Niech ktoś z znawców powie mi że zobaczymy jeszcze Moriartiego. Podobno w książce zostało napisane że umarł. Jednakże z tego by wynikało że pokonał Sherlocka. Brakuje mi takiego zakończenia że to jednak Sherlock pokazuje mu że jest od niego sprytniejszy. No chyba że mam się uzbroić w cierpliwość do jesieni 2013 roku :(
Pozdrawiam Fanów
Przecież pokazał mu. No w sumie to bardziej nam i sobie, bo Moriarty juz nie żyje/nie żył ;D .Moriarty umierał z przeświadczeniem, że zwyciężył, no ale jak się okazało, nie przewidział wszystkiego. Zdziwiłbym się, gdyby się okazało, że była to sztuczka, bo jak napisałeś, byłoby ti zbyt duże odstępstwo od książkowego pierwowzoru, no i CHYBA gdzieś czytałem, że twórcy sami powiedzieli, że Moriarty już się nie pojawi, że jego śmierć była prawdziwa.
Pozdro
Uzbrój się w cierpliwość ;) Czemu jego śmierć by miała znaczyć, że wygrał? Fakt, w książce C.D. dla pewności napisał, że Sherlock widział, jak Moriarty przyrąbał w skałę. Ale w tej serii to my widzieliśmy, jak Sherlock się rozwala, więc w sumie wszystkiego się można spodziewać.
Nie widzieliśmy, jak się rozwala tylko, że skacze a potem leży na chodniku. Ja wciąż uważam, że to jego sztuczka XD
Jak skacze, a potem coś we wdzianku podobnym do jego uderza w chodnik - na mnie największe wrażenie zrobił właśnie moment uderzenia. Ale i tak WIADOMO, że to jakaś jego sztuczka :D
nie ważne jak ...., a nie no może jednak ważne jak to zrobił, pewnie przy pomocy Molly, nie wiem w jaki sposób, ale ona pewnie w tą pokazówkę będzie zamieszana. Co najważniejsze w 3 sezonie musi być, po prostu musi być scena jak Watson porządnie z prawego sierpowego ( z pół obrotu ) wali Sherlocka w mordę za tą ,,sztuczkę". ;)
Jasne, że Sherlock jest sprytniejszy, w końcu nie zginął, a sam Moriarty umarł na darmo (bo nie doprowadził tym do samobójstwa Sherlocka). Niestety wątpię, żeby Moriarty nagle się okazał cudownie żywy, to by już było przesadą. Aczkolwiek uwielbiam tego aktora, świetnie zagrał i wykreował Moriartyego, będę za nim tęsknić :P
Ja stawiam na narkotyk, o którym była mowa w odcinku 2 sezonu 2. Tak oszukał Johna
A może naprawdę chodziło o oszukanie Johna? I wszystkich innych ludzi? Może naprawdę Sherlock, dla którego cała ta sława musiała być czymś męczącym, zmuszającym go do ciągłych konfrontacji z tysiącami obcych ludźmi, postanowił uciec, znów działać po cichu, samodzielnie? Więc wykorzystał Moriartiego - a wtedy rzeczywiście najważniejszą osobą do oszukania byłby John...
Jeżeli nie - w pewnym sensie Moriarty i tak wygrał, bo Sherlock jest "spalony". Poza najbliższymi przyjaciółmi: Johnem, panią Hudson, może Lestradem, wszyscy wierzą, że był oszustem, a nawet jeśli nie do końca wierzą, to i tak mu nie zaufają. Zastanawia mnie to, co powiedział do Molly, o "nie byciu takim, za jakiego go uważała".
Może chciał jej powiedzieć, że tak naprawdę nie jest aż tak aroganckim człowiekiem, którym często był w stosunku do niej. Chociaż średnio to do sytuacji pasuje.
Zupełnie nie pasuje, bo niby czemu miałaby go przestać lubić, gdyby nie był wredną świnią? A w stosunku do niej był straszny.