Czy ktoś z Was zastanawiał się dlaczego hound of baskerville był pressure point Sherlocka? Gdzies
w internecie znalazłam takie pytanie i teraz sama zaczęłam nad tym myśleć. Jakieś pomysły?
myślę ze dlatego, bo sherlock w padole zobaczył wielkiego ogara i po raz pierwszy zwątpił w siebie i swoje umiejętności... zobacz sobie scenę od 40 minuty :)
Tez o tym pomyslalam, ale w koncu okazało sie ze na te reakcje mialy wplyw trujące opary wiec z perspektywy czasu nie wiem czy tak bardzo by sie tym przejmowal. Przeciez zostal odurzony, to nawet najinteligentnieszemu czlowiekowi by padło na mózg ze tak powiem. Chociaz pewnie rzeczywiscie o to chodziło i obie macie racje :)
Mimo tego odczucie takiego przerażenia pozostało mu w pamięci c: nawet jeżeli bylo wywołane sztucznie
Mnie w ogóle zastanawia, dlaczego, kiedy za 1 razem Magnussen "skanował" Holmesa to tych pressure pointów było tak dużo... za kolejnym razem był tylko John... (o ile dobrze pamiętam). Wiadomo, że John to jest najsłabszy punkt, ale po co były te wszystkie poprzednie... trochę zrobili z Sherlocka taką sierotę bidulę, a przecież na niego nic nie działa, on ma emocje w nosie, nie dba o nic i nikogo z wyjątkiem Johna (no i może trochę reszty ekipy z nim współpracującej)...
Prawdopodobnie dlatego, że Sherlock chciał zrobić wszystko aby było tych punktów więcej, żeby zatuszować ważność Watsona. Ja tak to odebrałem - po to na przykład ćpał i chciał żeby wyszło to do opinii publicznej.
A jeśli chodzi o sam temat poruszony na początku to to też inaczej zrozumiałem... Poprawcie mnie jeśli się mylę ale wydaje mi się, że pressure point nie dotyczył hound of baskerville tylko Redbeard - rudobrody (takich słów użył Magnussen), czyli pies sherlocka z dzieciństwa. Wskazywałyby na to jego wizje kiedy "umierał" i starał się uspokoić i przyzwał w tym celu widok tego psa (na którego zawołał Redbeard) i zaczął sie z nim bawić. Pies w tej wizji nie był raczej hound of baskerville. I dlatego też Sherlock zareagował poruszeniem na wzmiankę o rudobrodym.
Ale na liście wyświetla także hound of baskerville. Wtedy co Magnussen odwiedza Sherlocka w mieszkaniu. O Redbeard wspomina na glos ale hound of baskerville można tylko przeczytać na liście pressure points.
ahh... to zapewne tylko jako traumatyczne przeżycie, albowiem takie dla Sherlocka bylo.
Mi pasuje do Sherlocka duża ilość pressure point. On tylko tak sie zachowuje jakby nic go nie ruszalo, a jest wrecz przeciwnie.
Też tak to odczytałam. Sherlock jest potwornie mocno opancerzony i zwykle nie dopuszcza, żeby coś się przez tę zbroję przedostało - w jedną czy w drugą stronę. I ma tendencję do oszukiwania samego siebie. Redbeard mnie urzekł, bo to był subtelny znak, że Sherlock wcale nie jest taką maszyną, za jaką chciałby uchodzić. I mimo że delikatniejsze w formie, było to dla mnie o wiele mocniejsze w przekazie, niż ten koszmarny lukier z mowy weselnej. Takie zagranie rodem z 1 i 2 sezonu :)
O tak, zdecydowanie mocniejsze i mieszczące sie w charakterze Sherlocka, w przeciwienstwie do tej mowy weselnej. Podoba mi sie, ze pokazali dlaczego Sherlock jest jaki jest i ze tez czyms sie jednak przejmuje. W ksiazce bylo to pare razy subtelnie zasugerowane i bardzo lubię wlasnie te fragmenty :)
Ja bym raczej się zastanawiała, czy jest możliwe, aby ktoś inny wiedział o Sherlocku więcej niż on sam :)
Łatwo jest szantażować kogoś, aby osiągnąć swój cel poprzez znanie jego słabości. Łatwo jest gdy ta "słabość" jest prosta i oczywista. Co jeżeli już tak łatwo nie jest?? Co jeżeli jest cała litania "słabości". Skąd wiadomo, która z nich jest ważniejsza, bardziej newralgiczna??Mało tego, czyż dla kogoś nieprzeciętnie mądrego, taka osoba właśnie, nie jest przypadkiem wyzwaniem?? Sherlock chciał zainteresować swoją osobą Magnussa. Moim zdaniem, własnie między innymi poprzez taką, nazwijmy to "wielosłabowość", ciekawość Magnussa została jeszcze bardziej podsycona, dzięki czemu Sherlock mógł osiągnąć swój cel :)
Najwięcej o Sherlocku wiedział Mycroft, który wygadał się Moriarty'emu. Hmmm... czyżby Magnussen skorzystał z zasobów Jima? A tak poza tym, to Magnussen jest po prostu symbolem żądnych władzy, zachłannych mediów, manipulujących informacją, pozyskujących dane w nieuczciwy sposób. Podobnie w sumie jak Moriarty ("I love newspapers - fairy tales" :)
Czy ja wiem, czy Magnussen był zainteresowany Sherlockiem w jakikolwiek sposób... Traktował go raczej jako środek do celu, wyraźnie nim pogardzał, wiedział o jego wielkiej inteligencji, ale wiedział, że sam jest od niego bardziej cwany (no...niby). Sprawiało mu przyjemność upokarzanie Sherlocka - pokazywanie mu, że jednak nie taki z niego kozak.