Ten odcinek taki sobie początek serii dość poprawny ale dalej no cóż niestety rozczarowuje po raz kolejny producenci serialu nudą wieje tylko wątki zapchane nic szczególnie interesującym tak naprawdę początki seriali Showtime oh ah a potem klapa z dłuższym oglądaniem danego serialu tej stacji lipa po prostu i tyle.

dobra wez wyjdz juz

"Roman - oj będę seksistowska aż kobiecie nie wypada, ale wyglądała mądrzej w tym ubranko doktorskim :) Szkoda, że sprowadzili ją tylko do tego, że nosi szpilki w tym stroju. Trochę mi to zgrzyta, bo Roman jako pokraczna i flegmatyczna doktor bardziej by mnie ujmowała, gdyby no jakby to rzec wyglądała inaczej niż na pierwszy rzut oka ładnie. Bo tak trochę wydmuszka z niej.
Poza tym jedyną osobą, która może nosić szpilki na izbie przyjęć jest O'Hara"

Dr Roman irytuje mnie niemiłosiernie, nie wiem jakim cudem zdała medycynę, skoro zachowuje się jakby nie umiała założyć rękawiczek i bała się podejść do pacjenta, żeby ją nie ubrudził. No i oczywiście pierwsze co - trzeba uwieść Coopa, bo przecież do tego Roman akurat ma doskonałe predysozycje. Dla mnie jest koszmarną karykaturą O'Hary.
Uwielbiałam sceny z nią, jej klasę, ubiór (mega elegancki, ale nie przesadnie wypindrzony jak u Roman), cięte riposty no i ten brytyjski akcent <3 Fartuch szyty na miarę i szpilki, które akurat na niej wyglądały cudownie. Poza tym dobry lekarz i wierna przyjaciółka. Bardzo mi jej brakuje w tym sezonie. Dobrze jednak, że wymyślili dla niej szczęśliwe zakończenie, bo w przeciwnym razie nie wybaczyłabym tego scenarzystom...

No ja bardzo tęsknie za O'Harą. Kobieta miała wszystko! Super postać. Ona miała tak po angielsku wyje.bane. Wybacz, mój brak elokwencji, ale nie umiem inaczej oddać tego co myślę. Pamiętam, gdy w szpitalnym kibelku stwierdziła "This place needs a bar" :) PIękne to było :)

Ale Roman zaczynam doceniać, choć postać niedorobiona. To taki trochę nieudany eksperyment z damską wersją Coopa. Zauważ, że kobiety w kinematografii mają o wiele większe wymagania. Kobiety z grubszą muszą być idealne. Gdy taka pani sobie nie jest idealna (jest "brzydka" lub nieogarnięta) to pies z kulawą nogą się nią nie zainteresuje. A "brzydka i nieogarnięta" choć ciekawa pod tym wszystkim to nie ma szans. Lubią ją jedynie specyficzne osoby, masową sympatią nie będzie się cieszyć. I ja się cieszę taką Roman, która trochę przeciera szlaki do nieidealnych postaci.

Czekam tylko, aż przestanie się przejmować kolorem szminki na ustach, a bardziej zacznie zależeć na pacjentach. Do Jackie dzieli ją droga świetlna. Coop mimo wszystko jest trochę bardziej empatyczny. Choć dziecinny. Zawsze mam z niego ubaw. Taki duży chłopczyk. ;p

Ona przejmuję się pacjentami, tylko ma pewną w sobie blokadę, boi się zbłaźnić, ale kibicuję jej. Ona nie jest zła moim zdaniem, pozytywna postać i mam nadzieję, że się wyrobi tak jak Coop swego czasu.

Oby. Nie twierdzę, że jest zła, ale powinna zmienić swoje priorytety, nie załatwiać sobie pleców seksem z Coopem i porządnie wziąć się do pracy zamiast przejmować się pół dnia, że pacjent ją obrzygał i kombinować jak pomimo tego ładnie wyglądać w fartuchu medycznym...

Też mowię, że ta postać jest niedorobiona. Niby pozytywna, niby całkiem idiotyczna. Tak jakby w fazie Beta.

Dużo odcinków jej nie zostało, żeby mnie przekonać ;p Choć może trafi jej się jakiś ciężki pacjent, którego uratuje i przejdzie katharsis i odmienienie ;p

Oj tam, jest Jackie :) Roman to tam więcej przewijania niż pożytku :)