Ja rozumiem że człowiek płacze gdy popełnia samobójstwo ale przecie Sherlock przeżył....więc czemu płakał ??? Jak myślicie czemu przeżył ???
No cóż, istnieje teoria fanów o pewnej roślince, która wywołuje płacz, katar i sprawia, że puls jest nieodczuwalny. Więcej o tym jest w tym temacie na 9 stron. :)
Przecież wiedział, że musi zostawić Johna i nie powiedzieć mu prawdy. Poza tym nie był pewny na 100 %, że przeżyje.
Samo pożegnanie z Johnem sprawiło mu tyle bólu i łez. No i to, że przyznał, że niby wymyślił Moriarty'ego i jest oszustem.
Tak jakby żegnał się z dotychczasowym życiem. W końcu znika na jakiś czas (w książce 3 lata). W dodatku przyznał się do tego, że jest rzekomym oszustem.
Tu nie chodziło o zrobienie 'dobrego' czyli tragicznego wrażenia. On się żegnał ze swoim dotychczasowym życiem - z Johnem, z Baker Street na dłuższy czas. Zawsze też mogło coś nie wyjść. Strach, że jednak Moriarty go przechytrzył. Niby przyznanie się do winy go nie obchodziło - zawsze ignorował co mówili o nim inni. Liczył się tylko John. Bał się o jego życie, że Jim jednak go okłamał. W tej scenie Sherlock pokazuje, że jest jednak człowiekiem nie maszyną.
Boże....jak tak ciebie posłuchałam to aż łza się w oku zakręciła........Dziwny serial-na jednes scenie ryczysz jak bóbr a już za parę minut skaczesz z radości że jednak sherlock przeżył :) I za to kocham ten serial