witajcie najlepszy serial ostatnimi czasy wciąga bardzo , daje do myślenia zostaje w pamięci , czekam
niecierpliwoscią na dalsze odcinki kurcze dlaczego tak mało ich nagrali , bardzo po stokroć bardzo szkoda
Lubię ten serial, ale ma on jedną i dla mnie dużą wadę. Kwestia podejścia do zwierząt. Są one traktowane utylitarnie. Widać to w psie Baskervillów. No i to dźganie świni jakimś harpunem... Ale to pewnie "angielska flegma" , ta sama które każe im dręczyć je na brytyjskich uniwersytetach.
W "Psie..." mamy bazę wojskową, w której dokonywane są eksperymenty na zwierzętach. Została ona przedstawiona jako odstręczające miejsce, w którym pracują bardzo dziwni ludzie (pani doktor niezastanawiająca się nad konsekwencjami podarowania córce laboratoryjnego królika, morderca maniakalnie testujący na ludziach broń chemiczną...). Zwierzęta są traktowane utylitarnie i to pokazuje serial, jednak wyraźnie nie aprobuje tego rodzaju poczynań.
Świnia natomiast była martwa i eksperyment z harpunem mógł zaszkodzić jedynie jakości mięsa. Tu zastrzeżenie mogłoby ewentualnie wnieść stowarzyszenie restauratorów...
Miejmy nadzieję.
Ale wg mnie ta baza pokazana byłą bardzo łagodnie. Jasne przestrzenie, zwierzątka sobie stoją i nic im się w sumie nie dzieje. Pani doktor męczy sobie króliki i nie ma żadnych wyrzutów -dla dobra nauki, dla dobra córki. I właściwie jest z tej samej półki co Sherlock, jak bezgłośnie konstatuje Watson w pewnym momencie.
Tego nie wyjaśnili jasno ze świnią.
Baza była okropna: kłęby drutu kolczastego, biegający bez sensu wojskowi, laboratoria pod ziemią, zalane jaskrawym światłem świetlówek, pobudzone małpy wykonujące faszystowskie pozdrowienie... Miejsce, które - podobnie jak John i Sherlock - z ulgą opuściłam (jako widz, na szczęście).
Pani doktor nie ma wyrzutów i jest to element charakterystyki tej postaci. Co ciekawe, nawet Sherlock (w świetle 3 serii wiemy dlaczego) wykazal więcej zrozumienia dla sprawy Bluebella od niej.
A co do świni - twórcy serialu czasem odwołują się wprost do Conan-Doyle'a, wierząc, że czytelnicy jego książek załapią dowcip bez tłumaczenia... Tym razem to odwołanie do opowiadania "Czarny Piotr" z tomu (no właśnie) "Powrót Sherlocka Holmesa".