Ten serial mógłby być na prawdę dobry... mógłby... irytuje mnie jednakże aktorstwo, zwłaszcza głównej bohaterki, która zdaje się posiadać 2 wyrazy twarzy. Wyraz 1 to twarz w spoczynku, wyraz 2 - smutna mordka z wydętymi ustami i takimi smutni uniesionymi brwiami. Z czego ten 2 pokazuje się co chwilę. Ponadto co drugi aktor wygłasza prawie każdą kwestię jakby to byłą prawda objawiona, patetyczność sączy się wszystkimi porami. Konwersacje mają skłonność do nagłych transformacji w monologii. I nie chcę już nigdy nigdy usłyszeć stwierdzenia "put on the white hat". Ździebko nadużywane.
Bardzo daleko temu do "House of Cards"
Należy jeszcze dodać, że wszyscy są najbardziej potężnymi ludźmi na świecie.
Ostatnio powiedziała to nawet pani wiceprezydent - pięknie jej to wyszło z takim westchnięciem...:)
no macie rację, mimo, że oceniłem serial na 9/10, to jednak z tym aktorstwem to prawda. I te patetyczne pełne płaczu wyznania Olivii, w każdym odcinku taka sama scena.
To nie wina aktorów tylko Shondy Rhimes. Podobny nadmiar dramatyzmu w Grey's Anatomy. Ta kobieta zdecydowanie lubi taką formę swoich seriali
Bo to jest soap. Rhimes specjalizuje się w nich. Aspekty procedurali czy wątki thrillerów polit. są nakładane na formułę soapu. Stąd ten dramatyzm i teatralna przesada. Pod spodem to tak naprawdę jest Bold and Beautiful. Najważniejsze motywy, to: kto kogo zdradził, zranił, pożąda lub nienawidzi, a najlepiej jedno i drugie naraz, a nie cokolwiek innego.
Nie zgodzę się z tym, że to nie wina aktorów. W Grey's Anatomy ten dramaryzm jest idealnie przyswajalny. Aktorzy potrafią tak go sprzedać,że człowiek czeka na kolejny odcinek z zapartym tchem. W Scandal po 2 sezonach na sam widok Olivi i Fritza i ich rozmemłanych min i jęczeń chce mi się wymiotować. Gdyby nie pozostali aktorzy, którzy choć trochę ratują ten seria, już dawno bym przestała go oglądać.
O rany, a ja myślałam, że tylko ja mam mdłości oglądając wysiłki aktorskie (i mimiczne) głównej bohaterki. Wytrzymałam do drugiego sezonu i do następnych już nie mogłam się zmusić, mimo, że ogólnie serial mi się podobał.
Główna bohaterka ma 3 wyrazy twarzy. Poza wymienionymi przez Ciebie jest jeszcze "profesjonalny" - kiedy coś tłumaczy, przemawia, się tak dziwnie wykrzywia i stara się pokazać "jestem taka ważna i tak dużo wiem". Poza tym zgadzam się. :)
ja jestem odmiennego zdania ...
oglądałam "House of Cards" i nie zrobił na mnie wrażenia... napewno to nie jest serial jednego aktorarola nie można tu każdej postaci oceniać osobno oni razem tworzą całość i doskonale się uzupełniają ...
i zgadzam się że Shonda Rhimes ma taki styl ale miliony ludzi na świecie oglądają jej seriale i zajmuję światową czołówkę ...
więc nie przesadzajcie .... jak nie podoba wam się to nie oglądajcie i już...........................
Pytanie tylko: czy to aktorstwo jest irytujące, czy postać, którą gra Kerry Washington? Chyba jednak chodzi o to drugie... Bo skąd wzięłyby się jej kolejne nominacje do nagród za tę rolę: Primetime Emmy, Złotego Globu czy Gildii Aktorskiej?
Zgadzam się niestety. Szczególnie Washington jest mierna. Kompletnie nie rozumiem zachwytów nad nią w Stanach. Nieporozumienie. No, ale jej postać to bardziej "political statement" niż dobre aktorstwo.
Wystarczy zobaczyć 01x01.
To chyba wszystko na raz, taki nowy przepis na sukces:
*widz musi mieć wszystko przegadane, bez skomplikowanych flint, aby się nie zgubił,
*bohaterowie płaściutcy, warstwa merytoryczna jest niewidocznym tłem (wiem, zawsze jest tłem, ale to zakrawa na styl jak z supermena)
*atrakcyjni fizycznie, skazani na sukces przedstawiciele mniejszości etnicznych stanowią nieuzasadnioną nadreprezentację w stosunku do udziału w populacji
*polityczna poprawność, "jedyne właściwe"
*to wszystko odgrywane przez bankowych przyszłych zdobywców złotych malinek
Nie ma jak tego porównać do TheGoodWife, które jeśli miewa wspomniane wyżej wady, to broni się bardzo dobrym rytmem scenariusza, dzięki któremu widz nie czuje się całkiem durnie.
A do House of Cards, kaman, K. Spacey, D. Fincher a Sh. Rhimes? Przecież to nie ta liga.
