Niestety, już sezon 22 stawiał znaki zapytania. Z sezonu na sezon formuła zdążyła się wyczerpać. Wątki są źle prowadzone, potencjał bohaterów zdaje się być niewykorzystywany - choćby Ned i Edna - on skrajny protestant, ona kobieta wyzwolona - tyle gagów można by wydusić z tej różnicy charakterów, a tu nic.
Co więcej sam pomysł na fabułę, wydaje się już być tak absurdalny, że niestety... nieśmieszny. Absurdy w Simpsonach zawsze bawiły, ale jak już fabuła robi się absurdalna, to nijak ma się to do reszty. Weźmy pierwszy z brzegu epizod o szmatce Moe czy inny. dość interesujący odcinek z nową koleżanką z pracy Homera, która postanowiła wygryźć go z posady - kompletnie spłycony i dobra fabuła poszła na zmarnowanie.
Twórcy nie mają już pomysłów. Brakuje takich perełek fabularnych, jak Homer udzielający ślubu homoseksualistom za kasę, czy kolejnych szalonych pomysłów Burnsa. Co więcej w nowych sezonach Homer już rzadko myśli o jakimś dochodowym biznesie. Nie ma też pomocnika Boba. Brakuje kolejnych lewych przekrętów Krusty'ego, Barney nie jest znowu tym samym zabawnym menelem, a z dziadka też już się prawie nie wyśmiewają.
Poza odcinkiem halloweenowych i tym z przyszłości, oraz odcinkiem o pisarzach niewiele da się tu wyszukać. Nawet odcinek z Lady Gagą, odbił mi się zgagą.
Pozdrawiam!