PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=846393}

Sky Rojo

2021 - 2023
6,3 7,0 tys. ocen
6,3 10 1 6973
6,1 9 krytyków
Sky Rojo
powrót do forum serialu Sky Rojo

Hiszpański serial „Sky Rojo” ostatnio wyskakiwał z lodówki. Wszędobylskie reklamy, mnóstwo postów w mediach społecznościowych, plakaty – Netflix włożył mnóstwo energii w rozsławienie nowej produkcji od Alexa Piny. Problem w tym, że twórcy głównie skoncentrowali się na formie, a kwestie fabularne kompletnie pominęli.

Bo ten cukierkowo-neonowy świat jest naprawdę świetnie wykreowany. Bardzo dopracowany, dopieszczony, wcale nie odstaje od amerykańskich produkcji tego typu. Inspiracje Tarantino są na każdym kroku. Nie tylko jeżeli chodzi o obraz, ale także muzykę, która jest bardzo… zmienna, a niektóre kawałki (jak np. House of Rising Sun) to nawet nie jest puszczenie oka, a bardzo jasne odniesienie.

Tylko że sama historia jest bardzo, bardzo przeciętna. Liczyłam na to, że wątki głównych bohaterek zostaną lepiej poprowadzone, bo był potencjał. Dodatkowo w ogóle nie jest wyjaśnione, jak to się stało, że Romeo i jego pobratymcy zainteresowali się tym biznesem, skoro kochają kobiety w swoich rodzinach. Dlatego ja wielokrotnie miałam spory dysonans – z jednej strony „kupił” mnie ten klimat, z drugiej nie było wyważenia między poważnymi treściami, a humorem (którego też jakoś dużo tutaj nie ma). A przez to te krótkie odcinki i tak mi się dłużyły.

Więcej opowiadam tutaj: https://www.youtube.com/watch?v=T0HWSwrYf7E

ocenił(a) serial na 4
Alexandraaa

Właściwie pełna zgoda. Inspiracja Tarantino były, ale... ech, żeby to chociaż było zbliżone poziomem do "Perdity Durango" de la Iglesii, albo gdyby za realizację serialu teoretycznie (czysto teoretycznie) pełnego seksu i przemocy wziął się reżyser odważny i nieszablonowy niczym Paul Verhoeven, to może powstałoby coś fajnego. A tak mamy twór niby dla dorosłych, ale o fabule tak bzdurnej i banalnej, jakby scenariusz pisał 10-latek. Pomijając nawet komunały na temat prostytucji etc. które co rusz padają z ust bohaterów, albo kuriozalne sceny seksu w bieliźnie (no, szkoda że nie pod kołderką jeszcze), to Teneryfa w tym filmie to istny dziki zachód. Porywanie, zabijanie ludzi na porządku dziennym, można w biały dzień uprowadzić karetkę spod szpitala z ratownikiem i nobody cares... Swoją drogą o ile w "White Lines" twórcy fantastycznie oddali klimat Ibizy, o tyle tutaj te Wyspy Kanaryjskie zupełnie niewykorzystane. Równie dobrze akcja mogłaby się toczyć na jakimś wygwizdowie pod Madrytem. No i nie należy zapomnieć o jakże oczywistym urwaniu akcji na koniec ostatniego odcinka, co by wszyscy z zapartym tchem czekali na sezon 2. Strasznie irytująca to maniera współczesnych seriali.