Podobało mi się. Słodko-gorzki odcinek. Mściciel i "different Thor" zrobili mi dzień. Podobnie Akalitus i jej "thank you... and f**k you". Radosna Zoey, uradowana z powodu powrotu Jackie... I upadek Monka, strasznie smutny. Zemsta Romana (jak ona mogła z tym skandynawskim blaznem?!) zabawna, szacun za talent do języków.
No i wreszcie wyłazi szydło z Eddiego.
Dużo się działo i dla mnie: o wiele lepszy od poprzedników.
Jackie wygląda olśniewająco w niebieskim!
Podobało mi podejście Norwega- chcę coś,dostaję i już idę dalej. Chciał się pożegnac kwiatami-miły gest
pomysł z telefonem do żony dobry,ale nie pasowało mi,że ona sama bez zająknięcia powtórzyła te kilka zdań po norwesku. Realniej by było,gdyby przyłożyła telefon do słuchawki.
Monka bardzo szkoda,brzydko chłop się sypie
Co do Eddiego to ciekawe co teraz zrobi-jest wściekły i zraniony i może się mścić.
Dla mnei to taki trochę smutny odcinek, atmosfera już nie taka jak kiedyś... tak dało się wyczuć napięcie. Monk już dawno powinien "odejść do stołu" wprowadzili fajną postać na rozluźnienie i nara. Jackie powinna pozwolić Eddiemu na wykorzystanie Berniego. My to wiemy, cały świat to wie, ale ona nie, że jej narzeczony to w gruncie rzeczy małe dziecko, które jak nie dostanie zabawki potrafi zepsuć parę rzeczy w domu. Nie żebym to takie rzeczy uznawała za właściwe, ale to byłoby dobre posunięcie do wygrzebania się z tego gó.wna. Ostatnie chamstwo z tym gnojowniku. Eddie dał jej jasno do zrozumienia, że pójdą na dno razem i on jeszcze się o to postara.
Troszkę mi szkoda, że Jackie uzależniona a miałaby się przejechać na mężczyźnie, na jednym zaufaniu za dużo :)
Nie wiem, może mam nie ten dzień cyklu czy jak, ale mi się najbardziej podobał ten kiss w kaplicy ;) Ale uważam, że Roman niepotrzebnie wywlekała to z żoną, zraniła kobietę przez taki współudział, wiedziała, że sypia z żonatym... Nie podobało mnie się....
Nie analizowałam sytuacji norweskiej żony, jakaś abstrakcyjna mi się wydaje. Moim zdaniem facet zasłużył na karę. Może i uczciwie stawiał sprawę z Roman (choć sama Roman chyba tak tego nie odebrała), ale osobiście patrzeć na niego nie mogę i myślę, że dla żony też lepiej, jeśli się uwolni ze związku z taką gadziną :).
To jest kwestia tego, czy warto żyć złudzeniami, czy jednak prawdą :) Prawda w oczy kole, a żyć w matrixie nie wiedząc nic? Uważam, że Roman zrobiła źle, sama się pisała na romans z żonatym, a powiedzenie Zoey a powiedzenie żonie to co innego. Poza tym Norweg już musiał sobie nieźle nagrabić, go gdybym ja dostała taki telefon to miałabym bekę. Ale skoro ona wzięła to na poważnie znaczy się to był już któryś raz. Mógł się łatwo wytłumaczyć, że go nei lubią za przejęcie szpitala itd :) No i pan superhero zaatakował Norwega (jak ta łysawa gadzinka ma na imię?) a Roman stała i się kielczyła, no nieprofesjonalne jak na lekarza :)