Ten dzisiejszy był trochę za ckliwy i nijaki. Nic się nie zadziało. Oczywiście były super momenty, ale czekałam na coś konkretnego. Nie było żadnego poważnego wątku. Wyglądało to jak zwykły obyczajowy serial, których nie znoszę. Podobało mi się rozwiązywanie sprawy po pijanemu, śmieszne to było. Aktorstwo było świetne.
Fajniejszy był poprzedni odcinek, byłam pewna, że będzie jakaś kontynuacja. Tam ktoś polował na Johna, miałam podejrzenie, że ktoś będzie mu zagrażał. Teraz zostaje czekać na trzeci, mam nadzieję, że coś się stanie ciekawszego i nie skończy się tak, że będą już tylko śluby brać i dzieci wychowywać :P Nuda ;)
Mam dokładnie te same odczucia. Czułam, jakbym oglądała jakiś obyczajowy serial. Co się stało z kryminałem? I trochę za ckliwie.
Oczywiście podobało mi się, bo to Sherlock, ale nie czułam się wbita w fotel, jak przy drugim sezonie, czy nawet tak zaciekawiona jak przy pierwszym. Było tak... nijak. Za śmiesznie jak na Sherlocka. Plus nie podobają mi się nowe napisy. Widać, że inny reżyser, niestety.
Zwykle daję odcinkom tego serialu 8-10/10. A ten jest jak dla mnie 7/10.
Empty hearse był jednym z najlepszych odcinków (może i nawet najlepszym), a sign of three jest chyba najgorszym. Nie wiem, co o nim myśleć, chyba muszę obejrzeć jeszcze raz zeby wyrobić sobie pełne zdanie, zwłaszcza ze zaciął mi się na początku.
nie jest najgorszy, od ślepego bankiera nic nie jest gorsze. Chociaż zabrakło w tym odcinku dobrej zagadki kryminalnej...
Pies Baskervillów też był gorszy... Ten był średni - chciaż niektóre momenty miał świetne - min. Kac Sherlock - sprawa po pijanemu;) W sumie ja się nie dziwie, bo te środkowe odcinki dla mnie zawsze są troszkę gorsze.... mieliśmy też duży apetyt po Empty Hearse;) Ale nie było źle, ubawiłam się;)
jak się skończy sezon, CHLIP za tydzień to zrobimy ranking odcinków :) 1.2 i 2.2 na pewno będą na końcu
Będzie placz i zgrzytanie zębów a potem trzeba będzie się pozbierac;D No a 3.1 i 3.3. na początku pewnie;)
mam dokładnie takie samo zdanie - Ślepy bankier fujjj
właściwie to rzeczywiście najsłabsze są drugie odcinki - w nich jakoś tak brakuje akcji
ale ten odc chyba był potrzebny i Sherlockowi i Johnowi, w końcu słownie zdefiniowana przyjaźń, dowiadujemy się, co Sh tak naprawdę myśli o Watsonie
jak dla mnie bomba
Ślepy bankier był słaby, ale Sherlock przynajmniej był w nim Sherlockiem. Zaraz zabieram się za ponowne obejrzenie, więc może zmienię zdanie :)
Obejrzałam jeszcze raz, tym razem z napisami angielskimi więc zrozumiałam więcej, ale nadal nie wiem co sądzić o tym odcinku. Jest jakiś taki niesherlockowy. I w pewnym sensie zniszczone jest to, co było między Sherlockiem i Johnem.
Przyznam ,że po 2. pooglądaniu odcinek o wiele bardziej mi się podobał. Po prostu jego problem tkwi w tym ,że nie tego oczekiwałam.
Miałam ochotę na intrygującą zagadkę, a z 1,5 h odcinka tylko ostatnie 20 min było mocne. To raczej dobry odcinek , prześmieszny, pokazujący Sherlocka z innej strony, ale po prostu nie tego oczekiwałam.
Ja w rozwoju fabuły widzę analogię do relacji między pierwszym i drugim sezonem, jakby to najprościej wytłumaczyć:
W Study in Pink mamy dużą sprawę, która ma nas wkręcić w sam serial - podobnie jest w The Empty Hearse- oba epizody też kończą się małym teaserem kto będzie głównym antagonistą sezonu: ostatnie słowo taksówkarza to 'Moriarty' a w The Empty Hearse mamy to ujęcie https://31.media.tumblr.com/9bc14670655ac33c906b79d7f3caa53d/tumblr_inline_myz74 bsMol1qkxq8j.jpg . Następnie, ani w The Blind Banker ani w The Sign of Three nie ma do tego żadnego nawiązania, dostajemy jakąś zupełnie inną historię która ma bardziej na celu pozwolić nam bliżej zapoznać się z postaciami i relacjami między nimi niż kontynuować główny wątek- co również ma duże znaczenie dla fabuły i nie może być pominięte. Później, w pierwszym sezonie ostatni epizod wreszcie oficjalnie wprowadza Moriartego jako głównego przeciwnika Sherlocka i przygotowuje scenę dla drugiego sezonu, który kręci się głównie wokół gry między Sherlockiem a Moriartym przez wszystkie trzy epizody.
Mniej więcej tego samego spodziewałabym się teraz: za tydzień dostaniemy epizod w którym poznamy kolejnego arcywroga i smakowity cliffhanger, po którym będziemy niecierpliwie czekać przez kolejne dwa lata na jego prawdziwe starcie z Sherlockiem.
ups, nie udało mi się zalinkować, teraz powinno być dobrze: tnij(.)org(/)empty-hearse - oczywiście bez nawiasów
Mam identyczne odczucia. Zbyt emocjonalny ten odcinek, taki kompletnie nie-sherlockowy. Ja rozumiem, że główny bohater musi się rozwijać, nie może być ciągle taki sam, po tych wszystkich wydarzeniach, których byliśmy świadkami. Ale co za dużo to nie zdrowo, a wg mnie ten odcinek przegięli w drugą stronę - za dużo wzruszeń, za mało akcji. Zagadka - średnia.
Ale może właśnie o to chodziło - czekaliśmy na wartką akcję, a otrzymaliśmy przeciwieństwo - ślub i sielankę.
Mam nadzieję, że ostatni odcinek sezonu to będzie młot i nas Wszystkich zmiażdży, bo jeśli mam być szczera, jestem trochę zawiedziona tym wczorajszym odcinkiem.
Ten serial ma to do siebie, że wszystkie drugie odcinki są gorsze od pierwszego i ostatniego. Mam nadzieję, że w tym sezonie będzie podobnie. Nie wiem, czy widzieliście trailer ostatniego odcinka, ale jest tam ujęcie, w którym widzimy dłoń człowieka, który leży na stole operacyjnym. Wspaniali ludzie na tamblerku już wydedukowali, że dłoń ta należy do Sherlocka. Zapowiada się ciekawie.
Widziałam to, ale podejrzewałam, że to dłoń należąca do kobiety... Jesli to Sherlock... for god's sake... Gatiss, Moffat przeginacie...
Klątwa środkowego odcinka ... Na pewno na koniec będzie jakiś cios, musi być! I może w końcu dowiemy się coś o Magnussenie, bo zaczynam tęsknić za wątkiem psychopaty :>