Czy warto oglądać ten serial, czy tylko będę nudził się? Pytanie kieruję do osoby, która obejrzała 2 sezony plus aktualne odcinki.
Zacząłem oglądać ,,Zemstę". Ten serial mi podoba się!
Czekam na szybką odpowiedz!
ja obejrzałam pierwszy sezon i drugi przemęczyłam do 5 odcinka (tylko ze względu na jakiś ogórkowy okres- wszystko już obejrzałam ;p). Niezbyt intrygująca fabuła, którą i tak przyćmiewa SKANDALicznie marne aktorstwo głównej bohaterki, która odciąga uwagę od marnego aktorstwa swoich kolegów (poza przypadkiem żony prezydenta- chyba tylko ona broni wg mnie swoją rolę). Główna aktorka to jakaś porażka, nie wiem czy to wina scenarzystów, tego, ze ciągle beczy, miewa nieustatne bitwy własnych myśli, przy czym ma naprawdę tępy wyraz twarzy, albo jej patetyczne przemowy, które naprostują najgorszego bandziora, tak rolę ma naprawdę kiepską, a do tego naprawdę, ale to naprawdę ciężko ogląda się jej grę aktorską. pomimo mojej niechęci do zaprzestania oglądania serialu dopóki nie poznam wszystkich intryg, to główna aktorka wyjątkowo skutecznie odstrasza mnie od oglądania kolejnych odcinków.
Ok. Rozumiem. To w ogóle ,,nie biorę się za" ten serial. Rezygnuje też z ,,Mentalisty".
Ze stacji ABC oglądam obecnie: "Grey's Anatomy", Once Upon A Time", "Lost". Niedawno zacząłem oglądać też: "Revenge","Castle" oraz "Marvel's Agents Of S.H.I.E.L.D." To tylko piloty, bo wciągnęły Mnie inne seriale: "Supernatural"; "Arrow";"Chicago Fire","Dracula" itd.
ja polecam good wife. naprawdę dobra fabuła, ciekawe potyczki, świetna gra aktorów. a do tego serial nie ciągnie się w nieskończoność psując tym swoją dobrą pinię :)
w zupełności się zgadzam - ta wypowiedź uświadomiła mi, dlaczego instynktownie zakończyłam oglądanie tego serialu na początku drugiego sezonu.
Olivia w tym filmie ma caly czas taki wyraz twarzy, jakby nie mogła się wypróżnić od kilku tygodni ... i to zaczyna być denerwujące. ale serial pomimo tego nie jest aż taki zły,
Obejrzałem kiedyś wyrywkowo odcinek na FoxLife i stwierdzilem, że marny, ale po wciągnięciu się jest naprawdę godny polecenia
Za dużo tych homo wątków. A ich całowanie sztuczne jak w filmach z lat 50:p
Serial był ciekawy na początku... w 3 sezonie jest już czyste sci-fi;)
Pewnie na finał sezonu okaże się że Oliwia ma siostrę która jest super zabójcą Papieża, a jej pies który niby zdechł gdy miała 10 lat, kieruje obecnie NWO - ale Oliwia wszystko załatwi:D
Dziękuję za tą opinię. Homo wątki to dla mnie bardzo ważna informacja i dyskwalifikacja serialu. Mimo że nie interesuje mnie co inni robią w swoich sypialniach, to jak widzę całujących się facetów na ekranie to po prostu zbiera mi się na wymioty.
Zgadzam się w 100% z Twoją opinią. Serial mógłby być całkiem dobry, gdyby nie ta dramaturgia i oklepane, patetyczne teksty bohaterów. A no i oczywiście aktorstwo. Aktorka odgrywająca rolę Olivii Pope jest po prostu niemożliwa, dwie miny na krzyż - z czego ta druga, czyli smutna, jest jak dla mnie upośledzona przez botoks. Nigdy nie widziałam jej ze zmarszczonym czołem. Gdy się smuci to unoszą jej się lekko brwi, bo dalsze "manewry" zapewne blokują "substancje upiększające". W dodatku jej intonacja - to, jak podkreśla powagę wymawianych słów, jest po prostu żenujące. Oczywiście nie ona jedna, aczkolwiek jak dla mnie to najgorzej zagrana postać w tym serialu.
3. sezon jest całkiem ciekawy, ale okropne jest to, że każdy może być "złoczyńcą". Teraz już nic mnie nie zaskoczy, bo przy następnej aferze okaże się, że kolejny bohater, którego uważałam za normalnego będzie działał na szkodę państwa. Ach, no i jeszcze zapomniałabym o "najważniejszym" wątku, czyli romansie prezydenta i Olivii. Ileż można się schodzić i rozchodzić? Ten wątek nigdy nie był ani ciekawy, ani tym bardziej oryginalny, ale po 3 sezonach ich dramatów czuję się tą dwójką konkretnie zmęczona.
To prawda, głównej bohaterki nie da się lubić. Ta jej wiecznie zbolała mina, wrrr
Ale aktorsko Skandal nie jest taki zły. Bardzo dobrze gra Gulliermo Diaz (Huck), świetna jest Bellamy Young (prezydentowa), a mistrzem jest Jeff Perry czyli Cyrus. Cyrusa jako postaci nie cierpię, ale aktor gra świetnie.
