znaczenia, ale tu przypomnę, że Moriarty miał mieć algorytm za pomocą którego można włamać się WSZĘDZIE. Widzisz różnicę między możliwością włamania się do każdego więzienia, każdego sejfu, każdej bazy danej, a jakąś misję o nieokreślonej ważności?


Punkt nr 2. Nie, Jim nie mógł czegoś takiego zrobić. Tu pojawia się pytanie, czy masz najmniejsze pojęcie jak wygląda strzał w głowę. Taki prawdziwy strzał. Twój opis sugeruje, że nie. Woreczek z krwią nic tu nie zmieni, a osoba musiałaby być ślepa by nie rozróżnić strzału od sfingowania. Także zanim zaczniesz coś gadać, doedukuj się proszę na ten temat, bo to nie jest coś co da się sfingować wobec osoby stojącej tuż przed tobą.
A jeśli jesteś zbyt leniwa: To był pistolet kalibru 9mm, bezpośredni strzał z bliskiej odległości strzaska czaszkę i zostawi ranę wylotową o kilkucentymetrowej średnicy. W przeciągu minuty z tej rany może ujść i pół litra krwi, pomijając oczywiście odłamki kości i resztki mózgu. Yep, woreczek z krwią...

Co do serca. Nie mówimy o trzecim sezonie. Mówimy o sezonie pierwszym i drugim. Gdzie jak pięknie zauważyłaś, największy ból sprawiało Sherlockowi zobaczenie psa Baskerville'ów, bo nie był w stanie tego wytłumaczyć.

A co do teorii. Przeczytaj co znaczy słowo teoria. Bo go nie rozumiesz ;)
A co do reszty. Współczuć możesz sobie. To nie ja ignoruje przeszkadzające mi informację i to nie ja staram się wyśmiać coś, bo psuje mój tok myślenia. Gdzie jest "wypalanie serca" wytłumaczyłem, wszystko wytłumaczyłem.
Momentami mam wrażenie, że o czymś takim jak psychologia bohaterów nie wiesz kompletnie nic, nie rozumiesz motywów postaci, a wszystko starasz się upchnąć pod własną teorię przez dziwne nadinterpretacje.

Nie chcę Ci odbierać własnych wizji przyszłości serialu, ale takie wizje to jedno, a nazywanie ich wiarygodnymi teoriami to drugie.

ocenił(a) serial na 1
Dealric

Jeżeli masz faktycznie taki naukowy ból du*y o słowo "teoria", to proszę, zmieniam specjalnie dla ciebie to słowo na "hipoteza".
Całą sprawę traktujesz tak osobiście, że aż mogę sobie ciebie wyobrazić przed komputerem. Nie wiem, ten protekcjonalny cyrk zaszedł, bo nie kupuję twoich przekonań czy coś? Bo dla mnie to wszystko w ogóle trochę śmieszne jest :)
Chcę tylko poszanowania dla rozmówcy, a nie protekcjonalnego traktowania go, dlatego nie będę kontynuować tej dyskusji już, bo widzę, że tego nie dostanę. Zamiast uprzejmego przytoczenia własnych argumentów dostaję bombardowanie, żebym tylko nie pomyślała chociaż przez sekundę, że mogę mieć rację. "Nie rozumiesz tego", "o tym nie masz pojęcia", "doedukuj się, chyba że jesteś leniem", jeeez, dzięki wielkie, wiesz jak zrobić przyjemność dziewczynie. No, ale przez internet łatwiej być niemiłym, nie?
Naprawdę, to że widzę rzeczy inaczej nie znaczy, że jestem niedoedukowana, nierozumna. Może nie mam wiedzy o kalibrach wszystkich pistoletów świata, ale swoje oczy i swój mózg mam. Sherlock niektórych rzeczy nie przedstawia realistycznie, nie można polegać na tym serialu jako na realistycznym. Dużo rzeczy jest przedstawionych niedorzecznie tylko po to, żeby uwypuklić to COŚ, O CO CHODZI TWÓRCOM. Oczywiście można oglądać Sherlocka czarno-na-białym, ale nie ma według mnie w tym aż takiej frajdy, życie jest bardziej szare i w ogóle ;)
Poza tym nie napisałam, że ta teoria jest wiarygodna :) zauważyłam, że ludzie nie patrzą na to co piszą, a szkoda.

