czy tylko mnie denerwuje ich związek? Nie mogę na nich patrzeć..jedynie co robią to albo się bzykają albo jedno mówi, że tęskni , drugie , że nie mogą być razem.. nic więcej, jakoś nie widzę wspierania się, normalnych rozmów między nimi, tylko sam seks... Masakra
Nie tylko Ciebie to irytuje. Nie obejrzałam wszystkich odcinków, ale w tych ostatnich, na scenach Liv & Fitz wychodziłam sobie zrobić herbatę. Nawet ich rozmowy telefoniczne są nudne; to wyrzucanie telefonu i grzebanie w śmieciach, wracanie się do mieszkania, bo dzwoni ten telefon. I nawet nie chodzi o to, że Liv całuje się z Jakiem i odbiera telefon, ani że związek z prezydentem nie ma przyszłości, tylko że przecież oni nigdy nie byli razem, kiedy się poznali, on już miał żonę i Olivia cały czas była tylko kochanką. Więc chyba nigdy nie mieli takiej normalnej rozmowy, jak piszesz.
Dla mnie to jest najgorszy wątek i jeśli Liv poprowadzi jego kampanię wyborczą, będzie jeszcze gorzej.
dokładnie :)
dlatego bardzo się cieszyłam gdy wprowadzili wątek kandydantki na prezedenta tą akttorkę co grała Phoebe w Przejacielach, to było takie odświeżające, Fitz by ją znienawidził, że przegrał i tyle byłaby warta jego miłość :)
Też żałuję tego wątku z Josie (?), kobieta z wojskowym doświadczeniem, kongresmenka z "mało znaczącego" stanu, no i jeszcze grała ją Phoebe :) wyzwanie dla Liv jako PR i Fitz nie miałby szans, a tak nudy :)
a ja się nie zgodzę. uwielbiam ich - razem, jako parę - i zawsze z przyjemnością oglądam z nimi momenty ;) przede wszystkim między nimi jest niesamowita chemia widoczna już w czasie ich pierwszego spotkania. i bez przesady - non stop się nie bzykają. ich związek to zdecydowanie coś więcej niż seks.
Też mnie denerwuję związek Liv i Fitz .
Moje ulubione pary to Fitz i Mellie oraz Liv and Jake