Wyczytałam interesującą teorię, że Mycroft od samego początku serialu pracuje dla Moriarty'ego. Co sądzicie? ;)
Gdyby Moriarty umarł byłby dla siebie zwycięzcą. Spełniłby swój cel i nigdy nie dowiedział się jaka jest prawda.
Jakby nie patrzeć, Sherlock nie jest osobą uznającą się za zwycięzcę jeśli nie może tego metaforycznie wykrzyczeć przeciwnikowi w twarz ;)
Dziwnie na to patrzysz, nie widzę żeby Sherlock był tak dziecinny by bawić się w rację i pokazywanie przeciwnikowi kto jest lepszy.
On bardziej sam sobie wyznacza granice i wyzwania, inni ludzie i ich uznanie dla niego nic nie znaczy.
Najważniejsze że sam Sherlock wie jak sobie owinął wokół palca Jima.
Tylko pozornie, Grajczu. Sherlock to tak naprawdę duże dziecko, które potrzebuje akceptacji i w końcu lubi sławę. A bawienie się w rację to jego ulubiona gra. Jak to powiedział John - on by przeżył samego Boga, żeby mieć ostatnie słowo.
Sherlock nie ma granic, i w tym problem. Jakość jego życia wyznaczają osoby równe mu intelektem: Mycroft i Jim, tak więc możemy założyć, ze uznanie ich za równych sobie jest dla niego oczywistością, ale i swoistym komplementem (zważywszy kompleks brata). John, Mary i reszta są dla niego bezpiecznikami, źródłami codziennych emocji. Z drugiej strony nie dostaliby się na jego listę, gdyby najpierw nie zaakceptowali jego etosu.
(czy ja za bardzo nie spamuję?)
Z tymi zabójcami to kolejny dobry przykład, że Jim lubi Sherly'ego. (Tak, kamizelka Johna z The Great Game na bank nie miała ładunków!) Z czego ta zabawa w ochronę wyglądała jak dyndanie nad psami kością na wędce - chcą dorwać, ale i tak nie mogą dostać. I Jim musiał mieć ubaw w każdą stronę - i z Sherlocka, i z nich, i z reszty świata.
Miłość oznacza akceptację (która niestety nie zawsze równa się przecież zrozumieniu) i w tym wypadku chyba mamy do czynienia z takimi relacjami. Tutaj "kochać" znaczy grać w tą samą grę regułami, które oni obaj akceptują. Co było wspaniale widać w dzisiejszym odcinku (dzizas, w tv to wygląda i-de-al-nie!).
Co do śmierci Jima - ważny jest jeden "szczegół": co stało się po ich "śmierci". Sh rozpracował siatkę Jima. I tu pytanie brzmi: czy Sh dotarł do wszystkiego i co Sh sam myśli - że to już wszystko, czy może coś zostało. I czy Sh zostawił to specjalnie? I ile na Jim mu pozwolił, jeśli naprawdę przeżył
Z drugiej strony, biorąc pod uwagę zamiłowanie prostoty twórców serialu, możemy założyć, że Jim uciekł, a Sherlock w ramach wyzwania zajął się dotychczasową siatką, dając Jimowi możliwość zaczęcia od podstaw - więc na wyższym poziomie. Ma sens?
Jak pisałem dla mnie opcje są dwie:
- Jim nie żyje
- Sherlock po cichu przyzwolił mu na ucieczkę i poparł wersję z jego śmiercią (jest to o tyle mało prawdopodobne, że rodzi się pytanie co z ciałem?). Często argumentem za tym jest sama scena "śmierci", bo zauważono, że kiedy Moriarty upada nie ma w rękach pistoletu, dodatkowo są one rozrzucone w sposób niemożliwy w wypadku samobójstwa. Ale to równie dobrze może być drobny błąd który umknął w produkcji.
No niestety, wiele rzeczy "umyka" w produkcji i to utrudnia spekulacje. Z drugiej strony jest wyjściem bezpieczeństwa, które umożliwia autorom zmianę koncepcji po kilku odcinkach. No i są zwykłe błędy, brak logiki, których nijak nie da się wytłumaczyć. I dlatego nie wiemy, na ile przeżycie Jima było możliwe. Zwłaszcza, że siatka Jima była niezwykle szeroko rozpięta i Jim mógł wykorzystać zamęt do własnych celów.
To nie jest Moriarty. Widać, iż poruszanie ustami to szuczka komputerowa. Moriarty nie zniżył by się do tak widocznego oszutwa. Jest na to zbyt wyniosły co widać w drugim sezonie. On nie żyje. Ale może Mycroft wykorzystuje Jima, aby uratować brata. Może naprawdę śmierć brata doprowadziłaby do pękięcia jego serca? A może to robota Irene, któras je4st zakochana w Sherlocku i chcer go ratować?
Nie czytałam całego wątku, bo jestem zbyt leniwa, ale nigdzie nie widziałam linka do teorii... Myślę, że chodzi nam o tę samą, więc wrzucę: http:// loudest-subtext-in-television.tumblr. com /post/79041544289/m-theory-mycroft-moriarty-and-magnussens-shared (usunąć spacje)
Interesujące są te wszystkie drugie dna i hinty w postaci muzyki... W dodatku w ASiB Sherlock powiedział, że "dźwięki mogą powiedzieć Ci wszystko" czy coś w ten deseń... A praktycznie zawsze gdy mamy do czynienia ze sprawą, w którą uwikłany jest Moriarty, pojawia się motyw Mycrofta (o ile dobrze pamiętam...) c:
*jeśli było to możecie po mnie pojechać*