Ktoś wspomniał o Portii de Rossi - też jest dobra, mogliby rozbudować jej rolę.
Mnie wkurza to jak podskakuje przy chodzeniu :) Widziałam dwa odcinki i w obu podskakiwała.... to chyba miało dodać dynamizmu granej przez nią postaci, ale wkurza...
Właśnie skończyłam 4 sezon, sama się sobie dziwię że dałam radę, serial ma potencjał, ale rozwleczenie, niekonsekwencja , kiepskie poprowadzenie wątków, sprawia że ciężko się go ogląda.Genialne aktorstwo 2 osób(cyrus+ mellie) oraz kilka dobrych momentów z sezonów 1-4 , pod koniec przestaje wystarczać.Porażające jest rozpisanie 5 sezonu na aż 22 odcinki , cóż amerykanie oni kochają rozwlekać , rozkładać na sezony każdą nawet najbardziej wybitną historię. Ciekawość jednak co się wydarzy , 24.09 już niedługo
Z bardzo prostego powodu, ciekawości chciałam się przekonać osobiście o tzw telewizyjnym geniuszu Shondy Rhimes.Poświęciłam 60 godzin, po czym podzieliłam się przemyśleniem , do tego chyba służą fora?
I na to potrzeba aż 60 godzin. Ale masz racje każdy ma prawo podzielić się swoimi przemyśleniami... ja też to zrobiłam :) Ja właśnie skończyłam 3 sezon i zabieram się za 4 :) Pozdrawiam.
Właśnie. Dwie główne postacie (Olivia i Prezydent) są najgorzej napisane i najgorzej zagrane. Zanim obejrzałem ten serial naprawdę lubiłem i ceniłem Kerri Washington, ale w tej operze mydlanej pokazała, że jest kiepską aktorką, dwie miny - tylko tym operuje. Jak tylko widze to jej płaczliwe spojrzenie i wykrzywione usta to od razu przewijam scenę bo wiem że będą sobie coś tam zarzucac z Fitzem, planować wspólną przyszłośc, wyznawać miłośc albo będzie jakieś inne łzawe story.
Dokładnie. Widz, który ogląda House of Cards nie musi nieustannie słuchać o tym jaką to Frank ma silną osobowość bo to się czuje kiedy ten zjawia się na ekranie. W przeciwieństwie do Skandalu gdzie cały czas podkreślane jest, że przed Olivią wszyscy drżą, a ona nie akceptuje płaczu, słabości itp. Szkoda, że nie widać tego w praktyce bo jak dla mnie to taka mała, zagubiona, przestraszona dziewczynka zamknięta w ciele kobiety, która musi sobie przytupnąć nóżką by ktoś zwrócił na nią uwagę.
Widzę, że Olivia i aktorka ja grająca nie ma fanów; ).
Może dlatego, że patrzę na ten serial z przymrużeniem oka - całkiem lubię Olive i jej melodramatyczny true love;) z prezydentem. - zresztą lubię głos tego aktora i tak jakoś pasują razem - - jak kawa i śmietanka; )
Uważam, że aktorka jest bardzo ładna i świetnie się ubiera. W ogóle kostiumy z tego serialu to majstersztyk.
Ogladam drugi sezon i dalej sie nie orzekonalam do tego serialu. Irytuje mnie ten nienaturalny sekundowy usmiech Olivii. W sensie, ze sie usmiecha ale zamiast usmiechu pojawia sie ten dziwny grynas, i momentalnie mina wraca do naturalnego wyrazu. Co to w ogole ma byc za nieludzka mimika?
Do tego jak slysze “let me fix this”, tudziez “I can fix this” to az mnie skreca. Nie ma odcinka zeby nie bylo wzmianki o “naprawianiu” sytuacji.
Co mnie dodatkowo irytuje to fakt, ze oni NON STOP gadaja. W tym serialu nie ma zadnych przerw a widz nie ma czasu nawet przetrawic nowych ibformacji - oni ciagle gadaja i to z nienaturalna predkoscia. Jakbym chciala posluchac takiego napieprzania to bym sobie odpalila Eminema.
Wszystko odbywa sie w jakims pedzie - mam uwierzyc, ze Olivia bedac w takim pospiechu i naokraglo latajac zeby zbawic swiat, drepcze do bialego domu w szpilkach 15cm?
Ogladam to doslownie z braku laku no i chyba dla Hucka.
Zgadzam sie. Aktorstwo irytujace ratuje ja ze jest w ładna. Wiec smutna mordka wyglada ladnie. XXI wiek kamery wszedzie a miescie morduja i nikt nic nie widzi. Pierwszy sezon mial jakis sens w potem scenarzysci polecieli za bardzo. Akcja żwawa cos sie dzieje jak wylaczy sie logike to da sie ogladnac. Ale tylko jak nie ma co innego do ogladania. Za wyoskie jak dla mnie oceny