Dzięki tak czy siak w każdym razie za wzięcie udziału w dyskusji.

ocenił(a) serial na 10
HungerGamer

Byłbym dla ciebie równie nie miły jakbyś nazywała to logiczną, spójną teorią w rzeczywistości. Internet tu wiele nie zmienia. Płeć również.
Równocześnie śmieszne jest twierdzenie, że TAK ISTOTNA SCENA będzie przedstawiona nierealistycznie, przy wczesniej wysuwanych argumentach. Twoja teoria to stwierdzenie, że Sherlock (który, co zignorowałaś, nawet w momencie kiedy był o krok od śmierci, postrzelony przez żonę swojego najbliższego przyjaciela był w stanie myśleć 100% trzeźwo, kontrolować własny upadek itp) nie jest w stanie zauważyć tak oczywistej rzeczy, to jak nazwanie go idiotą.
Nie ma tu nic osobistego. Nie moja wina, że personalnie traktujesz wyśmianie jakiegoś nonsensu.
Napisałaś, że ta teoria nie ma luk, jest logiczna i spójna. To o czymś świadczy.

I nie. Nie dostaniesz poszanowania przy takim poziomie dyskusji.

ocenił(a) serial na 10
Dealric

Jeju, 2 dni mnie nie ma, a tu taka zażarta "dyskusja"... brakuje tylko dziecięcego baseniku i hektolitra kisielu w proszku...
(chociaż nie, bo w końcu doszłam, że Dealric to "on" - przepraszam za "ją")
Btw, jak Was tak słucham, to się zastanawiam, czy oglądaliśmy ten sam serial... Ale sama najlepiej wiem, że w ferworze dyskusji i imaginacji wiele ciekawych rzeczy potrafi umknąć...
(Wreszcie wiem, gdzie Sherlock ma telewizor!)

ocenił(a) serial na 10
HungerGamer

Sorry, ale to Magnussen chciał "spalić" Johna, powiedział to jasno i wyraźnie w Boże Narodzenie.

ocenił(a) serial na 10
Dealric

Mogę zapytać, gdzie widziałeś/aś, żeby Moriarty bronił Sherlocka? Tzn. chodzi mi o sceny/fakty, bo w głowie tez mi sie to zalęgło, ale to raczej osobista opinia i interpretowanie faktów wg własnego widzimisię.

ocenił(a) serial na 10
Bellatrix26

Sorry, sparafrazuję pytanie, bo na to wyżej właściwie dostałam odpowiedź...
Czy i gdzie w serialu są jakiekolwiek przesłanki, że Jim lubi Sherlocka, a Sh może odwzajemniać te uczucia? Oczywiście pomijamy motywy kryptogejowskie (sic!) i skupiamy się na porozumieniu dwojga geniuszy stojących po przeciwnych stronach barykady ^^

ocenił(a) serial na 10
Bellatrix26

Nie osobiście i nie bezpośrednio.

Jak zapewne pamiętasz Moriarty poinformował najlepszych zabójców świata o tym, że Sherlock jest jedynym który zna kod do programu. Dodatkowo istotne było to, że Ci zabójcy nie mogli niczego od niego bezpośrednio wymusić (czy to było ich porozumienie, czy warunek Jima nie wiem). Przez to oni wszyscy Sherlocka chronili. A dokłądniej chronili jego wiedzę.


Co do Jim x Sherlock w takiej normalnej niefamdomowej formie. Sądzę, że oboje mogli na swój sposób podziwiać się (przynajmniej na tyle na ile ludzie o takich charakterach są w stanie). Poza tym w formie ciekawostki można tu zparafrazować O.S. Carda, który stwierdził, że pełne zrozumienie i pokonanie największego wroga jest niemalże równoznaczne pokochaniu go (w formie platonicznej oczywiście).
No i oczywiście dochodzi też ego Sherlocka, który mógłby skłamać co do Jima, oczekując kolejnego starcia, które tym razem mógłby wygrać (jakby nie patrzeć pierwsze przegrał, a to, że sfingował śmierć i przeżył to bardziej nagroda pocieszenia).

A tą pomyłką on/ona nie przejmuj się. każdemu może się zdarzyć ;)

Dealric

W jaki sposób Sherlock przegrał pierwsze starcie?
Przecież sfingowana śmierć to była część planu Sherlocka który w odcinku 3x01 wyraźnie powiedział że wszystko - od napuszczenia Moriartego na niego, przez dyskredytację Sherlocka aż po scenę na dachu było zaplanowane i "wyreżyserowane".
Cały ten czas Moriarty robił dokładnie to czego chciał Sherlock.