Kreska sama w sobie nie była okropna, raczej kwestia designu postaci (a w szczególności ich fryzur xd). Muzyka (moim zdaniem) świetna, genialny pierwszy opening i ending. Akcja powoli się rozkręca, ale tak po 10 odcinku już nie mogłam się oderwać.

Akirę uratował Yuuki (a po tym uratowali siostrę). Czy Kaori zabiła ojca - nie wiadomo, ale pewnie tak. Yuuki zginął - zależało mu na tym, żeby zabić i tego wilkołaka, i siebie, poza tym nikt by nie przeżyłby takiej eksplozji.

Wydaję mi się, że punktem kulminacyjnym był atak na szpital. Potem już akcja troszeczkę spadła. Nie dlatego, że była słaba-skądże znowu! Po prostu scena oblężenia szpitala była tak niesamowita, że więcej takich scen być już nie mogło. Najwyżej trochę poniżej, ale do momentu wojny akcja była już troszkę mniejszego kalibru.

Muzyka w anime zazwyczaj mi się nie podoba, bo jest taka 'na jedno kopyto'... W "Shiki" może openingi i endingi są takie standardowe, ale za to melodie w samym odcinku... Np. "Eau de Vie" od Takanashiego Yasuharu 'zapisały' mi się w pamięci na dłużej, ciągle za mną 'chodziły'.
Koniec ogromnie mi się spodobał, bo nie był taki hurra-optymistyczny. Ludzie na początku byli 'tymi dobrymi', a zmienili się w potwory (w sensie psychicznym), a wampiry, które były uważane za potwory, miały swoją 'dobrą stronę'.