Niestety w połowie 3. odcinka, 3.serii zerwało mi przekaz, więc finału jeszcze nie znam, ale
dzisiaj wieczorem to nadrobię :) Niemniej jednak czytając forum mam wrażenie przerostu
oczekiwań i wyobrażeń widzów co do zawartości treścowej filmu. Formuła serialu jest dość
prosta - 3 odcinkowa seria stanowiąca całość.. Część poświęcona Moriattiemu, to jedna seria i
teraz część 3, której ogniwem jest facet, który chciał spalić Watsona, i pojawił się na moment w
pierwszym odcinku 3 serii i kończy ten wątek dopiero w 3 odcinku, ostatniej serii. To są
integralne części - jedna seria i 3 odcinki, i jeden wątek przewodni, choć środkowy odcinek serii
bywa od czapy. Seria kończy się zazwyczaj przynętą, motywem, który poprowadzi kolejną transzę i
kolejną serię. Czy będą kontynuacje wątków z poprzednich serii - nie wiem, ale wiem, ze tryptyk
stanowi całość. Holmes ma wrogów i ma przyjaciół, jest socjopatą, który przyciąga i który wkurza.
Ja wnioskuję, po tym, co zobaczyłam w 3 odcinku ostatniej serii, że pojawi się niebawem "ta
kobieta". Była o niej mowa w ostatnim 9. odcinku i jest nieobojetna Holmesowi. a u Conan
Doyle'a (o ile dobrze pamiętam), jest sympatią i rywalką Holmesa, zresztą w Sherlocku z
Robertem D.Juniorem też jest ten motyw. Doszukiwanie się jakichś szczególnych zależności jest
imo-głupie..ale...ale... wg mnie opcja ze śmiercią Holmesa z materacem jest prawdziwa -
musieli to jakoś wyjaśnić i zrobili to właśnie tak, nie wrócą już do tego. A dlaczego myślę, że
wersja z materacem jest prawdziwa? Był moment, w który Holmes poszedł do Moly i prosił ją o
pomoc...może, miała spreparować zwłoki. A Watson nie chciał znać szczegółow tego zdarzenia,
bo nie chciał wiedzieć, dlaczego nie został wtajemniczony - jest w końcu przyjacielem.
Chatoczna jestem wielce, ale zbyt wiele chcę zawrzeć w tym poście. Reasumując. Kolejna część
wg mnie będzie luźno powiązana z poprzednimi i o Moriattim mozemy już nigdy nie usłyszeć.
Sherlock znajdzie sobie nowych wrogów a ja życzę sobie nawiązanie do "tej kobiety", Holmes
gubił się przy niej przesłodko :D
No ta... pojawia się zajawka kolejnej transzy.... Moriatti, ale czy to on? Myślę, że to ktoś, kto wykorzystuje jego wizerunek - "ta kobieta"?
Choć ja chciałabym popatrzeć znowu na ten duet - godni siebie byli :)
Moriatti? Serio? xD Ale ok, może być Szerlok, to czemu nie Moriatti...
>środkowy odcinek serii bywa od czapy<
Tu się niestety zgodzę :( Tylko Sign of Three się broni.
>Była o niej mowa w ostatnim 9. odcinku i jest nieobojetna Holmesowi.<
Kiedy o niej mówiono? Czy nieobojętna? Przede wszystkim ma wobec niego dług wdzięczności, więc nie powinna grac w przeciwnej drużynie. Co nie znaczy, że nie może ;)
>u Conan Doyle'a (o ile dobrze pamiętam), jest sympatią i rywalką Holmesa, zresztą w Sherlocku z Robertem D.Juniorem też jest ten motyw.<
U ACD Irene występuje tylko raz, a potem jest jeszcze raz wspomniana, jako jedna z kilku osób, które pokonały SH. Ale Moriatti był stworzony tylko po to, by ubić Szerloka, więc wszystko możliwe?
A wersja z Downeyem jest Hollywoodzka i uwspółcześniona. Brytyjska adaptacja jest bardziej powściągliwa w zaspokajaniu "chuci" widzów.
Moriatti, haha, you made my day xD to jest naprawdę urocze :D
Koniec offtopu ; )
Zabawne. Dyskredytujesz mnie na podstawie błędu w nazwisku? Nigdy tego nie umiałam. Taka uroda. Uwierz, nie mam zajebiozy na temat Sherlocka czy innych seraiali. Trochę nawet mnie to bawi. Ten serial mnie zatrzymał na chwilę, bo jest niezły, ale nie powalił i nie powala, ale na szczęście, po latach niepowodzeń, okazuje znośny....Moriati. Moriatti, czy inaczej, to zaledwie postać, która coś znaczy i nie znaczy zupełnie nic....Dla mnie to tyllko postać... jakich wiele..... nie analizuję, nie wnikam, oglądam i zwyczajnie lubię....bez jazd...jak przeoczę Sherlocka nie będę płakać... fajny fil, tyle i tylko tyle.... MORIATI???
Spokojnie, nie ma co się tak unosić :D każdemu się zdarza. Kwestia jakby, nie wiem, szacunku może? Trudno powiedzieć, może estetyki. Może koleżanka powyżej nie powinna się była śmiać. Wiedz tyle, że gość ma na nazwisko Moriarty ;) nikt ci nie każe mieć fazy na punkcie Sherlocka, po prostu zanim się napisze czyjeś nazwisko, a nie jest się pewnym jak się powinno je napisać wystarczy kliknąć parę razy i w Googlach sprawdzić, żeby nie strzelić gafy ;)
Jasne, wystarczyło rzucić okiem na obsadę, tutaj na filmwebie. Ja byłam z siebie dumna, że w ogóle zapamiętałam jak ten gość się nazywa i na spontanie cośtam napisałam. Mój błąd i zapamiętam, aby przy następnej okazji takie rzeczy jednak sprawdzić...Moriarty, dzięki :-D
:-) No taaa, Doyle'a czytałam wieki temu. Adaptacji widziałam masę, ale też jakoś w dzieciństwie. Mam problem z nazwiskami, Cumberbatcha piszę na setki sposobów, mimo, że znam gościa. Moje nazwisko też jest obcojęzyczne i jest chyba jedynym, które zawsze piszę poprawnie. Jeśli chodzi o popkulturę, tak, pewnie mam tyły, ale kto ich nie ma? W zalewie tfuurczości dokonuję wyborów, ale Sherlock, to już klasyka...i powinnam to nazwisko napisać poprawnie, powinnam, tylko czy to, aż tak istotne? Wystarczyło mnie poprawić, po prostu...
W porządku;) Ja tylko chciałem przypomnieć,że Sherlock to wymysł A.C.D.,bo zdaje się,że niektórzy o tym zapominają. Pozdr.