Typowy, warszawski serial. Młodzi ćpają, imprezują, mają wszystko w głębokim poważaniu i na lekcjach polskiego uczyli się przede wszystkim przekleństw. Tak jak świat zdegenerowanej warszafki w Ślepnąc od świateł dało się przełknąć, tak w Sortowni, jest to aż niesmaczne. Młodzież wypada tu tragicznie, niektórzy aktorzy nie potrafią wypowiedzieć autentycznie jedynego zdania które zostało im przydzielone( gość przesłuchujący Nicole starającą się o pracę- śmiech na sali). Ogólnie słabo to wygląda. Pan Chyra, dla niego brnę w kolejne odcinki ale tu i geniusz nie pomoże.